James Trafford prawdopodobnie żałuje swojej decyzji o powrocie do Manchesteru City, gdzie obecnie może jedynie obserwować mecze z ławki rezerwowych, podczas gdy Gianluigi Donnarumma broni bramki „Obywateli”. Po znakomitym sezonie w Burnley, Trafford był jednym z najbardziej rozchwytywanych bramkarzy na rynku transferowym, ale jego powrót do City okazał się ogromnym krokiem wstecz w karierze. Jego historia to tylko jeden z wielu przykładów transferowych decyzji, które szybko obróciły się przeciwko piłkarzom.

W skrócie:
- Błąd Trafforda – James Trafford stracił miejsce w podstawowym składzie Manchesteru City na rzecz Gianluigiego Donnarummy po tym, jak odrzucił ofertę Newcastle, która zapewniłaby mu regularną grę
- Katastrofalny ruch Griezmanna – Antoine Griezmann pożałował transferu do Barcelony w 2019 roku, gdzie nie odnalazł swojej formy i po dwóch latach wrócił do Atletico Madryt
- Ławka zamiast gry – Alvaro Morata oraz Kalvin Phillips to kolejne przykłady piłkarzy, których transfery do wielkich klubów drastycznie ograniczyły ich czas gry i negatywnie wpłynęły na rozwój kariery
Od bohatera Burnley do rezerwowego City
W alternatywnej rzeczywistości James Trafford mógłby w najbliższą sobotę rozegrać emocjonalny mecz przeciwko Manchesterowi City jako bramkarz Burnley. Zamiast tego będzie obserwował spotkanie z ławki rezerwowych, ustępując miejsca świeżo ukoronowanemu zdobywcy Trofeum Jaszyna, Gianluigiemu Donnarummie.
Trafford był jednym z najbardziej poszukiwanych bramkarzy na rynku po rekordowym sezonie w Burnley, gdzie wpuścił zaledwie 16 bramek w Championship i mógł pochwalić się skutecznością interwencji na poziomie 85%. Wszystko wskazywało na jego transfer do Newcastle United, gdzie czekała na niego nie tylko regularna gra, ale także szansa debiutu w Lidze Mistrzów. City, które opuścił w 2023 roku bez ani jednego występu w pierwszym zespole, wykorzystało jednak klauzulę w jego kontrakcie, pozwalającą im wyrównać ofertę Newcastle i sprowadzić Trafforda z powrotem na Etihad.
Decyzja o powrocie do City miała swoją logikę – Ederson wchodził w ostatni rok kontraktu, a miejsce pierwszego bramkarza było potencjalnie do wzięcia. Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie, gdy Brazylijczyk przyspieszył swoje odejście do Galatasaray, a City wykorzystało okazję, by sprowadzić Donnarummę. Teraz Trafford rywalizuje z bramkarzem uważanym za jednego z najlepszych na świecie, który mimo zaledwie 26 lat, od dekady występuje na najwyższym poziomie. Już pojawiają się doniesienia, że Anglik szuka możliwości wypożyczenia w styczniu.
Kiedy wielkie transfery stają się koszmarem
Antoine Griezmann zrobił prawdziwe zamieszanie wokół swojej decyzji o pozostaniu w Atletico Madryt w 2018 roku, idąc w ślady LeBrona Jamesa i tworząc dokument zatytułowany „Decyzja”, w którym rozważał za i przeciw dołączeniu do Lionela Messiego w Barcelonie. Zdecydował się pozostać w Atletico i podpisał nowy kontrakt. I na tym sprawa powinna się zakończyć.
Jednak zaledwie rok później Griezmann i tak podpisał kontrakt z Barceloną, rozwścieczając dyrektorów i kibiców Atletico, którzy wierzyli, że Francuz związał się z klubem na całą karierę. Barcelona z kolei była już podejrzliwa wobec zawodnika, który zawiódł ich rok wcześniej. Griezmann był przytłoczony kwotą transferu w wysokości 120 milionów euro i kompletnie zawiódł w Barcelonie, nie potrafiąc znaleźć chemii z Messim i Luisem Suarezem.
W swoim pierwszym sezonie zdobył zaledwie dziewięć bramek w La Liga, co było jego najgorszym wynikiem od ośmiu lat. Odejście Suareza tylko pogorszyło sytuację, gdyż Urugwajczyk poprowadził Atletico do zdobycia mistrzostwa. Griezmann wrócił do Atletico po dwóch nieszczęśliwych latach, podczas których nie wygrał ani jednego tytułu ligowego, a Barcelona została upokorzona w Lidze Mistrzów.
Z kolei Alvaro Morata, którego kariera nabrała rozpędu w Juventusie po opuszczeniu Realu Madryt w 2014 roku, również popełnił błąd wracając do Królewskich w 2016 roku. Trudno było mu oprzeć się pokusie powrotu do klubu swojego dzieciństwa, ale wystarczyło spojrzeć na światowej klasy atak Realu, który obejmował będących u szczytu formy Garetha Bale’a, Cristiano Ronaldo i Karima Benzemę, by zrozumieć, że rzadko będzie podstawowym zawodnikiem.
I tak się stało – mimo że Madryt zdobył La Liga i Ligę Mistrzów, a Morata strzelił 18 goli, nigdy nie był regularnym zawodnikiem zespołu Zinedine’a Zidane’a, rozpoczynając zaledwie 14 meczów ligowych i tylko jeden w Europie. Opuścił Madryt po zaledwie jednym sezonie, by dołączyć do Chelsea, co okazało się jeszcze większą katastrofą. Obecnie jest z powrotem we Włoszech, w Como – siódmym klubie i dziesiątym osobnym okresie w karierze, w której nigdzie nie zagrzał miejsca na dłużej niż dwa lata.
Od gwiazdy Leeds do ciągłych wypożyczeń
Transfer Kalvina Phillipsa do City latem 2022 roku miał sens w tamtym momencie – pomocnik doskonalił swój styl gry w Leeds United pod okiem Marcelo Bielsy, jednego z mentorów Pepa Guardioli, i odegrał kluczową rolę w drodze Anglii do finału Mistrzostw Europy rok wcześniej.
Jednak Phillips rozpoczął trudny start na Etihad, gdy kontuzjował ramię w towarzyskim meczu z Barceloną i musiał przejść operację. Guardiola następnie zakwestionował styl życia Phillipsa, oskarżając go o powrót z Mistrzostw Świata 2022 z nadwagą, i regularnie pomijał go w wyjściowym składzie, nawet gdy rotował resztę składu na półfinał FA Cup.
Nawet trzy mecze zawieszenia Rodriego w pierwszej połowie następnej kampanii nie pomogły Phillipsowi wywalczyć sobie regularnej roli. Opuścił City, udając się na wypożyczenia do West Ham i Ipswich Town, rozegrając zaledwie sześć meczów w podstawowym składzie we wszystkich rozgrywkach, z czego trzy City przegrało. Pozycja Phillipsa została tak mocno nadszarpnięta, że latem nie znalazł się żaden chętny na jego transfer, co nie pozostawiło mu innego wyboru, jak powrót do City. Niespodziewanie powrócił do gry przeciwko Huddersfield Town w Pucharze Ligi w tym tygodniu.

