Lamine Diaby-Fadiga oficjalnie zmienia barwy klubowe i z Jagiellonii Białystok przenosi się do Rakowa Częstochowa. Transfer, który od tygodni rozpalał wyobraźnię kibiców, wreszcie znalazł swój finał. Dyrektor sportowy Jagiellonii, Łukasz Masłowski, potwierdził transakcję, rozwiewając wszelkie wątpliwości i kończąc medialną sagę.

W skrócie:
- Lamine Diaby-Fadiga został nowym zawodnikiem Rakowa Częstochowa.
- Kwota transferu, którą zapłacił klub z Częstochowy, wynosi 500 000 złotych.
- Operacja została ostatecznie potwierdzona przez dyrektora sportowego Jagiellonii Białystok, Łukasza Masłowskiego.
Napastnik Lamine Diaby-Fadiga w Rakowie
Mamy to! Koniec spekulacji, mamy oficjalne potwierdzenie. Lamine Diaby-Fadiga, 24-letni francuski napastnik, będzie kontynuował swoją karierę w Rakowie Częstochowa. Informację, która zamyka wszelkie dyskusje, podał sam dyrektor sportowy Jagiellonii Białystok, Łukasz Masłowski.
Bez owijania w bawełnę stwierdził, że operacja jest przesądzona i, co najważniejsze, nie ma od niej odwrotu. Klub z Jasnej Góry musiał sięgnąć do kieszeni i wyłożyć na stół okrągłe 500 000 złotych za zawodnika grającego na pozycji środkowego napastnika. To jasny sygnał, że pod Jasną Górą szukają wzmocnień w ofensywie i nie boją się za nie płacić.
Wymiana, której nie było? Kulisy negocjacji Lamine Diaby-Fadiga
Zanim jednak doszło do tego oficjalnego komunikatu, przez media przetaczała się prawdziwa fala spekulacji, która mogła przyprawić o zawrót głowy. Początkowo Tomasz Włodarczyk z Meczyki.pl informował, że transfer jest potwierdzony, a Raków zapłaci „niewielką opłatę” i zagwarantuje Jagiellonii procent od przyszłej sprzedaży. Kilka dni później Piotr Koźmiński z Goal.pl donosił o bardziej skomplikowanej transakcji – wymianie zawodników, w ramach której do Białegostoku miałby trafić inny gracz, a Raków dorzuciłby dodatkowo około pół miliona złotych. Najgłośniej mówiło się o potencjalnej wymianie z udziałem Dawida Drachala, który miałby podążyć w przeciwnym kierunku.
Co ciekawe, żaden z klubów nigdy oficjalnie nie potwierdził tych rewelacji. Wygląda na to, że ostatecznie stanęło na czystej transakcji gotówkowej. Chociaż kwestia ewentualnych procentów od przyszłych transferów, o których wspominali dziennikarze, wciąż może być częścią umowy. Jedno jest pewne: dyrektor Masłowski uciął te dywagacje jednym, mocnym oświadczeniem. Raków kupił napastnika, a Jagiellonia zarobiła konkretne pieniądze.