Energa Basket Liga nie przestaje zaskakiwać. W pierwszych meczach półfinałowych wygrały drużyny niżej rozstawione. W przypadku wygranej Śląska z Czarnymi zaskakujące są jej rozmiary. Z kolei Legia znów zaszokowała koszykarską Polskę i po dogrywce wygrała z Anwilem.
Gospodarze w tarapatach
Grupa Sierleccy Czarni (1) – WKS Śląsk (5) 0:1
Wbrew temu, co sugerowaliśmy w półfinałowych typach, Śląsk Wrocław wcale nie wyglądał na wyczerpanego po morderczej serii z Zastalem. Co prawda mecz lepiej rozpoczęli słupszczanie, którzy po I kwarcie prowadzili 23:20, ale im dalej w las, tym gorzej dla gospodarzy. Wrocławianie konsekwentnie grali pod kosz, a Czarni na potęgę pudłowali z dystansu. Po pierwszej połowie było 35:41. Gdy wydawało się, że spotkanie się wyrówna, to włocławianie konsekwentnie powiększali przewagę. Po akcji Aleksandra Dziewy Śląsk uciekł na dwucyfrową różnicę. Ostatnia kwarta nie przyniosła zmiany obrazu gry. Przyjezdni grali konsekwentnie i z pomysłem.
Z kolei gospodarze byli chaotyczni w swoich poczynaniach i nie potrafili znaleźć sposobu na skomasowaną obronę rywala. Mecz miał zaskakująco jednostronny przebieg i zakończył się wynikiem 77:57! Po stronie zwycięzców ponownie swoje zrobił niezawodny Travis Trice, autor 18 punktów, 6 asyst i 5 zbiórek. Po 14 punktów dla gospodarzy zdobyli Beau Beech oraz Mikołaj Witliński. Czarni okazję do rewanżu otrzymają już we wtorek, jeśli chcą pozostać w grze o awans do finału, to nie mogą sobie pozwolić na porażkę.
Legia lepsza po dogrywce
Anwil (2) – Legia (6) 0:1
Legia znów to zrobiła, czyli pokonała faworyta. Warszawianie już na początku spotkania odskoczyli na kilka punktów. Anwil długo nie mógł odnaleźć właściwego rytmu w ataku. W drugiej kwarcie przewaga gości urosła do 12 punktów, by do przerwy zmaleć o 7 „oczek”. Anwił długo próbował przełamać rywala, ale zwyczajnie brakowało mu skuteczności. Co gorsza, z gry z powodu kontuzji baraku wypadł kapitan, Kamil Łączyński. Włocławianie w końcu dopięli swego. Na 6 sekund przed końcem szaloną trójką popisał się James Bell i doprowadził do remisu. Legia miała jeszcze rzut na wygraną, ale ostatecznie byliśmy świadkami dogrywki. W niej rozpędzony Anwil osiągną nawet 6 punktów przewagi, ale to nie podłamało przyjezdnych. Sprawy w swoje ręce wziął niezawodny Robert Johnson. Dzięki jego szalonym rzutom z daleka Legia zanotowała serię 10:0 i wygrała 83:79. Najlepszym graczem gości był Robert Johnson z 22 punktami, 11 zbiórkami i 6 asystami. James Bell zdobył dla gospodarzy 23 punkty i 4 zbiórki. Kolejny mecz tej pary już w piątek, także we Włocławku.
Przygotował: Oskar Struk.