Biało-Czerwoni pokonali we wtorek reprezentację Słowenii (3:2), kończąc tym samym kwalifikacje do przyszłorocznych Mistrzostw Europy z zaledwie jedną porażką na koncie, co z pewnością jest sukcesem selekcjonera Jerzego Brzęczka, który był nieustannie przedmiotem krytyki.
Polska – Słowenia: pożegnania i debiuty
Wtorkowy wieczór na PGE Narodowym w Warszawie obfitował w wiele wydarzeń. Tym najważniejszym był ostatni występ Łukasza Piszczka w koszulce z orzełkiem na piersi. Jego reprezentacyjny licznik zatrzymał się na 66 występach w kadrze oraz udziale w czterech wielkich imprezach. Jak wiele przez te 12 lat znaczył dla kadry najlepiej pokazuje fakt, że jest zawodnikiem bodajże najczęściej wybieranym do składu Reprezentacji Stulecia PZPN, jeśli o prawych obrońcach mowa.
Jedni przychodzą, inni odchodzą. W dniu ostatniej gry w polskiej drużynie narodowej popularnego „Piszcza” swój debiut w pierwszej reprezentacji zaliczył skrzydłowy Lecha Poznań, Kamil Jóźwiak, który dotychczas był jedną z najważniejszych postaci w młodzieżówce Czesława Michniewicza, z którą wziął udział w turnieju finałowym UEFA EURO U21. Od Jerzego Brzęczka dostał na razie tylko pięć minut, ale jeszcze wszystko przed nim.
Jóźwiak zastąpił na murawie Sebastiana Szymańskiego, który również przeżywał swoje wielkie chwilę. Były już skrzydłowy Legii Warszawa, a obecnie gracz Dinama Moskwa, otworzył wynik spotkania ze Słowenią, zdobywając tym samym swoją pierwszą bramkę w pierwszej drużynie.
Wygrana z jedynym rywalem, który był w stanie nas pokonać w eliminacjach (0:2 w Lublanie – przyp.) nie wystarczyła jednak do wywalczenia miejsca w pierwszym koszyku przed losowaniem fazy grupowej UEFA EURO 2020. Biało-Czerwoni będą losowani z drugiego, więc mogą trafić m.in. na Hiszpanów, Anglików, Niemców czy Włochów.
BetFan zezwolenie z dnia 29 października 2018 r. nr PS4.6831.3.2018. Hazard związany jest z ryzykiem i dostępny dla osób pełnoletnich.