Sezon 2025 Formuły 1 przynosi więcej dramatów poza tor niż na nim. Najnowsza bomba wybuchła w padoku Red Bulla, gdzie coraz głośniej mówi się o możliwym zwolnieniu Christiana Hornera, człowieka, który stoi na czele zespołu od jego wejścia do F1 w 2005 roku. Po dwóch dekadach pełnych sukcesów, w tym sześciu tytułów mistrza świata konstruktorów i ośmiu tytułów mistrza kierowców (dzięki Sebastianowi Vettelowi i Maxowi Verstappenowi), przyszłość Hornera w zespole stoi pod znakiem zapytania.

Najważniejsze informacje:
- Red Bull rozważa zwolnienie Christiana Hornera po Grand Prix Emilii Romanii na Imoli.
- Na giełdzie nazwisk potencjalnych następców pojawiają się Oliver Oakes (były szef Alpine) i Franz Tost (były szef Racing Bulls).
- Pogarszające się wyniki zespołu w sezonie 2025 oraz napięcia wewnątrz teamu mają być głównymi powodami rozważań o zmianie na stanowisku szefa.
Koniec ery Christiana Hornera w Red Bullu?
Mogłoby się wydawać, że po tylu latach wspólnych triumfów pozycja Christiana Hornera w Red Bullu jest niepodważalna. Jednak Formuła 1 to świat ciągłych zmian i bezlitosnej oceny wyników. A te w sezonie 2025 nie są po myśli „Czerwonych Byków”. Pięć z sześciu pierwszych wyścigów padło łupem McLarena, a walka o tytuł rysuje się między Oscarem Piastrim a Lando Norrisem. Co prawda Max Verstappen wygrał w Japonii, ale Holender nie kryje frustracji związanej z prowadzeniem bolidu RB21. Jego menedżer, Raymond Vermeulen, otwarcie wyrażał swoje niezadowolenie po słabym występie w Bahrajnie.
Kolejnym ciosem dla wizerunku Hornera była jego decyzja o zastąpieniu Sergio Pereza Liamem Lawsonem, która okazała się fiaskiem – Kiwi został odsunięty po zaledwie dwóch wyścigach. Jego następca, Yuki Tsunoda, również nie zachwyca formą.
Jak donoszą źródła z Austrii, właściciele Red Bulla od dawna byli podzieleni w kwestii osoby Hornera. Teraz, po dwóch dekadach sukcesów, coraz poważniej rozważają jego zwolnienie. Decyzja może zapaść nawet w przyszłym tygodniu, w zależności od wyników zespołu podczas Grand Prix Emilii Romanii, na które Red Bull przygotował znaczący pakiet poprawek.
Burzliwy rok Christiana Hornera poza torem
Ostatni rok był dla 51-letniego Hornera, prywatnie męża Geri Halliwell ze Spice Girls, wyjątkowo trudny nie tylko na torze, ale i poza nim. Musiał zmierzyć się z oskarżeniami o „niewłaściwe i przymusowe zachowanie” ze strony pracownicy Red Bulla, które ostatecznie zostały oddalone po wewnętrznym dochodzeniu.
To jednak nie uspokoiło atmosfery wokół zespołu. Doszło do wzrostu napięcia między Hornerem a ojcem Maxa Verstappena, Josem. Dodatkowo, zespół opuścił Adrian Newey, geniusz odpowiedzialny za projekty bolidów Red Bulla, który przeniósł się do Aston Martina. Jego odejście zbiegło się w czasie z dogonieniem Red Bulla przez konkurencyjne zespoły oraz fatalną formą Pereza, któremu Horner niedawno zaproponował nowy kontrakt. Wszystko to sprawiło, że Red Bull spadł na trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów.
Kto na jego miejsce?
Red Bull już ponoć wytypował dwóch potencjalnych następców Hornera. Jednym z nich jest Oliver Oakes, który zrezygnował z funkcji szefa Alpine zaledwie po 10 miesiącach. Drugim kandydatem jest Franz Tost, który przez 18 lat zarządzał siostrzanym zespołem Red Bulla, Racing Bulls (wcześniej Toro Rosso), a odszedł z końcem 2023 roku w atmosferze plotek o konflikcie z Hornerem.
Czy to oznacza koniec pewnej epoki w Red Bull Racing? Czas pokaże, a Grand Prix Emilii Romanii może być decydującym weekendem dla przyszłości Christiana Hornera w zespole. Jedno jest pewne – w Formule 1 nic nie jest dane na zawsze.