To już dziś, w czwartek 25 listopada o godzinie 21:00 na King Power Stadium, piłkarze Legii Warszawa rozegrają swój piąty mecz w ramach fazy grupowej Ligi Europy UEFA. Pogrążeni w kryzysie mistrzowie Polski zmierzą się na wyjeździe z angielskim Leicester City i nie są faworytem analityków firm bukmacherskich, delikatnie rzecz ujmując. Tradycyjnie dzień przed meczem odbyła się konferencja prasowa szkoleniowca „Wojskowych”. Jakie panują nastroje w stołecznej ekipie przed starciem z „Lisami”?
Trener Gołębiewski o szansach Legii w meczu z Leicester City
Jeszcze kilka tygodni temu kibice Legii Warszawa pocieszali się tym, że o ile w lidze krajowej ich pupile spisują się fatalnie, o tyle w europejskich pucharach sukces goni sukces. Tyle, że ostatnimi czasy i to się zmieniło. Seria kolejnych porażek w PKO Bank Polski Ekstraklasie po 2:3 z Górnikiem w Zabrzu liczy już siedem przegranych meczów. Przestało też „żreć” w Lidze Europy, gdzie po wygranych 1:0 ze Spartakiem Moskwa na wyjeździe i z Leicester City u siebie, przyszły bolesne porażki z SSC Napoli (0:3 na wyjeździe i 1:4 u siebie). Dodatkowo sytuację w grupie mocno komplikują inne wyniki, jak niespodziewane zwycięstwo Rosjan z Włochami (2:1), które zepchnęło 15-krotnych mistrzów naszego kraju na trzecią pozycję w grupie.
Analitycy legalnych firm bukmacherskich dają drużynie gospodarza czwartkowego meczu ponad 80% szans na zwycięstwo. Przesada? Bardzo być może, ale z drugiej strony trudno się temu dziwić. Z góry wiadomo, że większość graczy będzie obstawiała łatwą wygraną Anglików. Są ku temu podstawy, bo Legia, na poletku krajowym, tak źle jak obecnie grała tylko przed II Wojną Światową, bodajże w 1936 roku. Jednak prędzej czy później musi przyjść przełamanie. Czy są na to realne widoki już dziś?
„Już od pewnego czasu staramy się wyjść z dołka mentalnego. Widziałem poprawę w drugiej połowie spotkania z Górnikiem. Moi piłkarze walczyli i pokazali charakter. Nie przyniosło to jednak zwycięstwa. Najlepszym impulsem będzie zwycięstwo. Potrzebujemy trzech punktów. Musimy gryźć trawę i walczyć w każdym meczu, a wtedy przełamanie na pewno nadejdzie (…) Cały czas szukamy odpowiedniego ustawienia i rotujemy składem. Tak też było w Zabrzu. Po zmianie ustawienia i dokonaniu zmian, wyglądało to lepiej. Ze swojej strony mogę obiecać, że zrobię wszystko, aby ta drużyna się podniosła.(…) Stałe fragmenty gry są częścią piłki nożnej, którą można najszybciej poprawić. Jak widzimy – w trzech meczach przynosiło to efekty. Na jutrzejszy mecz mamy przygotowane swoje fragmenty gry, ale nie będę tego zdradzał. Leicester świetnie radzi sobie w tym elemencie, ale wydaje mi się, że możemy zdobyć jutro bramkę po takim rozegraniu.” – powiedział Marek Gołębiewski.
Faktycznie trzeba oddać sztabowi szkoleniowemu „Wojskowych”, że stałe fragmenty gry, bite przez Josue, wyglądają z meczu na mecz coraz lepiej. W Zabrzu nie tylko po jednym z nich padł gol, ale mogła paść też bramka na 3:2 już w doliczonym czasie gry, ale kapitalnego dogrania portugalskiego kolegi nie wykorzystał Mateusz Wieteska, który spudłował głową z bliskiej odległości.
Niestety kolegom nie będzie mógł jeszcze pomóc Artur Boruc. Doświadczony golkiper nie tylko dodałby pewności obronie swoją obecnością, ale też zapewne popisałby się kilkoma interwencjami, na które nie stać jeszcze Cezarego Miszty, jednego z antybohaterów meczu z Górnikiem.
O tym czy Legia Warszawa sprawi niespodziankę w meczu Ligi Europy UEFA z Leicester City, czy jednak przegra zgodnie z przewidywaniami większości piłkarskich ekspertów, przekonamy się już w czwartek. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 21:00. Transmisja na platformie Viaplay. Retransmisja od 23:00 w TVP 2.