Czwartkowy mecz towarzyski ze Szkocją w Glasgow – będący zarówno debiutem naszego nowego selekcjonera, jak i próbą generalną przed finałem baraży eliminacji Mistrzostw Świata Katar 2022 – zakończył się remisem 1:1. Biało-Czerwoni uratowali remis w czwartej minucie doliczonego czasu gry, kiedy to Krzysztof Piątek wykorzystał rzut karny. Jakie wnioski można wyciągnąć z pierwszego meczu polskiej drużyny narodowej pod wodzą Czesława Michniewicza?
Szczęśliwy remis Biało-Czerwonych w Glasgow
O samym meczu nie ma co się specjalnie rozpisywać, bo i nie ma o czym. Reprezentacja Polski, która musiała radzić sobie tego dnia bez Roberta Lewandowskiego (przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych – przyp.) była zespołem obiektywnie słabszym od Szkocji. Wystarczy powiedzieć, że tylko w pierwszej połowie Łukasz Skorupski, który tego dnia stanął między słupkami naszej bramki, aż pięciokrotnie musiał ratować nasz zespół przed utratą bramki. Sami nie potrafiliśmy oddać żadnego celnego strzału na bramkę rywala. Wobec tego bezbramkowy remis do przerwy można było uznać za mały sukces.
W drugiej części spotkania gra się wyrównała. Byliśmy świadkami typowego meczu walki, a oba zespoły rzadko zagrażały bramce rywala, ale to właśnie podczas tej połowy zobaczyliśmy dwie bramki. W 68. minucie Tierney trafił głową do naszej bramki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Błąd w kryciu popełnił między innymi Krystian Bielik, a „Skorup” tym razem nie był nas w stanie uchronić przed utratą gola. 0:1.
Wydawało się, że takim właśnie rezultatem zakończy się czwartkowa potyczka, ale aktywny z przodu Krzysztof Piątek w trzeciej minucie doliczonego czasu gry wpadł w pole karne i został sfaulowany przez golkipera drużyny gospodarza, a następnie sam wykorzystał jedenastkę. „Pjona” już wcześniej mógł wpisać się na listę strzelców, ale jego strzał z linii bramkowej wybił obrońca gospodarzy. Remis 1:1. Niezasłużony, ale remis.
Poza słabą grą Biało-Czerwonych w debiucie Czesława Michniewicza, którzy dopuścili do wielu groźnych sytuacji pod naszą bramą a sami niewiele stworzyli pod bramką przeciwnika, martwią też kontuzje. Z ich powodu boisko przedwcześnie opuścić musieli Arkadiusz Milik i Bartosz Salamon. Więcej o stanie ich zdrowia dowiemy się zapewne dzisiaj. Dzień wcześniej z grymasem bólu trening opuścił też Robert Lewandowski, ale akurat w tej sprawie mamy dobre wieści.
Co jeszcze warto odnotować z meczu Szkocja – Polska? Debiut w pierwszej reprezentacji Szymona Żurkowskiego, byłego pomocnika Górnika Zabrze a obecnie włoskiej Empoli, który dostał od Czesława Michniewicza szansę występu od pierwszej minuty. Niczym szczególnym się jednak nie wyróżnił. Wyróżnił się za to strzelec bramki na wagę remisu, więc na koniec oddajmy mu głos:
Szwedzi rywalami Polaków w finale baraży na Stadionie Śląskim
Pierwotnie w czwartek 24 marca Biało-Czerwoni mieli rywalizować w półfinale baraży eliminacji do katarskiego mundialu z Rosją w Moskwie. Po zawieszeniu rywala w strukturach międzynarodowych reprezentacji Polski dostała walkowera i awansowała w ten sposób do finału. Naszego rywala wyłoniła potyczka Szwedów z Czechami.
Był to mecz walki, w którym podczas regulaminowego czasu gry zobaczyliśmy tylko po jednym celnym strzałem każdej z drużyn. Do siatki jednak nic nie wpadło, więc sędzia zarządził dogrywkę. W niej padła decydująca bramka. Bohaterem ekipy „Trzech Koron” został Robin Quaison, który wpisał się na listę strzelców w 110 minucie!
Mecz Polska – Szwecja we wtorek 29 marca o godzinie 20:45 na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Biletów już od dłuższego czasu nie ma w oficjalnej sprzedaży, więc zostaje nam transmisja w TVP 1, TVP Sport, na stronie internetowej lub w aplikacji mobilnej drugiego z tych kanałów.
Źródło: blogbukmacherski.pl