West Ham United znajduje się w najgorszym kryzysie od lat. Po ośmiu kolejkach Premier League Młoty mają zaledwie cztery punkty i zajmują przedostatnie miejsce w tabeli. Sytuacja jest na tyle poważna, że klub już teraz planuje styczniową rewolucję kadrową, żeby ratować sezon i uniknąć spadku do Championship.

W skrócie:
- West Ham przegrał sześć z ośmiu meczów ligowych i znajduje się w strefie spadkowej
- Klub planuje zakupy co najmniej trzech zawodników w styczniu: napastnika, pomocnika i obrońcy
- Brakuje pieniędzy? Nie! Brakuje chętnych, którzy zechcą przyjść do tonącego okrętu
Kiedy pieniądze nie rozwiązują problemu
West Ham w ostatnich okienkach transferowych wydał krocie. Ale teraz stoi przed diametralnie innym wyzwaniem – jakość graczy dostępnych w styczniu jest znacznie niższa, a mało kto chce dołączyć do drużyny walczącej o utrzymanie. To nie jest atrakcyjna perspektywa dla zawodników z ambicjami.
Co gorsza, każdy potencjalny transfer będzie obciążony dodatkowym ryzykiem finansowym. Jeśli West Ham spadnie, pensje zawodników automatycznie zmniejszą się o 50 procent. To klauzula, która skutecznie odstrasza gwiazdy od przeprowadzki na London Stadium.
Klub zidentyfikował trzy kluczowe obszary do wzmocnienia: atak, środek pola i defensywę. Brak szybkości w ofensywie i na środku, plus najgorsza obrona w lidze (18 straconych goli) – to problemy, które krzyczą o natychmiastowe rozwiązanie.
Nuno pod presją już pierwszego meczu u siebie
Nuno Espirito Santo objął zespół po Grahamie Potterze zaledwie miesiąc temu, ale jego styl gry zdecydowanie nie pasuje do obecnej kadry. Portugalczyk preferuje solidną defensywę i kontratak z szybkimi napastnikami. Tymczasem West Ham ma najgorszą obronę w całej lidze i brakuje mu tempa z przodu.
Porażka 0:2 z Brentfordem w poniedziałkowy wieczór była pierwszym domowym meczem Nuno. Trener wprowadził pięć zmian w składzie, próbując podczas przerwy reprezentacyjnej ocenić, jakie ma opcje. Niestety, wynik pokazał, że opcje są ograniczone.
Przed West Hamem kluczowy piątkowy mecz z Leeds United na Elland Road. To pojedynek, który może zadecydować o tym, czy klub zacznie wchodzić w spiralę paniki, czy znajdzie się światełko w tunelu. Cztery punkty na koncie to zaledwie około jednej czwartej tego, czego oczekiwano na tym etapie sezonu.
Styczeń albo przepaść
West Ham otrzymał zapewnienie od zarządu, że pieniądze na styczniowe wzmocnienia będą dostępne. Problem w tym, że jeśli drużyna nie zacznie punktować i oderwanie od bezpiecznego miejsca będzie zbyt duże, rekrutacja stanie się jeszcze trudniejsza.
Klub nie spadł od 2011 roku, ale teraz ten scenariusz staje się coraz bardziej realny. West Ham musi działać szybko i mądrze. Rekrutacja w ostatnich okienkach była daleka od perfekcji – i wszyscy w klubie zdają sobie sprawę, że tym razem musi być znacząco lepsza.
Jeśli Młoty nie poprawią formy i nie przeprowadzą udanych transferów w styczniu, grozi im pierwsza od 14 lat relegacja. Dla klubu, który jeszcze niedawno rywalizował w europejskich pucharach, to byłby dramat nie do opisania.

