We decydującej bitwie ćwierćfinałowej batalii pomiędzy PGE Skrą Bełchatów a Indykpolem AZS Olsztyn zawodnicy zgotowali kibicom prawdziwą siatkarską ucztę. Zwycięzca niestety mógł być tylko jeden, a upragniony awans do strefy medalowej po pięciosetowym boju i odrobieniu trzypunktowej straty w tie-breaku (7:10) wywalczyli dziewięciokrotni mistrzowie Polski z województwa łódzkiego!
PGE Skra Bełchatów w półfinale PlusLigi 2021/2022
Dokładnie tak samo jak w dwóch poprzednich potyczkach, które zakończyły się wygraną 3:1 Indykpolu AZS w Bełchatowie i zwycięstwem 3:0 PGE Skry w Iławie, również we wtorek trenerzy obu ekip mogli skorzystać ze wszystkich najlepszych zawodników, a ci zgotowali kibicom siatkówki w całej Polsce kapitalne widowisko, godne play-offów w „Lidze Mistrzów Świata”.
Już pierwsza odsłona wtorkowej potyczki dostarczyła wielkich emocji, choć początkowo nic na to nie wskazywało, bo bełchatowscy siatkarze zaczęli z wysokiego „C” i prowadzili już 19:12 czy 21:15. Goście te starty zdołali jednak odrobić praktycznie w jednym ustawieniu, kiedy w polu zagrywki pojawił się środkowy Mateusz Poręba, jeden z sześciu obecnych na parkiecie kadrowiczów powołanych przez Nikolę Grbicia na Siatkarską Ligę Narodów 2022. Od stanu 21:21 trwała już zażarta walka, z której po grze na przewagi zwycięsko wyszła PGE Skra (29:27).
W partii numer dwa to Indykpol AZS wypracował sobie, jak się zdawało, bezpieczną przewagę, która w końcówce partii wynosiła sześć oczek (21:15). Żółto-czarni zrobili przejście i na zagrywkę powędrował Aleksandar Atanasijević, który posłał na drugą stroną siatki dwa asy serwisowe oraz skończył kontrę. Pojawił się też nieskuteczny atak olsztynian i nagle zrobiło się tylko 20:21. Losy seta ponownie rozstrzygnęły się w końcówce, ale tym razem górą byli przyjezdni, którzy zachowali chłodne głowy i zdołali zamknąć drugą partię przy drugiej sposobności (23:25).
Po fantastycznych emocjach w dwóch pierwszych odsłonach wtorkowej potyczki, trzecia część meczu była zdecydowanie spokojniejsza. Początkowo inicjatywa należała do gości, ale w środkowej fazie seta to bełchatowianie odskoczyli na trzy oczka (14:11) i tej przewagi już nie oddali, a nawet ją powiększyli do sześciu punktów (25:19). Dobra postawa Grzegorza Łomacza i spółki dawała kibicom nadzieję, że sprawę uda się rozstrzygnąć w czterech partiach.
Siatkarze ze stolicy Warmii nie zamierzali się jednak poddawać i od początku czwartego seta odpalili najcięższe działa w polu zagrywki i na siatce, dość szybko wypracowując sobie komfortową przewagę (10:5). Takie były już co prawda dzisiaj odrabiane, ale nie tym razem. W pogoni PGE Skrze nie pomogła kontuzja Mateusza Bieńka, który musiał opuścić parkiet, prawdopodobnie z powodu stłuczenia żeber. Bełchatowianie zdołali zniwelować nieco stratę, ale nic więcej, porażka 22:25 i remis 2:2 w setach.
Do mistrzowskiego tie-breaka PGE Skra przystąpiła niestety bez „Bienia”, który do momentu urazu rozgrywał kapitalne spotkanie (10/11 w ataku, dwa asy i blok). Piąty set, który tym razem decydował również o awansie do półfinału PlusLigi, to prawdziwa gra nerwów. Przy zmianie stron goście prowadzili (8:6), gdyż po wideoweryfikacji sędziowie dopatrzyli się dotknięcia siatki Dicka Kooya.
Chwilę później Holender został zablokowany i przyjezdni odskoczyli na trzy oczka (10:7). Na remis jednak nie musieliśmy długo czekać (10:10). Udało się do niego doprowadzić głównie za sprawą „Alexa”, który najpierw skończył atak, a następnie posłał bombę z zagrywki utrudniając rywalom skuteczny atak. Sama końcówka to również popis Serba, ale ostatnią piłkę skończył Milad Ebadipour, który zakończył tie-breaka (15:13) i całą ćwierćfinałową rywalizację na korzyść bełchatowian (2:1).
Statystyki meczu PGE Skra – Indykpol AZS (19.04.2022)
Półfinały PlusLigi 2021/2022
W bełchatowsko-olsztyńskiej rywalizacji szczęście długo siedziało okrakiem na siatce, ale koniec końców uśmiechnęło się do zawodników PGE Skry Bełchatów i to oni powalczą o medale „Ligi Mistrzów Świata” sezonu 2021/2022, a wcześniej o wielki finał z Jastrzębskim Węglem lub Treflem Gdańsk. Z kim dokładnie, rozstrzygnie się w środowy wieczór, kiedy w jąstrzębsko-gdańskiej parze rozegrane zostanie decydujące spotkanie numer trzy.
Natomiast już w poniedziałek poznaliśmy skład drugiej pary, która już 24 i 27 kwietnia zagra w pierwszym półfinale. Zmierzą się w nim klubowi mistrzowie Starego Kontynentu i wicemistrzowie naszego kraju, Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, która po raz drugi w historii klubu zagra o medale PlusLigi.
Źródło: volley24.pl