Blisko dwie i pół godziny trwała zażarta batalia PGE Skry Bełchatów z francuskim Tours VB w pierwszym meczu 1/2 finału siatkarskiego Pucharu CEV 2021/2022, czyli odpowiednika Ligi Europy UEFA. Ostatecznie zwycięsko z pięciosetowego boju wyszli dziewięciokrotni mistrzowie Polski, którzy zyskali minimalną przewagę. Ten już w najbliższą środę, tym razem na terenie rywala.
Puchar CEV: PGE Skra lepsza od Tours VB w pierwszym meczu półfinałów
Relacji z meczu w Bełchatowie nie można zacząć inaczej niż od wspomnienia o tym, że włodarze PGE Skry Bełchatów zachowali się jak trzeba i nie przeszli obojętnie wobec bandyckiej napaści Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, którą żyje dziś cały cywilizowany świat.
Przed spotkaniem wszyscy zgromadzeni w hali „Energia” chwilą zadumy wyrazili swoją solidarność z napadniętą Ukrainą, wysyłając jasny sygnał nawiązujący do hymnu naszych wschodnich sąsiadów – nie umarła jeszcze Ukraina! Na trybunach i wokół nich bez trudu można było dostrzec też inne ukraińskie akcenty, odwołujące się do barw narodowych naszych braci ze wschodu.
Wracając do spraw czysto sportowych, siatkarze PGE Skry i Tours VB stworzyli kapitalne widowisko trzymające w napięciu przez dwie i pół godziny. Już w pierwszym secie doszło do trzęsienia ziemi, a później napięcie tylko rosło. Bełchatowianie w inauguracyjnej partii prowadzili 21:17, ale chwila dekoncentracji w samej końcówce kosztowała ich porażkę po krótkiej grze na przewagi (24:26).
Mocno podrażnieni takim obrotem spraw bełchatowscy siatkarze ruszyli na rywala w drugiej partii. Przy stanie 16:12 wydawało się, że podopieczni Slobodana Kovaca mają wszystko pod kontrolą, ale francuski zespół zdołał doprowadzić do remisu, a nawet objął prowadzenie 21:20. W tym momencie wyszło doświadczenie i klasa żółto-czarnych, którzy nie załamali się takim obrotem spraw tylko przystąpili do kontrataku, który doprowadził do zwycięstwa 25:22. W tym miejscu warto odnotować kapitalną zmianę Mikołaja Sawickiego, który dał impuls w polu serwisowym.
W trzeciej partii Grzegorz Łomacz i spółka poszli za ciosem, wzmacniając jeszcze zagrywkę, którą zapunktowali w tej części meczu aż sześciokrotnie. To głównie dzięki temu elementowi siatkarskiego rzemiosła dziewięciokrotni mistrzowie Polski zwyciężyli 25:20 i objęli prowadzenie 2:1 w meczu. W czwartym siadł bełchatowianom atak, co wykorzystali przyjezdni, którzy wygrali tę odsłonę 25:22 i doprowadzili do tie-breaka.
W decydującym, piątym secie zaczęło się od wysokiego prowadzenia PGE Skry (5:2), ale goście nic sobie z tego nie robili i parli do wygranej. Ostatecznie po zaciętej rywalizacji i za sprawą punktowej zagrywki Karola Kłosa bełchatowianie odzyskali inicjatywę i w konsekwencji zwyciężyli 15:13 w piątej partii i 3:2 w całym meczu.
Czwartkowy pojedynek w hali Energia uzmysłowił wszystkim jak wymagającym rywalem jest Tours VB, jeśli ktoś miał jeszcze co do tego wątpliwości. Choć nie powinien, bo Francuzi wyeliminowali wcześniej między innymi włoską Modenę z największymi gwiazdami światowej siatkówki w składzie. Losy awansu rozstrzygną się w środę na terenie rywala. PGE Skra uda się tam z minimalną zaliczką i przewagą psychologiczną. Wielki finał jest na wyciągnięcie ręki!
Statystyki meczu PGE Skra Bełchatów – Tours VB
W drugim czwartkowym półfinale Vero Volley Monza nie sprostała Zenitowi Kazań z Bartoszem Bednorzem w składzie, przegrywając na własnym parkiecie 1:3. W kontekście bandyckiej napaści zbrojnej Rosji na Ukrainę warto zaznaczyć, że zarówno klub z Monzy, jak i zespoły Sir Safety Perugia i Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, zadeklarował, że nie chce grać w Rosji. Cała trójka czeka na decyzję CEV w tej sprawie.
Źródło: volley24.pl