Najnowsze doniesienia z zespołu Red Bull każą mieć pewność, że Max Verstappen – jego czołowy kierowca – zacznie niedzielną rywalizację w Grand Prix Rosji z końcowej pozycji. Wynika to z kary za użycie zbyt dużej liczby silników. W jego bolidzie drużyna zamierza zastosować czwarty już silnik, a zatem jeden ponadprogramowy.
Decyzja o użyciu kolejnego silnika wcale nie jest bezmyślna, a wręcz przeciwnie – doskonale przemyślana. Wynika ona przede wszystkim z faktu, że Verstappen i tak został ukarany spadkiem o trzy pozycje na polu startowym, ze względu na jego wypadek z Lewisem Hamiltonie w ostatnim wyścigu. Co ciekawe, Valtteri Bottas w czasie drugiego treningu w Soczi okazał się szybszy niż Hamilton, choć przewaga nad nim była nieznaczna (0,044 sekundy). Kierowca Red Bull Racing zdołał też wyprzedzić Pierre’a Gasly’ego z drużyny ALpha Tauri, ale też Lando Norrisa z McLarena oraz obu zawodników z drużyny Alpine. To zaś może sugerować, że nowy silnik rzeczywiście da mu pewne wzmocnienie w nadchodzącym wyścigu.
Dotychczas rozegrane wyścigi treningowe (które rozgrywają się od dnia wczorajszego) były dość emocjonujące. Zwłaszcza dla fanów zespołu Alfa Romeo. Jego zawodnik, Antonio Giovinazzi, rozbił się na dziewiątym zakręcie. W późniejszym okresie sesji treningowej kierowca Gasly zaś najechał dwa razy na krawężniki na drugim zakręcie wyścigu.
Pozycja Verstappena na polu startowym jutrzejszego Grand Prix Rosji daje Hamiltonowi oraz całemu zespołowi Mercedesa wielką szansę na to, by odrobić straty w całej rywalizacji w tym sezonie i podskoczyć o kilka pozycji w ostatecznej klasyfikacji. Holender w tym momencie znajduje się bowiem pięć punktów przed Hamiltonem. Sam Hamilton jednak powiedział: „To dla nas tak naprawdę nic nie zmienia. Musimy robić swoje i skupić się na pójściu naprzód. Dla każdego jest to ciężki rok. Oczywiście, to duża strata dla niego i na pewno musimy starać się wykorzystać ją dla jak najlepszego rezultatu. Tak też postaramy się zrobić w nadchodzącym wyścigu”.