Pomimo wygranej 3:2 w pierwszym meczu półfinałów Pucharu CEV 2021/2022, PGE Skry Bełchatów nie zobaczymy w wielkim finale drugich co do ważności rozgrywek siatkarskich na Starym Kontynencie. Żółto-czarni w środowym rewanżu przegrali 1:3 z francuskim Tours VB i tym samym zostali wyeliminowani.
Puchar CEV: PGE Skra odpadła w półfinale
Zespół Slobodana Kovaca do decydującego starcia z Tours VB przystąpili ze skromną zaliczką w postaci wygranej 3:2 na własnym terenie. Wynik ten dawał bełchatowskim siatkarzom pewien margines błędu, ale koniec żółto-czarni okazali się słabsi od francuskiego przeciwnika, który wykorzystać w środę atut własnego boiska. Porażka boli tym bardziej, że rywale nawet bez swojej największej gwiazdy, przyjmującego Kevina Tillie, byli drużyną po prostu lepszą i zasłużenie odnieśli zwycięstwo.
PGE Skra w dwóch pierwszych setach popełniła łącznie aż osiemnaście błędów własnych, więc to nie mogło skończyć się dobrze i nie skończyło się. Porażki 21:25 i 20:25 postawiły żółto-czarnych pod ścianą. W trzeciej partii bełchatowianie zagrali swoją siatkówkę, nieco ograniczyli własne błędy i przede wszystkim byli skuteczni na siatce. Drużyna gospodarza z kolei spuściła z tonu w ataku, co otworzyło PGE Skrze drogę do wygranej w trzeciej odsłonie (25:21) i tym samym do przedłużenia półfinałowej rywalizacji.
To było jednak wszystko, na co tego dnia było stać Grzegorza Łomacza i spółkę. Tours VB dopingowane przez licznie zgromadzonych kibiców wróciło do gry z dwóch pierwszych części meczu i w konsekwencji wygrało czwartego seta (25:20) i cały mecz 3:1, meldując się tym samym w wielkim finale Pucharu CEV 2021/2022. Czego zabrakło w środę bełchatowskiej ekipie? Dobrej zagrywki i skuteczności na prawym skrzydle. Aleksandar Atanasijević skończył tylko 8 z 24 piłek (33), podczas gdy jego vis-a-vis aż 24 z 37 (65%). Przepaść, która przesądziła o odpadnięciu żółto-czarnych z rywalizacji.
PGE Skra Bełchatów solidarna z Ukrainą
W kontekście ostatnich wydarzeń, czyli bandyckiej napaści zbrojnej putinowskiej Rosji na niepodległą Ukrainę, w tym zbrodni przeciwko ludności cywilnej, nie można nie wspomnieć o kolejnych gestach solidarności PGE Skry Bełchatów z narodem ukraińskim. Wyjątkowo w tym spotkaniu bełchatowscy libero wystąpili w niebiesko-żółtych strojach, a na rozgrzewce siatkarze PGE Skry założyli przypinki w barwach Ukrainy.
„Myślę, że to oczywista sprawa, cały świat jest poruszony tym, co się dzieje na Ukrainie. To, do czego doprowadzono, wydawało się niemożliwe. Każda forma zareagowania, przeciwstawienia się, w pewnym sensie dezaprobaty jest dobra i myślę, że cały świat powinien to manifestować. My jako PGE Skra też to robimy. W każdy możliwy sposób będziemy się starać pomagać. Mamy kontakt z prezesem z klubu ze Lwowa, na bieżąco rozmawiamy jak w sposób bardziej wymierny możemy się w to włączyć. To ma też wymiar ponad sprawę, dlatego nasi libero zagrają dziś w niebiesko-żółtych barwach” – mówił przed meczem Konrad Piechocki, prezes PGE Skry.
Na koniec przypominamy, że PGE Skra Bełchatów do Polski wróci w czwartek, a w niedzielę zmierzy się u siebie z Treflem Gdańsk. Bilety na to spotkanie są dostępne w sprzedaży internetowej.
Grzegorz Łomacz po porażce z Tours VB
Statystyki meczu Tours VB – PGE Skra Bełchatów
Odpadnięcie PGE Skry Bełchatów z Pucharu CEV nie oznacza końca przygody polskich klubów w tegorocznej edycji europejskich pucharów. W półfinale Ligi Mistrzów CEV jest już Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która w meczu o udział w SuperFinałach zmierzy się ze zwycięzcą rywalizacji pomiędzy Jastrzębskim Węglem a Cucine Lube Civitanową.
Źródło: volley24.pl