Marzenia o grze na największej piłkarskiej imprezie świata mogą się nie spełnić dla wielu uznanych nazwisk. Mimo rozszerzenia formatu mistrzostw do 48 drużyn, eliminacje do mundialu 2026 stają się koszmarem dla kilku europejskich potęg. Szwecja praktycznie już odpada, a Włochy muszą wygrać baraże, by uniknąć trzeciej z rzędu absencji.

W skrócie:
- Szwecja z duem Isak-Gyökeres za 185 mln funtów ma tylko jeden punkt po czterech meczach
- Włochy z Donnarummą i Tonalim muszą przejść niebezpieczne baraże
- Nigeria z Osimhenem i Lookmanem walczy o przetrwanie w afrykańskich eliminacjach
Szwedzka katastrofa warta 185 milionów funtów
Trudno o bardziej wymowny przykład rozczarowania niż reprezentacja Szwecji. Zespół dysponujący Alexanderem Isakiem z Liverpoolu i Viktorem Gyökeresem z Arsenalu, których łączna wartość transferowa wyniosła 185 milionów funtów, zdobył tylko jeden nieszczęsny punkt w czterech meczach eliminacyjnych. Porażka 1:0 z Kosowem w poniedziałek na własnym stadionie w Sztokholmie praktycznie zakończyła ich marzenia o mundialu.
Szwedzkie media reagują brutalnie. „Szwecja potrzebowała Viktora w jego najlepszej formie na ten kluczowy mecz kwalifikacyjny. Ale nie miał jej w decydujących momentach” – pisał Fotbollskanalen po fiasku z Kosowem. Isak został opisany jako „szybki w ciele i umyśle, ale zbyt szybko zmęczony”. Co gorsza, żaden z tej gwiezdnej dwójki nie strzelił jeszcze gola w eliminacjach. Szwecja zajmuje ostatnie miejsce w grupie B z dziewięciopunktową stratą do Szwajcarii i sześcioma do Kosowa.
Paradoksalnie, szwedzki zespół dysponuje obecnie jedną z najsilniejszych linii ataku w swojej historii. Oprócz Isaka i Gyökeresa w kadrze jest także Dejan Kulusevski, Anthony Elanga oraz Benjamin Sesko. Problem tkwi w braku chemii – dwa najdroższe nazwiska po prostu nie potrafią ze sobą współpracować na boisku reprezentacyjnym.
Włosi na krawędzi trzeciej porażki z rzędu
Azzurri znaleźli się w sytuacji déjà vu. Po dwóch nieobecnościach na mundialach w 2018 i 2022 roku, znów stoją przed barażową przeprawą. Norwegia z Erlingiem Haalandem dominuje w grupie I z kompletem zwycięstw i imponującym bilansem bramkowym 29:3 w sześciu meczach. Włosi mają 15 punktów, ale już żadnych realnych szans na wyprzedzenie skandynawskiego lidera.
Gianluigi Donnarumma, Alessandro Bastoni, Nicolò Barella i Sandro Tonali – to tylko niektóre z gwiazd światowego formatu, które mogą nie zagrać na mundialu. We wtorkowym meczu z Izraelem (3:0) Włosi zapewnili sobie co najmniej drugie miejsce i udział w barażach, ale to wcale nie jest gwarancja awansu. Mateo Retegui, dwukrotny strzelec w starciu z Izraelem, musi teraz liczyć na to, że jego forma utrzyma się przez marcowe baraże.
Trener Gennaro Gattuso stanął przed trudnym zadaniem odbudowy pewności siebie drużyny, która wciąż żyje traumą porażki z Macedonią Północną w barażach do mundialu 2022. Wtedy gol Aleksandara Trajkovskiego w doliczonym czasie gry pogrążył faworyzowanych Azzurrich. Czy historia się powtórzy?
Afrykańskie gwiazdy w niebezpieczeństwie
Nawet rozszerzenie mundialu nie pomogło tradycyjnym afrykańskim potęgom. Nigeria z gwiazdorskim atakiem w składzie Victor Osimhen, Ademola Lookman, Victor Boniface i Samuel Chukwueze zajmuje tylko trzecie miejsce w grupie C z 11 punktami w ośmiu meczach. Super Eagles tracą trzy punkty do liderujących Beninu i RPA.
Lookman, wybrany Piłkarzem Roku Afryki CAF w grudniu 2024, nie zagrał jeszcze w tym roku dla Atalanty po nieudanej próbie transferu do Interu Mediolan. Jego nieobecność na boisku klubowym może odbić się na formie w reprezentacji w kluczowej fazie eliminacji. Nigeria musi teraz pokonać Lesotho i Benin, aby zachować realną szansę na bezpośredni awans.
Kamerun ze swoimi gwiazdami – Andre’em Onaną, Carlosem Balebą i Bryanem Mbeumem – również balansuje na krawędzi. Niesamowite Lwy walczą z debiutantami z Republiki Zielonego Przylądka o jedyne bezpośrednie miejsce z grupy D. W afrykańskich kwalifikacjach bezpośrednio awansują tylko zwycięzcy dziewięciu grup, co czyni walkę niezwykle zaciekłą.

