Nawet najwięksi mistrzowie mają swoich idoli, a spotkania z nimi potrafią wzbudzić autentyczne, niemal dziecięce emocje. Lionel Messi, przez wielu uważany za najlepszego piłkarza w historii, właśnie tego doświadczył. Argentyńczyk spotkał się z legendą włoskiej piłki, Roberto Baggio, a to wydarzenie wyraźnie nim wstrząsnęło – w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu.

W skrócie:
- Lionel Messi spotkał się z ikoną włoskiego futbolu, Roberto Baggio.
- Argentyńczyk otrzymał od Włocha wyjątkowy prezent: koszulkę z dedykacją, na co zareagował z ogromnym wzruszeniem.
- Wydarzenie miało miejsce w trakcie Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie Inter Miami, klub Messiego, nie radzi sobie najlepiej.
Kiedy GOAT spotyka Boga. Messi w siódmym niebie!
Są takie momenty w piłce nożnej, które wykraczają daleko poza zieloną murawę, wyniki i tabele. To chwile, w których historia spotyka się z teraźniejszością. Właśnie byliśmy świadkami jednej z nich. Lionel Messi, kapitan reprezentacji Argentyny i absolutna gwiazda Interu Miami, miał okazję porozmawiać z Roberto Baggio. Dla młodszych fanów futbolu to może być tylko jedno z wielu nazwisk, ale dla pokolenia lat 90. Baggio, znany jako „Il Divin Codino” (Boski Kucyk), był artystą, magikiem i postacią tragiczną, której niecelny karny w finale mundialu ’94 złamał serca milionom Włochów.
Messi nie krył swojego podziwu. Po spotkaniu opublikował na Instagramie wpis, który mówi wszystko o jego szacunku do 58-letniego Włocha.
„Co za wspaniała wizyta! Dziękuję, Roberto, za ten wyjątkowy i znaczący prezent oraz za cudowną rozmowę. Jesteś gwiazdą i historyczną legendą futbolu. Zawsze z przyjemnością powitamy Cię, kiedy tylko zechcesz nas zobaczyć!” – napisał Argentyńczyk.
Nawet GOAT, piłkarski bóg dla miliardów, potrafi być pod wrażeniem spotkania z idolem z dawnych lat.
Czyste emocje kontra brutalna rzeczywistość
Cała ta magiczna otoczka stoi jednak w pewnym kontraście do tego, co obecnie dzieje się na boisku. Drużyna z Miami, prowadzona przez Javiera Mascherano, ma za sobą trudny sezon w MLS i nie zaczęła Klubowych Mistrzostw Świata w wymarzonym stylu. Pierwszy mecz z Al-Ahly zakończył się bezbramkowym remisem, co tylko potwierdza, że amerykański projekt wciąż ma sporo do poprawy na poziomie zespołowym.

Mimo to, sam Messi indywidualnie wciąż jest maszyną do robienia liczb. Argentyńczyk w obecnym sezonie pokazał imponującą formę, zdobywając 15 bramek i notując 6 asyst w 21 meczach we wszystkich rozgrywkach. To dowód na to, że nawet jeśli kolektyw zawodzi, jego geniusz pozostaje niezmienny. Już w czwartek Messi i jego koledzy staną przed kolejnym wyzwaniem, mierząc się w fazie grupowej z FC Porto. Może spotkanie z „Boskim Kucykiem” natchnie go do kolejnego magicznego występu?