Błyskawiczna ankieta, w której do wygrania jest komplet opon zimowych i roczny zapas vegety – czym przez poprzednie 24 godziny żył polski internet? Orędziem Prezydenta Andrzeja Dudy? Triumfem Igi Świątek w WTA Finals w Meksyku? Cenami paliw na Orlenie? A może meczem sezonu w angielskiej Premier League pomiędzy Tottenhamem i Chelsea? Nic z tych rzeczy! Internautów do czerwoności rozgrzał stream influencerki Aleksandry Mizgalskiej, prywatnie partnerki piłkarza Śląska Wrocław Mateusza Żukowskiego. Czym zasłynęła streamerka? Wynalazła szczepionkę na raka, a może załagodziła konflikt na Bliskim Wschodzie? Prawie, prawie…
Absurd goni absurd, czyli polska piłka A.D. 2023
Zacznijmy nietypowo, bo od końca. Kiedy wiosną 2023 roku Cezary Kulesza przedstawiał Felipe Fernando Santosa jako nowego selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski, to od portugalskiego szkoleniowca na kilometr biła aura człowieka sukcesu i trenerskiego maga, a zmęczeni Czesławem Michniewiczem kibice mówili “no, ten to już na pewno poukłada”, ewentualnie “jeśli z nim się nie uda, to z nikim się nie uda”. Zapał Portugalczyka wyczerpał się jednak dość szybko, a mianowicie po około 130 sekundach debiutanckiego meczu z Czechami w Pradze.
Przypomnijmy. Mniej więcej tyle czasu potrzebowali Czesi, aby strzelić nam dwa gole i praktycznie zamknąć mecz, zanim tak naprawdę na dobre się on rozpoczął. Portugalczyk stwierdził później, że nie był świadkiem podobnej sytuacji w trakcie kilkudziesięcioletniej kariery trenerskiej i kompletnie nie rozumie, co poszło nie tak.
Nic, co zaplanowaliśmy, nie wyszło nam. I nie mówię tylko o szalonym początku. […] W takich sytuacjach strasznie trudno jest coś zagrać. Nie mogłem uwierzyć w to, co się stało.
Fernando Santos
Niestety, katastrofalny wieczór w Pradze nie był jedynym, jaki portugalskiemu szkoleniowcowi zafundowali jego podopieczni. Ledwie kilka miesięcy później Polacy prowadzili 2:0 na boisku 171. wówczas drużyny w rankingu FIFA, co rzecz jasna nie przeszkodziło im stracić trzech goli i wrócić z Kiszyniowa bez punktów.
Ostatecznie przygoda Fernando Santosa z polską kadrą zakończyła się błyskawicznie, a nowym selekcjonerem reprezentacji został Michał Probierz. Może zatem były opiekun młodzieżówki odnalazł receptę na wyciągnięcie drużyny z kryzysu? Jeszcze czego! Co prawda w debiucie udało mu się wygrać w dość przeciętnym stylu na Wyspach Owczych, jednak już trzy dni później tylko zremisowaliśmy u siebie z Mołdawią i praktycznie do minimum ograniczyliśmy nasze szanse na bezpośredni awans na Euro 2024.
Dlaczego warto? | Bukmacher | Bonus |
🔥 Najwyższe kursy | Superbet | 3754 PLN |
📱 Najlepsza aplikacja | eTOTO | 777 PLN |
❤️ Najlepsza oferta na start | STS | 760 PLN |
🎪 Najwięcej rynków | Fortuna | 370 PLN |
Wszystkie grzechy polskich piłkarzy
Po każdym z ww. spotkań kibice i eksperci w naszym kraju zachodzili w głowę, jak to możliwe, żeby drużyna posiadająca w swoim składzie piłkarzy Barcelony, Juventusu, Arsenalu oraz Napoli nie potrafiła zdominować bankierów i piekarzy z Wysp Owczych oraz 3-klasowych w skali Europy zawodników z Mołdawii?
Jak to możliwe, że uczulany przez Fernando Santosa kilkanaście minut wcześniej Krystian Bielik kompletnie odpuszcza krycie przy aucie Czechów? Jak to możliwe, że grający na co dzień w Bundeslidze Robert Gumny truchta sobie spokojnie mając w nosie groźną akcję Czechów? Jak to możliwe, że mający 32 występy w kadrze Tomasz Kędziora daje się ogrywać jak dziecko zawodnikom z Wysp Owczych oraz Mołdawii? Jak to możliwe, że mający 52 występy w kadrze Jan Bednarek w 52 meczach kryje na radar, a mimo to ma pewny plac? Przykłady możnaby mnożyć w nieskończoność.
Czy na pewno problemy polskiej piłki zaczynają się i kończą na boisku?
A może to my wymagamy od tych chłopców zbyt wiele? Może Fernando Santos był przez lata przyzwyczajony do nieco innych standardów, a mianowicie jeśli mówił swojemu piłkarzowi 5 minut przed meczem “pilnuj swojego chłopa przy wrzucie z autu, bo są groźni w tym elemencie gry”, to zawodnikowi utkwiło to w głowie na nieco dłużej, niż 130 sekund. Przypomnijmy, że ten sam Bielik znacznie więcej rezonu miał w trakcie internetowej pyskówki z jednym z kibiców.
W poniedziałkowy poranek Polskę obiegła wieść, jakoby czterech młodych piłkarzy przygotowujących się do MŚ U-17 miało wrócić do hotelu nad ranem w stanie sugerującym, że celem ich nocnej eskapady niekoniecznie było zwiedzanie muzeów. Selekcjoner Marcin Włodarski w porozumieniu z Polskim Związkiem Piłki Nożnej błyskawicznie podjął decyzję o wyrzuceniu krnąbrnych piłkarzy ze zgrupowania na kilka dni przed, jak sami podkreślali, imprezą życia. Ktoś powie, że przykład idzie z góry i nie wypada tak “siedzieć bez niczego”, jak mawiał klasyk, natomiast to smutne, że młodzi piłkarze mają takie, a nie inne priorytety…
Dobry kamień nie jest zły, czyli codzienne rozterki polskich piłkarzy
Po tym dość przydługawym, jednak istotnym dla szerszego kontekstu wstępie, możemy przejść do sedna. Ledwie ciut przycichła afera z wyrzuconymi z kadry pijanymi reprezentantami, a już uniwersum polskiej piłki dostało do ręki nowy temat. Co prawda związany z futbolem jedynie pośrednio, ale jednak… W roli głównej (w tym przypadku z tylnej kanapy) wystąpił Mateusz Żukowski.
Ktoś (a być może większość) z Was zapyta w tym momencie – kim u licha jest Mateusz Żukowski?!!! To 21-letni piłkarz Śląska Wrocław, który pomimo regularnych szans występów w PKO BP Ekstraklasie nie daje zbyt wielu powodów do radości kibicom aktualnego lidera tabeli. Pomimo, że Żukowski zaliczył już 12 występów w tym sezonie, a przypomnijmy, że jest zawodnikiem ofensywnym, to jego bilans bramek oraz asyst wynosi zero, nad czym mocno ubolewa jego klubowy trener.
Ma ogromne możliwości. Jest to silny i szybki zawodnik, ale dokonujący złych wyborów. Cały czas będę z nim na ten temat rozmawiał. Jeżeli nie będzie tego robił, trzeba to otwarcie powiedzieć – nie będzie grał. Mówię to publicznie. Będziemy od niego wymagać więcej w tym aspekcie.
Jacek Magiera
Czy tak fatalne liczby są jego głównym zmartwieniem? Można w to powątpiewać. Kilka miesięcy temu Żukowski zasłynął z pyskówki, w jaką wdał się z jednym z wrocławskich dziennikarzy po tym, jak tamten zarzucił mu nieuprawnione parkowanie (jakżeby inaczej – nowiutkim Mercedesem) na miejscu dla osób niepełnosprawnych. Nie minęło kilka miesięcy, a młody piłkarz Śląska po raz kolejny stał się gwiazdą “internetów”, natomiast po raz kolejny nie stało się tak za sprawą kompilacji jego bramek oraz rajdów po skrzydle.
Otóż tym razem Żukowski zagrał drugoplanową rolę w streamie swojej narzeczonej, influencerki Aleksandry Mizgalskiej, która w trakcie transmisji na żywo próbowała zjeść… kamień z czajnika! Czy była to próba udana? Naukowcy się spierają, natomiast powstaje inne pytanie – w jaki sposób piłkarz ma się skoncentrować na grze i treningach, skoro jego głowę zaprzątają takie, a nie inne sprawy?
Wyobraźcie sobie taką sytuację – Żukowski gra spotkanie ligowe i próbuje odtworzyć sobie w głowie przedmeczowe założenia taktyczne Jacka Magiery oraz krycie przy stałych fragmentach gry, ale za cholerę nie może tego zrobić, bo jego myśli cały czas krążą wokół tego, że partnerka została sama w mieszkaniu i Bóg jeden wie, jaki numer zdecyduje się wywinąć tym razem. Czy w tej sytuacji jego statystyki z obecnego sezonu mogą dziwić?
Jeden błąd nie przekreśla sportowej kariery, ale…
Kilka kwestii. Mateusz Żukowski jest na ten moment dość daleko od pierwszej reprezentacji (i bardzo dobrze!). Po drugie – ten tekst w żaden sposób nie ma na celu piętnowania młodego chłopaka, ani tym bardziej wywoływania lawiny hejtu w jego kierunku (zwłaszcza, że karcąc swoją partnerkę słowami “Gadaliśmy, że masz nie jeść kamienia!” zachował się bardzo rozsądnie). Wreszcie po trzecie – piłkarze na całym świecie nie należą, najdelikatniej rzecz ujmując, do najinteligentniejszej warstwy społecznej.
Wszyscy pamiętamy, jak Mario Balotelli odpalił fajerwerki w łazience, a Ousmane Dembele regularnie spóźniał się na treningi Barcelony z powodu nocnych sesji Fortnite’a. O alkoholowych wybrykach piłkarzy nawet nie warto wspominać. Nie jest to zatem z pewnością problem wyłącznie polskiej piłki.
Z drugiej strony jednak, jak oczekiwać od młodego człowieka, który zaręcza się i wiąże swoją przyszłość z influencerką JEDZĄCĄ KAMIEŃ Z CZAJNIKA NA WIZJI, że za rok, dwa lub trzy poziom jego dojrzałości podskoczy na tyle, że zrozumie podstawowe kwestie taktyczne i przedmeczowe wskazówki trenera w stopniu pozwalającym nie stracić dwóch goli w 130 sekund oraz nie oddać dwubramkowego prowadzenia na boisku jednej z najsłabszych ekip w Europie? No właśnie…
Bukmacher miesiąca (wrzesień 2024) – STS
Legalny bukmacher STS zwycięzcą rankingu bukmacherów w miesiącu wrzesień 2024. Sprawdź pełne zestawienie i wybierz dla siebie najlepszą stronę do obstawiania!