Trefl Sopot konturuje serie spotkań z trudnymi rywalami. Po porażkach ze Śląskiem Wrocław i Anwilem przyszedł czas na starcie z mistrzem Polski. Choć gospodarze mieli swoje szanse, to ostrowianie trafili rekordowe 21 „trójek” i pewnie wygrali 101:77.
Rekordowe 21 trójek Stali. Trefl przegapił swoje szanse
Jeśli marzec miał być dla Trefla Sopot miesiącem weryfikacji w kontekście szans gry w fazie play- off, to patrząc na ostatnie wyniki, trzeba jasno powiedzieć, że jest to weryfikacja negatywna. Po porażkach ze Śląskiem i Anwilem przyszło niepowodzenie z ekipą mistrza Polski. W odróżnieniu od poprzedniego pojedynku, starcie ze Stalą Trefl zaczął z dobrą energią. Agresywna obrona dawała kontry, a swoje pod obiema tablicami robił Josh Sharma. Ostrowianie nie mogli złapać odpowiedniego rytmu i na przerwę między kwartami schodzili z jednopunktowym deficytem. Przewaga Trefla mogła i powinna być większa, ale jak zwykle w tym sezonie przydarzyło mu się kilka niewytłumaczalnych strat. Stal nie wybacza takich grzechów zaniechania i szybko przejęła kontrolę nad meczem. Zrobiła to głównie dzięki fantastycznej skuteczności z dystansu. W całym meczu trafiła 21 z 42 prób, co jest nowym rekordem. Co ciekawe poprzedni także należał do ostrowian i wynosił 20.
Wobec tak potężnej kanonady rzutów za trzy może się wydawać, że Trefl był w tym meczu bez szans, ale to nieprawda. Jeszcze na początku trzeciej kwarty gospodarze zbliżyli się do rywala na odległość dwóch punktów, ale do przejęcia meczu jak zwykle zabrakło im precyzji w wykończeniu. Od tego momentu przyjezdni trafili kolejne pięć „trójek” i sprawa końcowego wyniku była rozstrzygnięta. W ekipie Stali aż 9 graczy zdołało trafić z dystansu. Ostrowianie zaprezentowali w Sopocie pokaz siły i pewnie wygrali 101:77.
Pomimo niemal perfekcyjnego występu swoich podopiecznych, trener Igor Milicic odpowiedzi na nasze pytanie na konferencji prasowej stwierdził, że ten mecz nie jest miarodajny w kontekście oceny potencjału przed play –off, bo do tego czasu może jeszcze się sporo zmienić.
„Cieszę, że wygraliśmy, ale ten mecz nic nie znaczy w kontekście play-off. Te zaczynają się za miesiąc. A do tego czasu może wydarzyć się jeszcze wiele rzeczy. Mamy jeszcze sześć meczów do końca rundy zasadniczej i każdy ma dla nas bardzo duże znaczenie” – mówi chorwacki szkoleniowiec mistrza Polski.
Źródła dobrej gry upatruje z kolei w zmianie sposobu treningu. W ostatnim czasie bardzo mocno trenowaliśmy, dlatego było to widoczne w starciu z GTK Gliwice, zawodnicy odczuwali zmęczenie w nogach. Teraz nieco zmniejszyliśmy obciążenia i zawodnicy zaczynają łapać świeżość – zauważa.
Z Końcowego wyniku rzecz jasna nie był zadowolony opiekun gospodarzy, Marcin Stefański. Gratulacje dla rywali, którzy grali świetnie 1 na 1. Do tego byli rewelacyjnie dysponowani w rzutach z dystansu. Trafili 21 „trójek”, co dla nas nie jest niczym miłym. To nie jest powód do dumy. Część rzutów my wykreowaliśmy poprzez złą obronę, ale też trzeba powiedzieć, że niektóre rzuty były oddane z trudnych pozycji – próbował usprawiedliwić swoich koszykarzy.
Po porażce ze Stalą sopocianie legitymują się ujemnym bilansem 11 zwycięstw i 12 porażek. Oczywiście wciąż nalezą do grona zespołów walczących o udział w fazie play-off. Matematyka szans Treflowi nie odbiera, ale patrząc na jego grę trudno być optymistą. Serię domowych sprawdzianów zakończy niedzielny mecz z Czarnymi Słupsk. Ostrowianie z kolei wysłali jasny sygnał rywalom z czołówki, że nigdy nie należy lekceważyć serca mistrza…
Z Ergo Areny relacjonował: Oskar Struk.