W czwartkowy wieczór Legia Warszawa przegrała na własnym stadionie z Molde FK 0:3 i pożegnała się z dalszym udziałem w europejskich pucharach. Łącznie w dwumeczu „Legioniści” stracili z norweskim zespołem aż 6 goli.
Po zaledwie 63 sekundach meczu Legia przegrywała już 0:1, po tym jak niezbyt dobrym wybiciu przed linią bramkową przez Kacpra Tobiasza, który odbił piłkę wprost pod nogi Fredrika Gulbrandsena, który bez problemu posłał piłkę do bramki drużyny 16-krotnego Mistrza Polski. Dwadzieścia minut później na tablicy wyniku przy Łazienkowskiej było już 0:2, po świetnym dośrodkowaniu ze skrzydła od Magnusa Wolffa Eikrema, strzałem piętą Tobiasza pokonał Eirik Hestad.
W drugiej połowie spotkania Legia miała dwie szanse, aby zdobyć gola. Najpierw bramkarza Molde próbował pokonać Marc Gual, jednak Olivier Petersen nie dał się zaskoczyć. W 52. minucie spotkania Tomas Pekhart źle uderzył w piłkę po dośrodkowaniu od Ryoya Morishity. Po godzinie gry w końcu Legia trafiła do siatki Molde, jednak ostatecznie na pozycji spalonej znajdował się strzelec nieuznanej bramki – Marc Gual.
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak stało się w tym przypadku. Przypieczętowanie awansu norweskiej drużyny do 1/8 finału LKE nastąpiło w 67. minucie meczu, jak drugi raz na listę strzelców wpisał Friderik Gulbrandsen. W końcówce spotkania Petersena próbowali pokonali Josue czy Elitim, ale ostatecznie na Łazienkowskiej wynik się nie zmienił i finalnie do 1/8 finału LKE zasłużenie awansował zespół Molde FK.
Podopieczni Kosty Runjaicia pozostała teraz walka w rozgrywkach ligowych. Już w niedzielę „Legioniści” zmierzą się w Kielcach z Koroną Kielce, która w grudniu ub.r. wyeliminowała Legię z dalszego udziału w Fortunie Pucharu Polski. Patrząc na grę Legii Warszawa w 2024 roku nie można wykluczyć takiego scenariusza, że Korona będzie chciała się pokusić o zdobycie trzech punktów, które mogłoby im bardzo pomóc w walce o utrzymanie na poziomie PKO BP Ekstraklasy.