Zwycięstwo piłkarskiej reprezentacji Polski nad drużyną narodową San Marino w piątym meczu eliminacji Mistrzostw Świata 2022 w Katarze było obowiązkiem Biało-Czerwonych, ale jego rozmiary robią wrażenie. Wygrana aż 7:1 powinna zadowolić nawet najbardziej wybrednych kibiców. Zwłaszcza, że hattricka przy tej okazji ustrzelił wchodzący do kadry Adam Buksa, a Robert Lewandowski dzięki dubletowi został drugim najlepszym strzelcem w historii kwalifikacji do mundiali.
Paulo Sousa zadowolony z podopiecznych po meczu z San Marino
Już do przerwy polska drużyna narodowa prowadziła z najsłabszym rywalem w grupie aż 4:0. Worek z bramkami w drugiej minucie spotkania rozwiązał Robert Lewandowski, który wykorzystał podanie Karola Linettego. Na 2:0 podwyższył Karol Świderski (asystach Tymoteusza Puchacza), trzecią bramkę zdobył ponownie nasz kapitan, któremu dogrywał Damian Szymański, a czwartą Karol Linetty po asyście „Lewego”. W przerwie zaszło kilka zmian, a tą najistotniejszą było zastąpienie Roberta Lewandowskiego przed Adama Buksę. To były zawodnik Pogoni Szczecin zdobył dla nas po przerwie wszystkie trzy gole. Asystowali Helik, Piątkowski i Zalewski, który wczoraj zadebiutował w biało-czerwonych barwach. Rywalom udało się oddać dwa celne strzały, z których jeden zamienili na gola po fatalnym błędzie Piątkowskiego. Co o występie swoich zawodników miał do powiedzenia Paulo Sousa?
„Pod względem mentalnym jesteśmy na właściwej drodze. Nasze podejście do meczu było wspaniałe. Cechowała nas dobra intensywność i właściwa koncentracja. Strzeliliśmy w pierwszej połowie cztery gole, mimo wielu zmian w wyjściowym składzie. A tych bramek mogło być jeszcze więcej. Oczywiście, pomyłki są częścią procesu rozwijania zespołu. Wciąż musimy być skupieni, nastawieni na atak bramki rywala i taką drużynę kocham oglądać. Gole są najlepszą częścią meczu, dlatego nakłaniam zespół, by cały czas atakował.” – powiedział portugalski szkoleniowiec po wygranej 7:1 nad San Marino.
Rywalizacja z autsajderem grupy była też okazją do licznych eksperymentów personalnych. Więcej minut na boisku spędzili gracze drugiego planu, którzy pomału wchodzą do drużyny narodowej, ale już wkrótce mogą być jej wiodącymi postaciami, o ile wykorzystają szanse, jakie otrzymują od sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski. Wczoraj było z tym nie najgorzej.
„Podobali mi się też nowi zawodnicy. Nie jestem trenerem, który wyróżnia indywidualnie piłkarzy, ale muszę powiedzieć co nieco o Nikoli Zalewskim. To był jego debiut i zdążył pokazać swoją osobowość. Grał na dwóch pozycjach i ważne dla niego było to, by koledzy z drużyny dostrzegli w nim to, co my w nim widzimy. To gracz, który może pomóc naszej reprezentacji (…) Adam jest w bardzo dobrej formie. Cały czas się rozwija i jest w świetnym momencie swojej kariery. Jest kimś, kogo braliśmy pod uwagę pod kątem kwalifikacji do mundialu. Niebawem powinny zainteresować się nim czołowe ligi w Europie. To silny zawodnik, zwłaszcza w polu karnym.” – ocenił selekcjoner.
Paulo Sousa odniósł się również do straconej bramki, która była jedyną niemiłą niespodzianką podczas niedzielnego wieczoru. Szkoleniowiec z Portugalii zwrócił uwagę, że rywale podeszli wysokim pressingiem utrudniając nam rozgrywanie piłki od tyłu, a naszym piłkarzom zbyt wiele czasu zajęła adaptacja do nowego stylu gry przeciwnika.
Eliminacje MŚ 2022: Mecz Polska – Anglia już w środę
Piłkarska reprezentacja Polski wygrała już dwa mecze eliminacji do katarskiego mundialu spośród trzech zaplanowanych na wrzesień. Biało-Czerwoni zdobyli w nich aż jedenaście goli, tracąc dwa. Wywalczone w spotkaniach z Albanią i San Marino sześć punktów pozwoliło nam awansować na drugie miejsce w grupie, wyprzedzając Węgrów, którzy przegrali ostatnio z Anglią (0:4) i sensacyjnie z Albańczykami (0:1).
Na czele grupy znajdują się Anglicy z kompletem 15 punktów i to właśnie z nimi zakończymy wrześniowe granie w eliminacjach Mistrzostw Świata 2022. Pojedynek z Anglią zaplanowano na godzinę 20:45 w środę 8 września. Jego areną PGE Narodowy w Warszawie. Każdy zdobyty przez reprezentację Polski punkt byłby sporą niespodzianką i bardzo przybliżyłby nas do drugiego, barażowego miejsca w grupie.