Ruben Amorim po porażce z Brentford twierdził, że nigdy nie martwi się o utratę pracy – i całe szczęście, bo prędzej czy później otrzyma wypowiedzenie na Old Trafford. Wyniki mówią same za siebie – 17 porażek w 33 meczach Premier League i zaledwie 9 zwycięstw. Aby znaleźć trenera Manchesteru United z gorszym procentem wygranych w lidze, trzeba cofnąć się do czasów sprzed II wojny światowej.

W skrócie:
- Portugalczyk odmawia zmiany taktyki, uparcie trwając przy systemie 3-4-3 mimo fatalnych wyników
- Systematycznie alienuje kluczowych zawodników, w tym utalentowanego Kobbie Mainoo
- Drużyna nie potrafi wygrać dwóch meczów z rzędu od ponad roku, co uniemożliwia budowanie jakiegokolwiek momentum
Upór, który prowadzi donikąd
Wszyscy dobrzy trenerzy powinni mieć wizję i filozofię, ale dostosowanie się do mocnych stron swoich zawodników to podstawowy element tej pracy. Amorim jednak uparcie odmawia odejścia od formacji 3-4-3, czyniąc ze swojego uporu swoisty znak rozpoznawczy. Już podczas pierwszej konferencji prasowej dumnie oświadczył, że „nie ma innej drogi”, a seria fatalnych wyników nie skłoniła go do przemyślenia swoich metod. W zeszłym tygodniu stwierdził nawet, że „nawet papież nie przekonałby go do zmiany zdania” na temat stylu gry zespołu.
Portugalczyk miał więcej niż wystarczająco dużo czasu, aby jego zawodnicy przyzwyczaili się do formacji i stylu gry – pełny okres przygotowawczy oraz pełne tygodnie treningów dzięki brakowi europejskich pucharów. Jednak jego przekaz nie dociera do piłkarzy, a Amorim przypomina kapitana, który odmawia zmiany kursu, gdy jego statek zmierza prosto na górę lodową.
Trener wielokrotnie podkreślał, że jedynym sposobem na zmianę stylu gry Manchesteru United jest pozbycie się jego osoby. I nie pozostawia klubowi innego wyboru.
Marginalizacja największych talentów
Zawieszenie Casemiro za czerwoną kartkę w meczu z Chelsea postawiło przed Amorimem wybór między Kobbie Mainoo a Manuelem Ugartem. Portugalczyk po raz kolejny zignorował wychowanka, którego wielu fanów postrzega jako przyszłość klubu, wybierając Urugwajczyka, który nie posiada nawet części technicznych umiejętności reprezentanta Anglii.
To, że Amorim odmówił Mainoo pierwszego ligowego startu w sezonie, nie było zaskoczeniem. Nigdy nie cenił zawodnika, który jest jednym z najbardziej utalentowanych w kadrze, głównie dlatego, że nie pasuje do jego sztywnego systemu. Mainoo zdaje sobie z tego sprawę, dlatego pod koniec okienka transferowego poprosił o wypożyczenie.
Fakt, że poprosił o wypożyczenie, a nie transfer definitywny, mówi wszystko: nie chce odejść z United, ale nie widzi dla siebie przyszłości, dopóki Amorim jest u steru. Mainoo prawdopodobnie zakładał również, że trener i tak nie zostanie na stanowisku zbyt długo.
Mainoo nie jest jedynym utalentowanym zawodnikiem, którego Amorim alienował. Wymusił odejście Marcusa Rashforda z klubu, a następnie zrobił to samo z Alejandro Garnacho. Zrezygnował również z Rasmusa Hojlunda, mimo że napastnik był gotów walczyć o swoje miejsce. Klub i trener muszą się rozstać, zanim Portugalczyk wypędzi kolejne gwiazdy.
Drużyna bez wiary w zwycięstwo
Amorim dzień przed meczem z Brentford ujawnił, że cały tydzień podkreślał swoim zawodnikom wagę budowania momentum. Zwycięstwo nad Chelsea dało drużynie szansę na wygranie dwóch ligowych meczów z rzędu po raz pierwszy pod jego wodzą i po raz pierwszy od maja 2024 roku.
„Było to wszędzie” – powiedział. „Jeśli jako drużyna nie rozumiemy teraz znaczenia momentum, mamy poważny problem. Więc dla mnie, od początku pierwszego treningu, zaczęliśmy o tym mówić. Musimy zrozumieć szansę, jaką mamy, aby wygrać następny mecz [i budować momentum]. Odpowiedzialność spoczywa na nas. Potrzebujemy poczucia pilności, że musimy wygrać, bez względu na wszystko.”
Jednak mimo tego, że nieustannie podkreślał to przesłanie, nie dotarło ono do zawodników. I Amorim ma rację – Manchester United ma ogromny problem, jeśli nie potrafi uzbierać dwóch zwycięstw z rzędu przez ponad rok. Bez jakiegokolwiek momentum nie ma perspektyw na zdobycie wystarczającej liczby punktów, aby zbliżyć się do zapewnienia europejskich pucharów.
„Gole, które dziś straciliśmy, ćwiczyliśmy w ciągu tygodnia. To frustrujące” – przyznał szkoleniowiec po meczu z Brentford, potwierdzając, że jego przekaz kompletnie nie dociera do piłkarzy.

