Lech Poznań po raz kolejny nie zdołał pokonać Rakowa Częstochowa, mimo że prowadził 2:0 do przerwy. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2, a trener „Kolejorza” Niels Frederiksen przyznał, że ma mieszane uczucia. Z jednej strony żal mu utraconych punktów, z drugiej – cieszy się z jednego zdobytego, biorąc pod uwagę przebieg końcówki meczu.

W skrócie:
- Lech Poznań prowadził do przerwy 2:0, ale ostatecznie zremisował z Rakowem Częstochowa 2:2
- Trener Niels Frederiksen: „Jednym okiem płacze, a drugą połową twarzy się uśmiecham”
- „Kolejorz” wciąż nie może pochwalić się zwycięstwem nad „Medalikami”
Kolejny remis w historii pojedynków
Spotkanie Rakowa Częstochowa z Lechem Poznań dostarczyło kibicom niezwykłych emocji. „Kolejorz” rozpoczął mecz w imponującym stylu, zdobywając dwie bramki jeszcze przed przerwą. Wszystko wskazywało na to, że poznaniacy wreszcie przełamią niekorzystną passę w starciach z częstochowianami. Jednak druga połowa przyniosła zupełnie inny obraz gry.
Raków, zwany „Medalikami”, zdołał odrobić straty, doprowadzając do wyrównania. Końcówka spotkania należała zdecydowanie do gospodarzy, którzy mocno naciskali na obronę Lecha. Mistrzowie Polski byli bliżej trzeciej bramki, jednak ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
Frederiksen o dwóch twarzach meczu
Trener Lecha, Niels Frederiksen, nie ukrywał mieszanych uczuć po spotkaniu. W charakterystyczny dla siebie sposób podsumował mecz: „Jednym okiem płacze, a drugą połową twarzy się uśmiecham.”
Niewątpliwie za nami szalony mecz. Prowadziliśmy 2:0, kontrolowaliśmy spotkanie i mieliśmy wszelkie narzędzia, by ten mecz wygrać. Z tej perspektywy możemy powiedzieć, że straciliśmy dwa punkty, ale biorąc pod uwagę, jak to wyglądało w ostatnich 20 minutach, to można uznać, że zdobyliśmy punkt. Daliśmy z siebie absolutnie wszystko – wyjaśnił duński szkoleniowiec.
Zapytany o anulowane bramki szkoleniowiec dodał:
Te anulowane cztery gole to coś, czego jeszcze nie doświadczyłem. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy to były dobre decyzje. Ale wierzę, że jeśli sędziowie mają wszelkie narzędzia do odpowiedniej oceny sytuacji, to podejmują dobre decyzje
Frederiksen przyznał, że liczył na przełamanie niekorzystnej serii w starciach z Rakowem. Poznaniacy pokazali, że są w stanie zdominować rywala, jednak zabrakło im konsekwencji, by utrzymać korzystny wynik do końcowego gwizdka.
Historia nierównych pojedynków
Statystyki nie kłamią – Lech Poznań wciąż nie może pochwalić się zwycięstwem nad Rakowem Częstochowa w ostatnich latach. Ta seria jest szczególnie bolesna dla kibiców „Kolejorza”, gdyż zespół wielokrotnie był blisko przełamania tej niemocy.
Wczorajsze spotkanie idealnie wpisuje się w tę historię. Lech był o krok od historycznego zwycięstwa, ale Raków po raz kolejny udowodnił, że potrafi podnieść się nawet z najtrudniejszej sytuacji. Ta rywalizacja staje się jednym z najbardziej emocjonujących pojedynków w PKO Ekstraklasie.
Dla trenera Frederiksa to cenne doświadczenie, które z pewnością będzie analizowane przed kolejnymi spotkaniami. Punkt zdobyty w Częstochowie, mimo prowadzenia 2:0, może okazać się bardzo cenny w końcowym rozrachunku sezonu.

