Zapraszamy do przeczytania rozmowy z przedstawicielami SMS PZKOSZ Władysławowo: dyrektorem Januszem Kociołkiem i głównym trenerem Mariuszem Niedbalskim. Opowiedzieli m.in. o systemowym podejściu do szkolenia młodzieży, konieczności ciągłego dostosowywania się do zmieniających się realiów koszykówki czy zadowoleniu z sukcesów absolwentów.
Oskar Struk: Jaka była geneza przeniesienia SMS PZKOSZ do Władysławowa?
Janusz Kociołek i Mariusz Niedbalski: Pomysł zapoczątkował Tomek Jankowski, obecnie trener młodzieżowych grup Śląska Wrocław. Zadzwonił do mnie z pytaniem, czy pomogę mu zorganizować szkołę na Pomorzu, tu w Cetniewie. Na początku to były takie rozmowy, że sami nie wiedzieliśmy, czy coś z tego wyjdzie. Chcieliśmy stworzyć ośrodek, który będzie szkolił najzdolniejsze dzieci. W klubach szkolenie jest nastawione na wygrywanie i zdobywanie medali, bo to wiąże się z większymi pieniędzmi i szansą angażu w lepszym klubie. Tomek chciał stworzyć bezpieczne szkolenie, gdzie głównym tematem nie będzie mistrzostwo Polski. Żeby młodzież była cierpliwa, a trenerzy mieli możliwość spokojnego treningu.
Ku naszemu zadowoleniu wszyscy na Pomorzu byli zwolennikami tego pomysłu. Chętny do pomocy był śp. Tadeusz Huciński. Dyrekcja również była za tym projektem. Udało nam się w ostatniej chwili, bo taki sam ośrodek chciał stworzyć Polski Związek Piłki Ręcznej. Wzorowaliśmy się na Szkole Mistrzostwa Sportowego w Spale, która była pierwszym tego typu ośrodkiem i dała siatkówce wiele dobrego. Tomek przebywał tam dwa tygodnie, podpatrując wprowadzone rozwiązania, gdyż chcieliśmy uczyć się od najlepszych. Mieliśmy poparcie wszystkich zainteresowanych stron i zaczęliśmy dopinać kwestie formalne.
Dlaczego akurat Władysławowo?
Wcześniej struktura liczyła cztery ośrodki szkolenia młodzieży. Wówczas uważaliśmy, że nie stać nas na to, żeby tworzyć cztery ośrodki, gdyż nie mamy aż tylu utalentowanych zawodników. Wtedy było ich łącznie 80. Uznaliśmy, że lepiej stworzyć jeden o bardzo dużych wymaganiach organizacyjnych. Wybraliśmy Cetniewo, gdyż uważaliśmy, że jest to najlepiej przygotowany ośrodek do koszykówki.
Jak przebiega proces naboru zawodników?
Jest to proces wieloetapowy. Jako trenerzy przyglądamy się wszystkim ciekawszym imprezom młodzieżowym w Polsce. Tworzymy rankingi, przyglądamy się zawodnikom przez wiele lat. Nawiązujemy relacje z trenerami, wyrabiamy sobie opinie, rozmawiamy ze środowiskiem. Tworzymy wewnętrzny ranking zawodników, których chcielibyśmy pozyskać. Musimy o tym pamiętać, że mamy w tym zakresie sporą konkurencję, chociażby Trefl Sopot, GAK Gdynia czy Śląsk Wrocław. Bardzo często toczymy walkę o zawodnika. Mamy najlepsze w Polsce warunki do treningu. Mamy dostępną halę, bardzo dobre warunki socjalne. Staramy się, aby nasz program sportowy z każdym rokiem był bogatszy. Po okresie pandemii wróciliśmy do rywalizacji międzynarodowej. Niedawno byliśmy na dobrze obsadzonym turnieju w Litwie. Wkrótce czeka nas wyjazd do Włoch.
Cały czas staramy się, aby nasza oferta od strony sportowej była atrakcyjna. Przez cały rok prowadzimy rozmowy z zawodnikami i ich rodzicami, gdyż nasi uczniowie na początku swojej drogi mają po 13-14 lat. Przyjęliśmy taki model postępowania, że zapraszamy rodziców do Ośrodka na trzy dni. Wówczas żyją dokładnie tak, jak zawodnicy. Mogą wnikliwie przyjrzeć się szkole, poznać panujące tu zasady. Potem czekamy na decyzję. Muszę powiedzieć, że jesteśmy bardzo z zadowoleni z jakości zawodników, jakimi dysponujemy. Uważam, że mamy bardzo perspektywiczną młodzież.
Jak w pozyskiwaniu zawodników pomaga lista absolwentów, którzy odgrywają ważne role w ligowej czy reprezentacyjnej koszykówce?
To na pewno jest magnes. W składzie kadry na najbliższe mecze jest trzech naszych absolwentów. Jest to znakomita reklama szkoły i żywy dowód na to, że potrafimy wychowywać reprezentantów Polski. Przeszłość szkoły jest bardzo atrakcyjna i dzięki temu trafiają do nas utalentowani zawodnicy.
Jak udaje się Państwu zachować balans pomiędzy dążeniem do wygrywania zespołu a rozwijaniem poszczególnych zawodników?
To pytanie trafia w sedno problemu. Jak wspominaliśmy wcześniej, ideą tej szkoły jest szkolenie. Natomiast należy sobie zadać pytanie, czy można wychować zawodnika tylko poprzez trening indywidualny, bez presji wyniku, która jest charakterystyczna dla pracy w klubach. Naszą przewagą jest spokój. Tu nikt nie nakłada presji wyniku, ale my trenerzy do tego dążymy. Musimy nauczyć te dzieci wygrywania, bo po to przecież trenują. To wynik determinuje to, czy zawodnik osiąga określony poziom i ma szansę zbudować swoją pozycję na rynku transferowym. Musimy znaleźć właściwy balans pomiędzy tymi dwiema rzeczami. Robimy to na spokojnie, gdyż zawodnicy trafiają do nas na cztery lata szkolenia. Pracujemy tutaj więcej niż w klubach. Każdego dnia mamy dwie jednostki treningowe. Bardzo dużo czasu poświęcamy na przygotowanie fizyczne. Mamy znakomitego fachowca w tym zakresie, Mirosława Cygana. Współpracujemy też z psychologami. Proces naszego szkolenia jest bardzo wszechstronny, spokojny i zaplanowany. Uczymy zawodników tego, co jest esencją sportu, czyli dążenia do celu i bycia jak najlepszym.
Jak na przestrzeni lat zmieniło się podejście młodzieży do uprawiania sportu?
Jest to bardzo złożony temat i można go szeroko opisywać. Za przykład podam pierwszą grupę absolwentów, do której należeli Gielo, Grochowski, Matczak. Zapytałem ich, dlaczego wybraliście SMS, przecież we Władysławowie nie ma zbytnio rozrywek dla młodzieży. Fajnie mi wtedy odpowiedzieli: trenerze, będziemy mieć na to czas. Najpierw chcemy uzyskać podbudowę koszykarską, a tylko to miejsce może nam to zapewnić. Przez trzy lata wyszkolimy się na dobrych zawodników, a na imprezy i dziewczyny przyjdzie czas. Oni mieli wtedy po 16 lat i zaskoczyli mnie taką mądrą odpowiedzią. Bardzo mnie ucieszył ich dojrzały sposób myślenia. Przychodzą tu osoby z wielką pasją, z dużą chęcią zawodowej gry w koszykówkę. Są w stanie zrezygnować z wielu przyjemności, które mogliby mieć w innych miastach ze względu na większą dostępność. Z tego powodu nie wszyscy do tej szkoły pasują. Od zawsze wychowanie i kultura osobista jest naszą wizytówką.
Wpajamy zawodnikom, że noszą koszulki z naszym logiem i to zobowiązuje ich do określonego zachowania. Okazywania szacunku wszystkim, którzy tworzą to miejsce. Tworzymy tutaj większą rodzinę i zawodnicy utożsamiają się z ośrodkiem i jego wartościami. Nasi uczniowie muszą przyswoić pewne zasady, co nie jest łatwe, szczególnie w pierwszym roku. Młodzież potrzebuje dużo uwagi i rozmów. Dlatego na stałe zatrudniliśmy psychologa i pedagoga, bo są to osoby, które mają łatwość dotarcia do młodych ludzi. Młodzież się zmienia i my też musimy się do tego dostosować. Nie możemy działać według zasad sprzed 20 lat.
Jak uczniowie radzą sobie z codzienną rutyną, która obejmuje wyłącznie naukę i grę w koszykówkę?
Zmieniliśmy model funkcjonowania. Uczniowie częściej wyjeżdżają do domów. Ponadto jest więcej turniejów zagranicznych, wyjazdów integracyjnych. Ostatnio byliśmy w Zakopanem, gdzie nie było koszykówki. Rozmawialiśmy, poznawaliśmy się nawzajem. Były warsztaty. Mamy wyjazdy do kina i teatru. Nie możemy ich zamykać we Władysławowie. Musimy zdawać sobie sprawę, że jesteśmy tutaj na ciągłym obozie. Doświadczenie nauczyło nas, że maksymalnym czasem, w którym zawodnik jest w stanie wydatnie trenować, to sześć tygodni. Później trzeba dać mu chwilę wytchnienia. Rok szkolny jest tak zaplanowany, że zawodnicy co jakiś czas mogą się zająć innym życiem niż Cetniewo.
Jak zawodnikom udaje się połączyć sport z nauką?
Myślę, że nie jest to aż tak trudne, gdyż najliczniejsza klasa składa się z ośmiu osób. W takiej formule łatwiej jest nauczycielom przekazać wiedzę. Uczeń musi przyjść przygotowany, bo nie może schować się za kolegą. Nasi uczniowie są odpowiedzialni i wiedzą, że nie mogą żyć wyłącznie koszykówką. Traktują naukę jako równie ważną.
Jaka jest największa różnica pomiędzy koszykówką młodzieżową a seniorską?
W drużynach seniorskich największy nacisk kładzie się na wynik. W związku z tym droga do dochodzenia do tego wyniku jest zupełnie inna niż w sytuacji pracy z młodzieżą. Bardzo ważny jest spokój, metodyka, systematyczność i cierpliwość. Trening ligowy to przede wszystkim taktyka i przygotowanie fizyczne. W pracy z młodzieżą występuje pewien ciąg wydarzeń. Kluczowa jest realizacja programu i to, żeby zawodnik robił postępy, a mecz jest jedynie tego zwieńczeniem.
Co jest kluczem do tego, że SMS dostarcza tylu koszykarzy na ligowe parkiety i do reprezentacji Polski?
Wróciliśmy do dawnego systemu pracy, gdzie była duża ilość Szkolnych Klubów Sportowych. Jak zaczynaliśmy prowadzić szkołę to były dwa kluby szkolące młodzież: Polonia 2011 i Trefl Sopot. Teraz jest ich zdecydowanie więcej i poziom szkolenia też jest wyższy. Kolejne ośrodki dostarczają do kadry nowych zawodników, co powinno sprawić, że koszykówka wkroczy na jeszcze wyższy poziom. To wynika również ze zwiększonego finansowania ze strony związku. Prezes Piesiewicz w ciągu czterech lat zorganizował strukturę finansową, która daje możliwość rozpowszechniania koszykówki. Nam daje możliwość pracy w warunkach lepszych niż w klubach.
Trener Andrej Urlep powiedział, że jakość szkolenia w danym kraju ocenia się po ilości dobrych rozgrywających. Dlaczego u nas jest tak duży problem z obsadą tej pozycji?
Zadam przewrotne pytanie, czy Hiszpania ma problem ze szkoleniem rozgrywających, skoro też zdecydowała się na naturalizację na tej pozycji? Jest to bardzo trudna pozycja. Musi być spełniony szereg warunków, żeby wyszkolić takiego gracza na poziom reprezentacyjny. Jestem bardzo ciekawy, co się wydarzy w tym zakresie, gdy mamy zapewniony udział w najbliższych mistrzostwach Europy. Liczę, że Mateusz Szlachetka i Łukasz Kolenda sprawią, że nie będziemy musieli szukać kolejnego zawodnika naturalizowanego. Trener będzie miał czas, żeby wdrożyć zawodników do systemu. Jest jeszcze kilku młodszych zawodników, którzy w przyszłości mogą zasilić kadrę, np. Kacper Gordon. W lidze tej cierpliwości brakuje. Poniedziałkowa tabela weryfikuje trenerów, dlatego podpisują obcokrajowców. Ja jestem zwolennikiem polskiej opcji i jestem przekonany, że ci gracze, o których wspomniałem, zapewnią nam spokój na tej pozycji w kolejnych latach.
Jak dużą rolę w sporcie młodzieżowym odgrywa przygotowanie mentalne?
To się wszystko zmienia. Jeszcze piętnaście lat temu nikt nie miał w zespole trenera przygotowania motorycznego, a co dopiero psychologa. Kiedyś trener pełnił wszystkie funkcje. Obecnie tak się nie da funkcjonować. Kto chce się liczyć w sporcie, musi zwracać uwagę na przygotowanie mentalne.
Trenerze (pytanie do Mariusza Niedbalskiego), czy nie myśli Pan o powrocie do koszykówki seniorskiej?
Moim zdaniem koszykówka jest tak profesjonalna, jak poważnie się ją traktuje. Tutejszy program stawiam na równi z najwyższym polskim poziomem. Co do powrotu, nigdy nie mów nigdy, ale aktualnie skupiam się na tym, żeby udoskonalać nasz program. Chcę, żeby co roku wychodziła stąd grupa ludzi, która będzie spełniać swoje koszykarskie marzenia.
Jakie działania należy podjąć, żeby przyciągnąć kibiców na trybuny podczas waszych meczów?
Mnie się od pięciu lat marzy stworzenie we Władysławowie sekcji koszykarskiej, to byłoby takim dużym magnesem. Trzeba zarazić dzieci pasją do koszykówki. To przyniesie efekty w postaci większej ilości kibiców na naszych meczach. Robimy, co możemy. Np. ostatnio nasz zawodnik pochodzący z Sudanu Południowego był w kościele i opowiadał o swoim kraju. Mamy nadzieję, że dało to nam jakiś rozgłos.
Jakie stawiacie sobie cele na przyszłość?
Jesteśmy najlepszym ośrodkiem w Polsce, ale to nas nie zadowala. Chcemy być konkurencyjni w Europie i podejmować rywalizację z najlepszymi w zakresie szkolenia młodzieży. Chcemy podnieść rangę tej szkoły, by móc równać się z najlepszymi akademiami z Litwy, Hiszpanii czy Serbii. Myślę, że przy tak wybitnej kadrze trenerskiej i zawodniczej oraz dzięki zwiększonemu finansowaniu ze strony związku, na przestrzeni najbliższych kilku lat będzie to możliwe.
Wywiadu udzielili: Janusz Kociołek – dyrektor szkoły i Mariusz Niedbalski – główny trener.
We Władysławowie rozmawiał: Oskar Struk.