Polacy otrzymali prawdziwą lekcję futbolu od Fiorentiny. Podopieczni Johna van den Broma przegrali 1:4 z dziewiątą siłą Serie A i mają marne szanse na awans do półfinału Ligi Konferencji. Głos po zakończonym spotkaniu zabrał jeden z czołowych graczy Lecha, Michał Skóraś.
Michał Skóraś nie ukrywa rozczarowania po meczu z Fiorentiną
Lech Poznań w pierwszym meczu fazy ćwierćfinałowej Ligi Konferencji Europy przegrał z Fiorentiną 1:4. Dla „Kolejorza” jest to prawdopodobnie koniec pięknej pucharowej przygody. Nie można jednak mówić o kompromitacji, bowiem wygrała jakościowo lepsza ekipa. Włosi od jakiegoś czasu również znajdują się w świetnej formie, ostatnie spotkanie Fiorentina przegrała 12 lutego, kiedy to uległa Juventusowi FC (0:1). Bez wątpienia swoje piętno odcisnęły też braki kadrowe w polskiej ekipie. Dzisiaj na murawie zabrakło Salamona, Dagerstala, Szymczaka oraz Murawskiego.
Różnica w klasie obu drużyn była widoczna gołym okiem. W rozmowie z TVP Sport Michał Skóraś wypunktował słabe elementy Lecha.
Bardzo dobrze wychodzili spod naszego pressingu. Nie potrafiliśmy ich zamknąć. Po naszych błędach szybko wychodzili i potrafili je wykorzystać. Nam się to dzisiaj po prostu nie udawało. Dostawaliśmy się pod pole karne, ale to ostatnie podanie nie było za dobre. Myślę, że byli też dobrze zorganizowani w obronie. Z tym mieliśmy największy problem – stwierdził 23-latek.
Skóraś postanowił również zdradzić jaki plan na to spotkanie miał John van den Brom.
Mówiliśmy, że za ich plecami będzie bardzo dużo miejsca i tak jak mówiliśmy, że boczni obrońcy będą szli do naszych bocznych obrońców i te przestrzenie za ich plecami powinniśmy wykorzystywać, gdzieś staraliśmy się to robić. Fiorentina w dzisiejszym meczu nas bardzo dobrze presowała i nie potrafiliśmy sobie z tym poradzić – wyjawił.