Jak dowiedział się Tomasz Ćwiąkała-dziennikarz Canal+ Sport. Stal Mielec poszukuje powoli następcy Saida Hamulica, który w najbliższym czasie ma odejść ze Stali Mielec i przenieść się do francuskiej Tuluzy za kwotę 2 milionów euro. Według nieoficjalnych informacji 22-letniego holenderskiego napastnika w ekipie z Podkarpacia może zastąpić zawodnik Piasta Gliwice – Rauno Sappinen.
Reprezentant Estonii zastąpi Hamulica?
Sappinen do Gliwic trafił w styczniu minionego roku za kwotę 400 tysięcy euro z estońskiej drużyny Flory Talinn, gdzie 49-krotny reprezentant Estonii strzelił ż 118 bramek w 194 meczach. W kraju skandynawskim był nazywanym Estońskim Lewandowskim. Jednak przygoda w Polsce Sappinenowi nie układa się tak dobrze, jak w Estonii. W minionym sezonie rozegrał we wszystkich spotkaniach tylko dziewięć spotkań, nie zdobywając ani jednej bramki. Natomiast w tym sezonie reprezentantowi Estonii idzie tak samo, jak w poprzednim roku, czyli tragicznie. Na 13 spotkań, jakie rozegrał udało mu się strzelić tylko jednego gola i to było w meczu 13. kolejki PKO Ekstraklasy z Pogonią Szczecin, gdzie jego bramka dała punkt dla ekipy prowadzonej wówczas jeszcze przez Waldemara Fornalika. Do tej pory Estończyk nie wpisał się na listę strzelców w innych spotkaniach ekipy z Gliwic.
Sam 26-letni napastnik ma ważną umowę z Piastem Gliwice do 30 czerwca 2025 roku, z możliwością jej przedłużenia o kolejny rok. Jednak włodarze klubu, pewnie bardzo chcieli, aby reprezentanta Estonii pozbyć się już nawet podczas tego okienka transferowego i w tym może pomóc Stal Mielec, który po odejściu Saida Hamulica do Francji, będzie musiał wyszukać nowego napastnika do drużyny prowadzonej przez Adama Majewskiego.
Stal Mielec po rundzie jesiennej w PKO Ekstraklasie zajmuje w ligowej tabeli 7 miejsce, ze stratą dwóch punktów do miejsca dającego udział walkę o europejskie puchary. Podopieczni Majewskiego rundę wiosenną rozpoczną 27 stycznia od hitu kolejki. Na stadion miejski w Mielcu przyjedzie Mistrz Polski z poprzedniego sezonu – Lech Poznań.
Źródło: Tomasz Ćwiąkała/Twitter