Drużyna z Anfield Road pokonała we wtorkowy wieczór aż 4:0 FC Barcelonę, odrabiając tym samym straty z pierwszego meczu (0:3). Jest to równoznaczne z awansem do finału rozgrywek UEFA Champions League w drugim sezonie z rzędu.
Przypominamy, że przed tygodniem na Camp Nou „Duma Katalonii” pokonała podopiecznych Jurgena Kloppa w stosunku 3:0, a „Blaugranę” do wysokiej wygranej poprowadził Leo Messi, murowany kandydat do „Złotej Piłki” za obecny sezon. Jednak we wtorek ani on, ani żaden z jego kolegów nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych liverpoolczyków, co skończyło się dla FC Barcelony prawdziwą katastrofą.
Podopieczni Jurgena Kloppa, który nie mógł tego wieczora posłać do boju najmocniejszego składu ze względu na kontuzje Mo Salaha i Roberto Firmino, od początku rzucili się przyjezdnym do gardeł i już w 7. minucie spotkania objęli prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Belg Divock Origi. Taki rezultat utrzymał się do przerwy, więc LFC potrzebował dwóch goli do dogrywki i aż trzech do awansu.
Ku zdumieniu wszystkich obserwatorów, ekspertów i komentatorów The Reds dopięli swego. Tuż po przerwie dwukrotnie trafił dopiero co wprowadzony na boisko Georginio Wijnaldum, a decydujący cios zadał ponownie Origi, który wykorzystał genialne zachowanie Trenta Alexandra-Arnolda przy rzucie rożnym.
Po tych ciosach goście już się nie podnieśli. Nie byli w stanie odpowiedzieć nawet jedną bramkę, co kosztowało ich utratę szans na triumf w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów UEFA.
„To wyjątkowa noc. Wygrana nad Barceloną to jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakich możesz dokonać we współczesnym futbolu, a przegrywanie na półmetku 0:3 nie ułatwia ci pracy. Musieliśmy strzelić 4 gole, a do tego pilnować, żeby nie stracić żadnego. To kolejne utrudnienie. W związku z tym nie skupialiśmy się na tym zbyt bardzo (…) To co ci chłopcy dzisiaj zrobili, połączenie umiejętności i serca zostawionego na boisku – coś nieprawdopodobnego” – powiedział po mecz szczęśliwy Juergen Klopp.
To jednak jeszcze nie koniec drogi Liverpoolu FC. Teraz przed piłkarzami z Merseyside wielki finał. Zmierzą się w nim z Ajaksem Amsterdam lub Tottenhamem Londyn. Przed środowym rewanżem w lepszej sytuacji są Holendrzy, którzy wygrali na wyjeździe 1:0.