Barcelona dwukrotnie przegrała z rzędu – sytuacja, której w poprzednim sezonie niemal nie było. Wojciech Szczęsny otwarcie przyznał, że obrona wszystkich trofeów będzie znacznie trudniejsza niż ich zdobycie. Polski bramkarz ujawnił także, jak Hansi Flick zareagował w szatni po bolesnych wpadkach z Paris Saint-Germain i Sevillą.

W skrócie:
- Szczęsny ostrzega zespół, że ego musi zejść na dalszy plan w walce o obronę tytułów
- Flick wprost powiedział drużynie: teraz rozumiecie, co się dzieje, gdy nie dajecie 100 procent
- Barcelona przegrała 1:2 z PSG i 1:4 z Sevillą – pierwszy raz w sezonie dwa mecze z rzędu
Flick nie szczędził słów krytyki
Po porażce z Sevillą Hansi Flick nie krył swojego niezadowolenia, mówiąc wprost, że rozumie już, co się dzieje, gdy zespół nie daje ze sobą absolutnie wszystkiego. Niemiecki szkoleniowiec zaznaczył też, że teraz nadszedł czas powrotu do ciężkiej pracy, jeśli Barcelona chce walczyć o trofea jak przed rokiem. To była jasna wiadomość dla całej szatni – treble z poprzedniego sezonu nie daje żadnych gwarancji na kolejną kampanię.
Od lipca 2024 roku, kiedy Flick objął stery w Dumie Katalonii, Barcelona przegrała zaledwie 11 z 70 meczów, odnosząc 51 zwycięstw i remisując 8 razy. Dwie porażki z rzędu to rzadkość – wcześniej miało to miejsce tylko raz, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, gdy zespół uległ Leganes i Atletico Madryt. Właśnie dlatego wpadki przeciwko PSG i Sevilli zabrzmiały jak sygnał alarmowy.
Szczęsny, który wystąpił w obu tych spotkaniach, nie ucieka od odpowiedzialności. W meczu z PSG uznał przewagę rywali, którzy byli lepiej przygotowani taktycznie i fizycznie. Z kolei przeciwko Sevilli – zdaniem Polaka – drużyna po prostu nie dała z siebie wszystkiego, szczególnie w pierwszej połowie. W starciu z andaluzyjskim klubem Barcelona straciła cztery bramki, co stanowi prawdziwy szok biorąc pod uwagę stabilność defensywną z ubiegłego sezonu.
Ego nie może być ważniejsze od zespołu
Szczęsny otwarcie przyznał, że musiał odstawić na bok własne ego, by odnaleźć się w stylu gry Barcelony. Styl katalońskiego klubu był dla niego niewygodny, ale widział, że plan działa, więc to on musiał się dostosować do zespołu, a nie odwrotnie. Polak był bardzo otwarty na naukę i po pewnym czasie zaczął czuć się komfortowo w tym systemie, który przyniósł treble.
Ta szczerość to jedna z cech, które zjednały mu sympatię kibiców Barcy. Przyznanie, że w wieku 35 lat trzeba było wiele się nauczyć i pokornie zaakceptować nowe zasady, pokazuje dojrzałość zawodnika, który przez lata grał w Arsenalu, Romie i Juventusie. Kibice Barcelony śpiewają na jego cześć „Szczęsny fumador” („palący Szczęsny”), co jest nawiązaniem do jego otwartości w kwestii palenia papierosów – tematu, o którym większość zawodników woli milczeć.
Teraz jednak przyszedł czas na inne wyzwanie. Jak podkreśla sam golkiper, Barcelona w poprzednim sezonie wygrała wszystko głównie dlatego, że każdy z zawodników skupiał się na drużynie, a nie na sobie. Jeśli chcą powtórzyć sukcesy z zeszłego sezonu, muszą być w stu procentach skoncentrowani i dawać z siebie maksimum w każdym meczu. W przeciwnym razie scenariusz z meczu w Sewilli może się powtórzyć.
Obrona trofeów trudniejsza niż zdobycie
Paradoks polega na tym, że zdobycie treble (trzech trofeów) często jest łatwiejsze niż jego obrona. Historia futbolu zna wiele przypadków, gdy mistrzowskie drużyny miały problemy w kolejnym sezonie właśnie przez brak motywacji lub spadek intensywności. W obecnej kampanii Szczęsny jest już zaakceptowanym zmiennikiem Joana Garcii, Hiszpana sprowadzonego z Espanyolu, choć paradoksalnie jego rola w szatni wzrosła.
Dzięki pełnej aklimatyzacji i lepszemu poznaniu hiszpańskiego, Szczęsny zyskał istotny wpływ w szatni, stając się jedną z osób budujących dobrą atmosferę między zawodnikami. Jego doświadczenie sprawiło, że pełni rolę mentora dla młodszych kolegów, będąc dla Flicka postacią wręcz nieodzowną. To ważne zwłaszcza teraz, gdy Barcelona musi zmierzyć się z presją i oczekiwaniami po zeszłorocznym triumfie.
Pierwsza w sezonie porażka ligowa – ta w Sewilli – była szczególnie bolesna nie tylko ze względu na wynik, ale też na sposób, w jaki Barcelona się poddała. Szczęsny wpuścił cztery gole, a spotkanie zakończyło się druzgocącą klęską 1:4. Dla kibiców czekających na obronę mistrzostwa był to szok porównywalny z porażką w Lidze Mistrzów z PSG, gdzie Senny Mayulu, 19-letni Francuz grający swój szósty mecz w Champions League, strzelił trzeciego gola w karierze w tych rozgrywkach.
Interesujące jest także to, że mimo dwóch bolesnych porażek, polski bramkarz nie był pierwszym wyborem na początku sezonu, co tylko potęguje znaczenie jego obecnych słów ostrzeżenia. W wywiadzie dla Mundo Deportivo Szczęsny zaznaczył, że nie widzi powodów do paniki, ale zespół musi być inteligentny i zrozumieć potrzebę ciężkiej pracy oraz regeneracji.
Nadchodzące tygodnie pokażą, czy ostrzeżenia Szczęsnego i słowa Flicka dotarły do zespołu. Barcelona musi teraz udowodnić, że w głodzie trofeów jest równie skuteczna jak w ich obronie. Kolejne spotkania z Gironą i w Lidze Mistrzów będą pierwszym testem, czy drużyna wyciągnęła wnioski z ostatnich niepowodzeń.

