Hitem 4. kolejki Energa Basket Ligi było starcie w Warszawie, gdzie miejscowa Legia podejmowała Anwil Włocławek. Komplet wygranych zanotowały ekipy z Pomorza. Ponadto pierwszy raz w sezonie smak zwycięstwa poczuli koszykarze z Zielonej Góry.
Twarde Pierniki Toruń – Enea Zastal BC Zielona Góra (czwartek, godz. 17:30)
Kolejkę rozpoczęło starcie drużyn, które nie zaznały jeszcze w tym sezonie smaku zwycięstwa. Obie liczyły więc na przełamanie. Zaczęły z dużą energią. Pojedynek od początku był wyrównany, ale więcej dobrego działo się w grze gości, którzy byli ekipą przeważającą, choć gospodarze trzymali się dość blisko. Po akcji Szymona Wójcika zielonogórzanie wygrali premierową kwartę w stosunku 22:24. W drugiej części gry zielonogórzanie zanotowali serię 18:0 i było jasne, że wypracowanego prowadzenia już nie oddadzą. Choć torunianie zanotowali po przerwie kilka dobrych momentów, to gra toczyła się po dyktando przyjezdnych, którzy ostatecznie wygrali 89:72, odnosząc pierwsze zwycięstwo w sezonie. Z kolei ekipa z „grodu Kopernika” wciąż musi poczekać na premierową wygraną, przynajmniej do następnej serii spotkań. Wiemy, że w zespole trenera Milosa Mitrovicia mają zajść zmiany personalne.
PGE Spójnia Stargard – Tauron GTK Gliwice (piątek, godz. 17:30)
Pojedynek drużyn, których sponsorami są spółki energetyczne, więc w teorii energii w tym spotkaniu nie powinno zabraknąć. Nic bardziej mylnego. Pojedynek toczył się w dość wolnym tempie i obfitował w wiele niedokładności, zwłaszcza w ataku. W mecz lepiej weszli goście, ale to Spójnia zanotowała kilka zrywów i do przerwy prowadziła 31:24. Po przerwie lepiej zaczęli grać goście, którzy dzięki rzutom z dystansu szybko zniwelowali straty i wyszli na prowadzenie. Gospodarze sprawnie odpowiedzieli akcjami podkoszowymi, ale po dwóch trójkach Filipa Puta gliwiczanie uzyskali znaczną jak na ten mecz, siedmiopunktową przewagę. Stargardzianie próbowali wymuszać przewinienia, co pozwoliło im zmniejszyć dwucyfrową stratę, ale ostatecznie to GTK wygrało 64:59. Po spotkaniu trener Sebastian Machowski był bardzo rozczarowany postawą swoich podopiecznych, którzy po sensacyjnej wygranej z Legią zagrali bardzo słabe zawody na własnym parkiecie. Najlepszym graczem gości był Troy Franklin z 17 punktami i 5 asystami. Shawn Jones zdobył dla gospodarzy 14 punktów i 11 zbiórek.
King Szczecin – WKS Śląsk Wrocław (sobota, godz. 15:30)
Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, ale były to miłe złego początki. Śląsk szybko przejął inicjatywę, ale na przerwę schodził z czterema punktami przewagi. Później mecz przejął Łukasz Kolenda i błyskawicznie zwiększył przewagę do 20 punktów. Szczecinianie nie byli w stanie wrócić do gry, a Śląsk kontrolował sytuację, dając pograć rezerwowym. Ostatecznie wrocławianie wygrali 103:78.
Najlepszym strzelcem gości był Łukasz Kolenda z 30 punktami i 5 asystami. 23 punkty i 12 zbiórek dla gospodarzy zdobył Zac Cuthbertson.
BM Stal Ostrów Wielkopolski – MKS Dąbrowa Górnicza (sobota, godz. 17:30)
Arena Ostrów po raz pierwszy w obecnym sezonie miała okazję ugościć koszykówkę na najwyższym polskim poziomie rozgrywkowym. Z ekipą gospodarzy – BM Stal Ostrów Wielkopolski zmierzył się dąbrowski MKS. Koszykarze obu zespołów postarali się, aby godnie przywitać się z ostrowskimi kibicami. Więcej o tym meczu pisaliśmy tutaj.
Trefl Sopot – Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz (sobota, godz. 18:00)
Trzecie zwycięstwo Trefla Sopot w rozgrywkach 2022/2023! Żółto-czarni pokonali w Hali 100-lecia Enea Abramczyk Astorię Bydgoszcz 90:71 (22:8, 25:27, 22:15, 21:21). W swoim debiucie w żółto-czarnych barwach bardzo dobrze zaprezentował się Garrett Nevels, który zdobył 18 punktów, natomiast Wesley Gordon zapisał już trzecie double-double (14 punktów i 11 zbiórek) w sezonie. Więcej o tym meczu pisaliśmy tutaj.
Rawlplug Sokół Łańcut – Grupa Sierleccy Czarni Słupsk (sobota, godz. 20:00)
Beniaminek z Łańcuta zaczął mecz z dużą energią i wyszedł nawet na prowadzenie. Czarni szybko jednak opanowali sytuację i już do przerwy mieli 16 punktów przewagi. Wypracowali ją głównie dzięki dobrej grze w strefie podkoszowej. Gospodarze się nie poddali i na początku III kwarty zmniejszyli różnicę do ledwie 6 punktów. Słupszczanie przełamali się za sprawą dobrej gry Pawła Leończyka. Wypracowali bezpieczną przewagę i ostatecznie wygrali 83:69.
Legia Warszawa – Anwil Włocławek (niedziela, godz. 17:30)
Hitowe starcie medalistów z poprzedniego sezonu, którzy w ostatniej kolejce musieli uznać wyższość rywali. Anwil zmaga się z problemami kadrowymi. Było to widać od początku meczu. Legia była zdeterminowana i skuteczna. Szybko uzyskała 12 punktów przewagi. Było to możliwe dzięki skuteczności dystansowej graczy obwodowych. Po pierwszej kwarcie wynik brzmiał 28:18. Włocławianie nie zamierzali się jednak poddawać. Grali z większą energią i po kolejnym zrywie zakończonym serią 12:0 doprowadzili do remisu. Po pierwszej połowie na tablicy widniał wynik 36:37. Po zmianie stron podopieczni Przemysława Frasunkiewicza postanowili pójść za ciosem. Legia jednak szybko otrząsnęła się z początkowego letargu i dzięki dobrej grze Grzegorza Kulki zdobyła 13 punktów z rzędu. Kolejne punkty dały gospodarzom 10 punktów przewagi, lecz przed ostatnią kwartą zmalała ona do 6 „oczek”. Legioniści kontynuowali dobrą grę, ale impuls do odrabiania strat przyjezdnym dali podkoszowi. Ich dobra gra sprawiła, że przewaga miejscowych znowu zmalała do różnicy jednego posiadania. Wtedy do akcji ponownie wkroczył Kulka, który trafił trudny rzut z dystansu. Anwil próbował odpowiedzieć, ale nie ustrzegł się błędów technicznych, które nie pozwoliły mu odrobić strat. Ostatecznie Legia zwyciężyła 78:70 po meczu stojącym na wysokim poziomie.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Devyn Marble z 25 punktami, 5 zbiórkami i 2 asystami. W ekipie gości wyróżniał się Luke Petrasek z 19 punktami i 4 zbiórkami.
Suzuki Arka Gdynia – Polski Cukier Start Lublin (niedziela, godz. 19:30)
Kolejkę zamkną pierwszy domowy mecz „nowej Arki”. Nad morze przyjechał opromieniony wygraną nad Treflem Strat Lublin. Gdynianie pauzowali ze względu na kadrowe obowiązki Adriana Boguckiego w koszykówce trzyosobowej. Odbiło się to na ich postawie w początkowej fazie meczu. Start grał z większą energią i szybko odskoczył na osiem punktów. Arka szybko się otrząsnęła i na przerwę między kwartami schodziła z minimalnym prowadzeniem. Goście próbowali się odgryzać, a mecz się wyrównał. Arka przeprowadziła jednak kolejny szturm. po trójce Treya Wade’a pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 54:43. Kolejny problem przyjezdnych stanowił nadmiar przewinień wśród graczy wysokich.
Start lepiej wszedł w drugą połowę, notując 6 punktów z rzędu, ale wtedy gospodarze kilkukrotnie celnie przymierzyli z dystansu i uspokoili sytuację. Ostatnia kwarta nie przyniosła zmiany obrazu gry. Lublinianie grali zrywami, ale to Arka zaprezentowała dojrzały basket i wygrała 90:79. Najlepszym strzelcem gospodarzy był James Florence z 17 punktami, 5 asystami i 3 zbiórkami. Cleveland Melvin zdobył 16 punktów i 6 zbiórek dla gości. Dla podopiecznych Krzysztofa Szubrgi była to druga wygrana w trzech meczach.