Iga Świątek idzie jak burza. 20-latka pokonała Ons Jabeur 6:2, 6:2 w finale turnieju WTA 1000 w Rzymie. Liderka rankingu WTA dała upust swoim emocjom po zakończonym spotkaniu.
Ogromny sukces Świątek
Pierwsza rakieta świata nie dała szans nikomu. Światek wygrała w finałowym meczu turnieju rangi WTA 1000 w Rzymie. Polce udało się obronić tytuł zdobyty przed rokiem. W 1. rundzie tenisistka z Raszyna miała wolny los, a następnie okazała się górą w pojedynku z Rumunką Eleną-Gabrielą Ruse 6:3, 6:0. W 1/8 finału utalentowana 20-lata pokonała Białorusinkę Wiktorię Azarenkę 6:4, 6:1, w ćwierćfinale Kanadyjkę Biancę Andreescu 7:6 (7-2), 6:0, a w półfinale Białorusinkę Arynę Sabalenkę 6:2, 6:1. Ostatni mecz na kortach w stolicy Włoch wygrała 6:2, 6:3. Za zwycięstwo w Internazionali BNL d’Italia Polka otrzyma aż 332 tysiące euro, naturalnie jest to kwota bez odprowadzonego podatku. Po zakończonym starciu finałowym Świątek nie zdoałała utrzymać emocji na wodzy.
W wywiadzie dla Canal+ liderka rankingu WTA zdecydowała się odnieść do całej sytuacji.
– Ciężko to opisać szczerze mówiąc, pierwszy raz właściwie miałam aż tak mocną reakcję po zwycięstwie. Mam nadzieję, że zdjęcia wyszły, bo cała zapłakana byłam. Faktycznie ten tydzień był dla mnie ciężki, mimo, że właściwie wszystkie mecze potrwały dwa sety to towarzyszyło mi dużo stresu. Cieszę się, że udało mi się to w pewnym sensie pokonać i mimo tego tak dobrze zagrać – powiedziała Świątek.
Następnie Polka została zapytana o to, jak smakuje puchar, który zdobyła kolejny raz.
– Pierwszy raz właściwie udało mi się obronić jakiś tytuł więc niesamowite uczucie. Na pewno właśnie pokazuje, jak dużo pracy włożyliśmy w ten cały proces. Nie wiem, jak smakuje, bo w środku nadal nie było tiramisu, więc trochę przykro, ale wieczorem nadrobię – stwierdziła.
Z aktualną formą 20-letnia zawodniczka będzie murowaną faworytką rozpoczynającego się 22 maja wielkoszlemowego turnieju na kortach Rolanda Garrosa. Z niecierpliwością czekamy na kolejne zawody.