Yuki Tsunoda ma za sobą jeden z najlepszych weekendów w sezonie – w Austin finiszował siódmy zarówno w sprincie, jak i w głównym wyścigu. Japończyk zdobył łącznie osiem punktów, wyrównując swój najlepszy wynik odkąd reprezentuje barwy Red Bulla. Choć wydaje się, że to powinno umocnić jego pozycję w zespole, coraz więcej wskazuje na to, że jego przyszłość w rodzinie Red Bulla wcale nie jest pewna.

Tsunoda straci swoje miejsce w zespole?
Według Teda Kravitza z Sky Sports F1, w padoku mówi się otwarcie, że Tsunoda straci swoje miejsce na rzecz Isacka Hadjara. Kolejna opcja to pozostanie w strukturach Red Bulla, ale w zespole Racing Bulls – obok Liama Lawsona lub Arvida Lindblada. Szef tej ekipy, Laurent Mekies, ma podobno „niemal błagać” przedłużenie kontrakt z Tsunodą, co świadczy o jego uznaniu dla formy Japończyka.
Były kierowca F1, Juan Pablo Montoya, w rozmowie dla kanału AS Colombia zasugerował jednak, że przyszłość Tsunody może przybrać zaskakujący obrót. Jego zdaniem istnieje realny scenariusz, w którym Yuki zasili zespół Alpine — jedyną ekipę spoza programu Red Bulla, która nie sfinalizowała jeszcze swojego składu na sezon 2026.
Pierre Gasly ma pewne miejsce, lecz przyszłość Franco Colapinto pozostaje niejasna. Flavio Briatore, doradca zespołu z Enstone, wciąż rozważa także Paula Arona – zawodnika z rezerwowego składu. Problem w tym, że Briatore rzadko bywa konsekwentny w swoich decyzjach, dlatego – jak twierdzi Montoya – „dziwny transfer” Tsunody nie jest wykluczony.
– Przejście Tsunody do Alpine mogłoby być tym niespodziewanym ruchem, który zaskoczy wszystkich – stwierdził Kolumbijczyk. – Nie wiem jednak, czy finansowo Japończyk ma wystarczające wsparcie, by przekonać Briatorego. Jeśli zostanie bez fotela, może skończyć w roli rezerwowego albo całkowicie pożegnać się z Formułą 1.
Red Bull wykorzysta Japończyka jak Pereza?
Decyzje dotyczące obsady kokpitów Red Bulla zapadną dopiero po Grand Prix Meksyku. Jedenasta pozycja w klasyfikacji Hadjara i szesnasta Tsunody nie ułatwiają sprawy – tym bardziej że zespół chce, by Japończyk pełnił teraz rolę wspierającą Maxa Verstappena w walce o tytuł.
W praktyce oznacza to, że Tsunoda może zostać wykorzystany do testowania różnych ustawień bolidu – podobnie jak Sergio Perez robił to w walce Verstappena z Hamiltonem w 2021 roku. Dla samego Yukiego może to być sytuacja frustrująca, ale z perspektywy wizerunkowej – i być może przyszłej kariery – opłacalna.
Choć wiele wskazuje, że Tsunoda znajdzie się na krawędzi programu Red Bulla, jego forma i determinacja w Austin pokazały, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Jeśli Montoya ma rację, to jego „dziwny transfer” może okazać się jednym z najciekawszych ruchów na rynku kierowców od lat.


