Już 20 lipca w Warszawie odbędzie się mecz pożegnalny Artura Boruca pomiędzy Legią Warszawa a Celtikiem FC. Jak podaje „Przegląd Sportowy”, Legia musi być gotowa na przyjęcie wielu kibiców ze Szkocji.
Pożegnanie godne legendy
Zainteresowanie meczem pożegnalnym Boruca jest bardzo duże w Szkocji. Nie powinno to zresztą nikogo dziwić. W barwach Celticu Glasgow Polak trzy razy zdobył mistrzostwo Szkocji, sięgnął po jeden puchar krajowy i dwa puchary ligi. Można więc się spodziewać, że stadion przy Łazienkowskiej będzie wypełniony po brzegi zagranicznymi kibicami. Nawet Ross Pilcher z „Daily Record Sport” stwierdził, że informacja o możliwości pożegnania Boruca ucieszyła fanów Celticu. Niewątpliwie są to dobre wieści dla szefostwa Legii Warszawa. Według wielu polskich kibiców ceny biletów na ten mecz są zbyt wysokie. Pojawiło się nawet ryzyko, że sporo miejsc na trybunach będzie wolnych, a co za tym idzie organizator poniesie straty.
Oliwy do ognia dolał Krzysztof Stanowski, który zasugerował, że część pieniędzy za bilety trafi bezpośrednio do bramkarza.
„Legia ma bardzo duże koszty organizacyjne związane z pożegnalnym meczem Boruca. Sam Boruc mógłby z łatwością sprawić, by te koszty były znacznie niższe. I wówczas ceny biletów też z pewnością byłyby niższe” – stwierdził.
Internauci zastanawiali się, czy chodzi o to, że golkiper może z własnej kieszeni opłacić część kosztów organizacji. „Przecież ja nigdzie nie napisałem, że Boruc miałby cokolwiek zapłacić. Po prostu tanio nie jest, a on mógłby sprawić, że byłoby taniej” – odpowiedział dziennikarz.
Do sprawy odniósł się nawet sam zainteresowany.
„Ceny biletów… Pamietajmy, ze to będzie jedyny wieczór Legii w Europie w tym sezonie… przy okazji można pomachać jakiemuś bramkarzowi…” – stwierdził Boruc.
Za najtańsze wejściówki kibice muszą zapłacić 60 złotych, natomiast za te najdroższe, wzdłuż osi boiska aż 130 złotych. Osoby posiadające karnety mogą liczyć na zniżkę, jednak wynosi ona tylko 30. proc.