W sobotnie popołudnie zespoły występujące w rozgrywkach PKO Bank Polskie Ekstraklasy 2021/2022 wróciły do rywalizacji o piłkarskie mistrzostwo kraju po blisko dwóch tygodniach przerwy spowodowanych wrześniową przerwą reprezentacyjną. Hitem dnia była konfrontacja Śląska Wrocław z Legią Warszawa, która zakończyła się wygraną drużyny gospodarza po kontrowersyjnym golu w końcówce spotkania, kiedy to nie popisał się sędzia liniowy. Co na to wszystko trener przyjezdnych?
Michniewicz po porażce ze Śląskiem Wrocław
Starcie Śląska Wrocław z Legią Warszawa było hitem pierwszego dnia rywalizacji w 7. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy 2021/2022. Po jednej stronie uczestnik tegorocznej edycji europejskich pucharów i jedna z dwóch niepokonanych drużyn w tegorocznej edycji wyścigu o piłkarskie mistrzostwo kraju. Po drugiej obrońca tytułu, który jesienią reprezentował będzie Polskę w fazie grupowej Ligi Europy UEFA. Zapowiadało się świetne widowisko, ale koniec końców mieliśmy piłkarskie szachy.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że w starciu wrocławian z warszawianami padnie czwarty tego dnia remis. Długo na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis, aż w 85. minucie spotkania na listę strzelców wpisał się zawodnik WKS-u Victor Garcia, który wykorzystał fakt, że obrońcy rywala zasugerowali się ruchem sędziego liniowego i pognał na bramkę Artura Boruca, z pokonaniem którego również nie miał najmniejszych problemów. Na boisku wybuchła wielka awantura, ale wynik pozostał bez zmian. Co na to wszystko opiekun przyjezdnych, który już w trakcie meczu wyleciał na trybuny za dwie żółte kartki?
„Straciliśmy gola w dziwnych okolicznościach. Wcześniej mieliśmy niezłe momenty, kiedy mogliśmy zdobyć bramki. Niestety nie strzelamy goli i to nas bardzo martwi. Mamy już trzy porażki, to bardzo dużo. W poprzednim momencie od mojego przyjścia do Legii przegraliśmy trzy mecze. Ten mecz był absolutnie do wygrania, Śląsk zagrał dobre spotkanie, ale mogliśmy ten mecz wygrać. (…) Rozmawiałem z sędziami. Pokazałem im materiał z naszej kamery taktycznej. Sędzia liniowy podniósł chorągiewkę, a Andre Martins stanął, zatrzymał się też zawodnik Śląska Wrocław. Kiedy jesteś blisko sędziego, a ten podnosi chorągiewkę, to automatycznie się zatrzymujesz. Oczywiście, najprostszym wytłumaczeniem jest to, że gra się do gwizdka, ale czasem działają instynkty. Gdyby Andre się nie zatrzymał, gol prawdopodobnie by nie padł. Musimy jednak patrzeć na siebie, straciliśmy gola, co zawsze może się zdarzyć, ale nie strzeliliśmy gola od dwóch spotkań.” – mówił po spotkaniu opiekun stołecznego klubu.
Dla Legii Warszawa, która w minionym sezonie jako pierwszy zespół w historii polskiego futbolu wywalczyła piętnasty tytuł mistrzowski, to już trzecia porażka w piątym spotkaniu ligowym w sezonie 2021/2022. Bilans mógłby być jeszcze gorszy, gdyby organizator rozgrywek nie przełożył dwóch meczów w trakcie eliminacji europejskich pucharów. Największym problemem wydaje się słabość ofensywna, bo Legia zdobyła dotychczas na krajowym podwórku, gdzie przegrała także Superpuchar Polski, zaledwie cztery bramki.
Szansa na poprawienie tego dorobku już w niedzielę 19 września, kiedy to do Warszawy zawita najsłabszy zespół w całej stawce, Górnik Łęczna, beniaminek rozgrywek. Jednak cztery dni wcześniej, podopiecznych Czesława Michniewicza czeka pierwsza konfrontacja w Lidze Europy UEFA. W środę 15 września „Wojskowi” zmierzą się na wyjeździe ze Spartakiem Moskwa (16:30).