Lecha Poznań czeka w niedzielę kluczowe starcie na szczycie Ekstraklasy z trzecią w tabeli Jagiellonią Białystok. Mimo że cała uwaga powinna skupiać się na nadchodzącym rywalu, echa kontrowersyjnego meczu z Rakowem Częstochowa wciąż nie milkną. Trener Niels Frederiksen w ostrych słowach odniósł się do pracy sędziów, jednocześnie zapewniając, że jego zespół jest mentalnie gotowy na walkę o pełną pulę.

Mecz z Rakowem nadal w głowach piłkarzy
Emocje po zremisowanym 2:2 spotkaniu z Rakowem jeszcze nie opadły, co było wyraźnie słychać w wypowiedziach szkoleniowca Lecha Poznań. Choć zespół zdołał uratować cenny punkt, grając w osłabieniu, trener nie ukrywał frustracji związanej z decyzją arbitra, która doprowadziła do rzutu karnego dla gospodarzy.
– Byliśmy dosyć zadowoleni z pierwszej połowy w naszym wykonaniu, ale mówiąc żartobliwie, na drugą moglibyśmy wymienić sędziego – zaczął z przekąsem Niels Frederiksen. – Przyznał on przeciwnikom rzut karny, którego nie było. Moim zdaniem między naszym zawodnikiem a graczem gospodarzy nie doszło do żadnego kontaktu. Oglądałem powtórki wielokrotnie z każdej możliwej perspektywy i żadna z nich nie potwierdziła, że Alex dotykał piłkarza Rakowa.
Szkoleniowiec wyraził również zdziwienie postawą sędziów odpowiedzialnych za system VAR.
– Nie mam wątpliwości, że Szymon Marciniak to bardzo dobry sędzia, ale i takim przytrafiają się błędy. Bardziej dziwi mnie brak reakcji ze strony VAR-u.
Mentalne wzmocnienie zespołu
Mimo straty zawodnika i dwóch goli w krótkim czasie, trener pochwalił swój zespół za niezłomną postawę w końcówce spotkania. Podkreślił, że choć drużyna cofnęła się zbyt głęboko, to determinacja i ciężka praca pozwoliły zdobyć niezwykle ważny punkt.
– Chcę podkreślić, że zespół wykonał bardzo ciężką pracę przez ostatnie fragmenty spotkania. Piłkarze zostawili na boisku wszystko, by zdobyć ten jeden punkt. Mam wrażenie, że całościowo, patrząc, drużyna pod kątem mentalnym się wzmocniła. Możemy na tym budować – dodał Frederiksen.
Koncentracja na meczu z Jagiellonią
Teraz jednak cała uwaga skupia się na niedzielnym meczu z Jagiellonią, która notuje świetną serię i zajmuje miejsce na ligowym podium. Szkoleniowiec Lecha przyznaje, że sztab dokładnie analizuje rywala, choć nie wyklucza skorzystania z wiedzy byłych zawodników „Jagi”, Mateusza Skrzypczaka i Joao Moutinho.
– Znamy Jagiellonię dosyć dobrze, gra ona w zbliżony sposób do poprzedniego sezonu, ale to nie oznacza, że łatwo jest przeanalizować tego przeciwnika. Jej filozofia pozostała jednak ta sama – analizował trener.
W starciu z Jagiellonią Lech będzie musiał radzić sobie bez Luisa Palmy, który pauzuje za czerwoną kartkę za brutalny faul. Szkoleniowiec jest jednak spokojny o siłę swojego zespołu.
– Mamy w kadrze piłkarzy, którzy mogą z powodzeniem wejść w miejsce Luisa. Definitywnie jest to bardzo dobry zawodnik i był dla nas ważnym punktem, ale nie mam wątpliwości, że zdołamy go zastąpić.
Będą zmiany w wyjściowej jedenastce
Intensywny terminarz zmusza sztab do rotacji w składzie, dlatego kibice mogą spodziewać się zmian w wyjściowej jedenastce.
– Jesteśmy w trakcie intensywnego okresu, a to oznacza, że będziemy potrzebować na boisku świeżych zawodników. Jestem pewny, że czeka nas to także w meczu z Jagiellonią – zapowiedział Duńczyk.
Potwierdził również, że do gry nie jest jeszcze gotowy Radosław Murawski, którego powrotu można spodziewać się po przerwie na mecze reprezentacji.


