Niedawno zakończone mistrzostwa świata w siatkówce kobiet był jak promyk nadziei, który zwiastuje, że po latach przeciętności w reprezentacji Polski rodzi się coś pozytywnego. Najważniejsze jest to, że Polki same na to zapracowały, kończąc turniej na wysokim 7. miejscu. Był to najlepszy wynik od 1962 roku! Czy to znak, że nasza żeńska kadra na dobre wraca na salony?
Czas na nowe rozdanie, Liga Narodów nie dała podstaw do optymizmu
W polskiej kadrze siatkarek przyszedł czas na nowe rozdanie. Po tym, jak po 2358 dniach funkcję trenera przestał pełnić Jacek Nawrocki, związkowi działacze stanęli przed zadaniem wyboru nowego szkoleniowca. Prezes Sebastian Świderski na czele komisji konkursowej postawił Aleksandrę Jagieło, było siatkarkę, członkinie ekipy „złotek”. Od początku było wiadomo, że wybór padnie na szkoleniowca zagranicznego. Ostatecznie został nim 43- letni Włoch, Stefano Lavarini. Tak tę decyzję w lipcu w rozmowie z naszym portalem skomentowała Małgorzata Glinka-Mogentale:
„Mam nadzieję, że w końcu mamy dobrego trenera, który osiągał sukcesy z innymi reprezentacjami i klubami. Będzie to bardzo duże wyzwanie. Uważam, że przez ostatnie 6 lat na stanowisku był trener, który nie osiągnął sukcesu (Jacek Nawrocki, przyp. red.). To była strata czasu. W męskiej siatkówce w przypadku braku wyniku następowała zmiana. U nas reakcji nie było i to mnie najbardziej dziwiło. Teraz musimy odpracować te 6 lat. Zmarnowaliśmy trochę czasu, ale fajnie, że dokonano zmiany. Myślę, że dziewczyny zostały docenione” – mówiła wówczas dwukrotna mistrzyni Europy.
Jego angaż łączony był z ponowną grą w kadrze Joanny Wołosz, z którą współpracuje również w klubie. Wołosz do kadry wróciła, a nowy trener zaliczył bolesne zderzenie z rzeczywistością. Pierwszym sprawdzianem była Liga Narodów. Polki z bilansem czterech zwycięstw i ośmiu porażek zostały sklasyfikowane na 13. miejscu. To najsłabsza lokata reprezentacji Polski w historii tych rozgrywek. W 2018 roku polskie siatkarki zajęły 9. miejsce, w 2019 – 5. (grały w turnieju finałowym w Nankin), a rozgrywki w 2021 roku zakończyły na 11. pozycji. Pewnym usprawiedliwienie słabszej postawy naszych siatkarek stanowiły braki kadrowe. Polki musiały sobie radzić bez Malwiny Smarzek-Godek oraz Magdaleny Stysiak. Z tego powodu z konieczności na pozycji atakującej występowała nominalna przyjmująca, Olivia Różański. Stysiak na mistrzostwa wróciła, a wokół Smarzek zaczęła gęstnieć atmosfera.
Kibicom nie podobała się postawa zawodniczki po inwazji Rosji na Ukrainę, czego wyraz w ostry sposób dawali na transparentach podczas meczów ligowych. Ostatecznie atakująca do kraju wróciła, ale miejsca w kadrze na mistrzostwa świata już dla niej nie było. Sam trener nigdy jednoznacznie nie wyjaśnił przyczyn tej nieobecności. Ograniczył się jedynie do lakonicznego komentarza, że była jego decyzja i że woli rozmawiać o siatkarkach, które ma do dyspozycji.
Mistrzostwa Świata jak promyk nadziei
Polki, podobnie jak pozostałe drużyny turniej inaugurowały w Holandii. Choć w meczu z Chorwacją wychodziły ze sporych tarapatów, to ostatecznie na początek zainkasowały komplet punktów. Na dalszą część turnieju przeniosły się już do Polski. Pierwszym przystankiem była trójmiejska Ergo Arena, gdzie czekały pojedynki z egzotycznymi rywalami. Kolejno z: Tajlandia, Koreą Południową, Dominikaną i Turcją. Już pierwszy, gładko wygrany mecz z Tajlandią dawał powody do optymizmu. Nasza redakcja dwukrotnie gościła w Ergo Arenie, by móc z bliska przekazać Państwu atmosferę tych mistrzostw. O ile starcie z Koreą należało do tych, które trzeba było wygrać jak najmniejszym nakładem sił, to już pojedynek z Turcją to pojedynek, który zwiastował, że Polki mogą w tym turnieju powalczyć o coś więcej.
Atomowe ataki Magdy Stysiak, celne serwisy Oliwii Różański czy bloki środkowych sprawiły, że nasze siatkarki były o krok od wygrania grupy, a o wyniku tego meczu zdecydowały szczegóły. Negatywnym bohaterem był również sędzia, który popełnił błąd w kluczowym momencie. Mniejsza o rezultat W tym spotkaniu było widać, że narodziła się drużyna gotowa, by wspólnie przeciwstawiać się przeciwnościom siatkarskiego losu. Ani na moment nie przestała wierzyć w swoje umiejętności, co udało się również przenieść na łódzką część turnieju. Późniejsza spektakularna wygrana z Amerykankami była tylko tego dobitnym potwierdzeniem. Symptomem świadczącym o tym, że wraca moda na siatkówkę reprezentacyjną w żeńskim wydaniu, była również postawa kibiców. Z każdym meczem na trybunach było ich coraz więcej, a już podczas rywalizacji z Turcją zapełnione zostały wszystkie dostępne miejsca.
Ponadto pomiędzy kibicami a siatkarkami wywiązała się specyficzna relacja, które pomimo trudów meczu pozwalały sobie na wiele spontanicznych reakcji, pobudzających publiczność do jeszcze bardziej żywiołowego dopingu. Polki na przestrzeni turnieju wielokrotnie pokazały, że potrafią podnosić się po ciężkich ciosach, zarówno w trakcie pojedynczego meczu, jak i w kolejnych. Kto dziś pamięta, że nie miały nic do powiedzenia w pierwszym starciu z Serbkami. Pamiętać za to będziemy heroiczny bój ćwierćfinałowy, w którym wróciły do gry i były dwie piłki od wyeliminowania późniejszych mistrzyń świata. Styl, w jakim Serbki obroniły tytuł, dodaje postawie naszych siatkarek dodatkowego znaczenia. Z kolei łzy Marii Stenzel po ostatniej akcji chwyciły za serce chyba każdego, kto dobrze życzy naszej reprezentacji.
Są widoki na przyszłość
Choć Polki turniej zakończyły bez medalu, to zyskały coś równie cennego. Odzyskały wiarę, że są w stanie rywalizować z najlepszymi. Moda na siatkówkę żeńską wróciła i nie można tego wypracowanego z mozołem potencjału zmarnować. Przecież w kolejnym roku czeka je mnóstwo wyzwać. Liga Narodów, mistrzostwa europy i prawdopodobnie olimpijskie kwalifikacje. Co ważne przystąpią do tych zmagań wzmocnione. Do dyspozycji trenera powinny już być Martyna Łukasik i Martyna Czyrniańska. Opiekun naszej kadry powinien też jeszcze raz porozmawiać z Malwiną Smarzek, bo jej obecność w kadrze wydaje się niezbędna do realizacji zakładanych celów. Mistrzostwa świat były jak promyk nadziei Promyk, który w kolejnych latach powinien święcić jeszcze jaśniej…