Andrew Wiggins nie wspomoże drużyny Golden State Warriors w meczach na własnym boisku. Wynika to z faktu, że NBA odrzuciło jego prośbę o wykluczenie go z konieczności przyjmowania szczepionki przeciwko COVID-19. Chęć uniknięcia szczepienia Wiggins wyraził ze względu na swoje przekonania religijne. Aktualnie ustanowione prawo San Francisco zakłada, że każda osoba powyżej 12. roku życia znajdująca się w obiekcie zamkniętym (a takimi są hale do gry w koszykówkę) musi być zaszczepiona. Bez wyjątków stosowanych w stronę zawodników.
W oficjalnym oświadczeniu NBA stwierdziło, że Wiggins nie będzie mógł grać dla Warriorsów na ich boisku „do czasu gdy spełni wymagania miasta odnośnie szczepień”. Jak z kolei powiedział zawodnik w jednym z wywiadów jeszcze w marcu, „Każdy powinien dbać o siebie. Kto chce się zaszczepić, może to zrobić. Kto jednak nie chce tego zrobić, niech tego nie robi”. „Na ten moment nie decyduję się na szczepienie, jednak nie jest to ujma dla tych, którzy decydują się na nie. Sam podejmuję swoje własne decyzje, a w tym momencie moja jest taka, by po prostu się nie szczepić. Naprawdę nie widzę siebie przyjmującego szczepionkę w najbliższym czasie. Do czasu gdy ktoś nie zmusi mnie do tego, podziękuję” – dodał.
Andrew Wiggins w ubiegłym sezonie był w stanie pochwalić się średnią 18.6 punktów na jeden mecz oraz 4.9 zbiórek na jedno spotkanie. Choć oficjalnie stwierdził, że nie może zaszczepić się ze względów religijnych (taki powód podał NBA), wiele wskazuje na to, że wynika to bardziej z jego osobistych przekonań.
Pierwszy mecz w zasadniczym sezonie NBA drużyny Golden State Warriors czeka ją dopiero 22 października tego roku o godzinie 4:0 czasu polskiego (w USA będzie to 21 dzień października). Zespół ten podejmie wtedy u siebie drużynę Los Angeles Clippers. Wcześniej Warriorsi będą walczyć u siebie w tak zwanym pre-seasonie, mniej ważnym z perspektywy koszykarzy. Mimo wszystko jednak dla kibiców będzie wielką szkodą, że nie zobaczą Wigginsa chociażby w spotkaniu z Lakersami 13 października.