Przy okazji 21. edycji Alei Gwiazd Sportu we Władysławowie udało nam się porozmawiać z Małgorzatą Glinka-Mogentale, dwukrotną mistrzynią Europy w siatkówce. Opowiedziała nam o tym, ile znaczy dla niej umieszczenie jej gwiazdy w Alei Gwiazd sportu. Wspomniała dawne sukcesy, a także zdradziła, czym zajmuje się obecnie.
Oskar Struk: Co oznacza dla Pani fakt, że podczas 21. edycji Alei Gwiazd we Władysławowie zostanie odsłonięta również Pani gwiazda?
Małgorzata Glinka-Mogentale: To dla mnie jest wielki zaszczyt, że zostałam zaproszona do tak zacnego grona. Na pewno to jest bardzo miłe, że ludzie o nas pamiętają, doceniają nasz trud i wysiłek przez całe życie. Za to, że reprezentowaliśmy Polskę. Daliśmy im radość i to jest dla nas tak samo bardzo miłe.
– Jak z perspektywy czasu podchodzi Pani do swoich największych sukcesów?
– Myślę, że trudno będzie powtórzyć nasze sukcesy. Byłyśmy bardzo zgraną drużyną. Nie tylko, dlatego że wygrałyśmy. Ludzie nas lubili nie tylko za grę, ale też za poczucie humoru i wygląd. Sądzę, że to także było dla kibiców bardzo ważne.
– Jak wówczas radziła sobie Pani z ogromną popularnością, która towarzyszyła Pani nie tylko w Polsce, ale i za granicą?
– Jak sobie radziłam? Normalnie. To mi nie sprawiało, żadnego problemu. To są miłe rzeczy. Kiedy mogłam poświęcić czas kibicom, to zawsze chętnie to robiłam. Były oczywiście momenty, kiedy musiałam odmówić i skupić się na odpoczynku, ale to zawsze jest miłe, kiedy ktoś chce zrobić sobie zdjęcie lub porozmawiać.
– Pani koleżanka z parkietu, Aleksandra Jagieło przewodniczyła komisji ds. wyboru nowego trenera żeńskiej kadry siatkarek. Jak była Pań rola w tym procesie?
– To bardzo miło ze strony prezesa Sebastian Świderskiego, że pytał się o zdanie byłych zawodniczek, które coś w tym sporcie osiągnęły i mają wiedzę na temat trenerów. Przez mają karierę, przewinęło się ich bardzo wielu. Wydaje mi się, że był to dobry ruch ze strony prezesa.
– Jak Pani widzi przyszłość żeńskiej reprezentacji Polski?
– Mam nadzieję, że w końcu mamy dobrego trenera, który osiągał sukcesy z innymi reprezentacjami i klubami. Będzie to bardzo duże wyzwanie. Uważam, że przez ostatnie 6 lat na stanowisku był trener, który nie osiągnął sukcesu (Jacek Nawrocki, przyp. red.). To była strata czasu. W męskiej siatkówce w przypadku braku wyniku następowała zmiana. U nas reakcji nie było i to mnie najbardziej dziwiło. Teraz musimy odpracować te 6 lat. Zmarnowaliśmy trochę czasu, ale fajnie, że dokonano zmiany. Myślę, że dziewczyny zostały docenione.
– Jak zamierza Pani wykorzystać swoje siatkarskie doświadczenie dla przyszłych pokoleń?
Niestety nie widzę siebie w roli trenera, nie mam cierpliwości (śmiech). To jest zdecydowanie cięższa praca niż zawodnika. Jestem kobietą i moja rodzina jeździła przez całe życie za mną i nie wyobrażam sobie teraz, żeby znowu zabrać walizkę i gdzieś wyjechać. Ja swoje doświadczenie wykorzystuję bardzo dobrze. Mam swoją akademię, w której trenuje 2 tysiące dzieciaków. Współpracuję z Ministerstwami Sportu i Zdrowia. Daje im możliwość zastrzyku sportowego. Realizuję różne akcje i projekty. W tym jestem na razie spełniona.
We Władysławowie rozmawiał: Oskar Struk.