Już po siedmiu kolejkach nowego sezonu Premier League liczba dalekich rzutów z autu przekroczyła 260, bijąc rekordy i prowokując trenerów oraz analityków do całkowitej rewizji strategii. Od przeciętnego fragmentu gry do broni masowego rażenia – oto jak futbol ewoluuje na naszych oczach.

W skrócie:
- Siedem kolejek, 262 długie auty – tempo tego wzrostu przewyższa wszystko, co znaliśmy dotąd
- Brentford uzyskało po autach najwięcej bramek w całej lidze, inspirując elitę i outsiderów
- Specjaliści od stałych fragmentów gry to dziś najbardziej rozchwytywani trenerzy Premier League
Statystyczna anomalia czy początek nowej ery?
Trzy długie auty na mecz – to więcej niż suma średniej z dwóch poprzednich lat. Trenerzy, chcąc nie chcąc, musieli zmienić podejście: dziś zespół bez zawodnika rzucającego powyżej 30 metrów jest krok w tyle. Coraz częściej, klubowy sztab zatrudnia eksperta wyłącznie do tej formy restartu gry. Międzynarodowe porównania pokazują, że tylko w Premier League odnotowano aż tak dynamiczny wzrost – liga hiszpańska wciąż trzyma się krótkich autów, we Włoszech natomiast długi aut to głównie domena outsiderów.
Pod względem skuteczności, już teraz można mówić o przewrocie: długie auty przynoszą nie tylko więcej bramek, lecz również generują chaos w polu karnym, stanowiąc źródło rzutów rożnych i sytuacji podbramkowych. Jeśli trend się utrzyma, liczba goli po długim aucie może w tym sezonie osiągnąć dwucyfrowy rekord – przewyższając łączne trafienia po podobnych akcjach z lat 2015-2020.
Brentford – laboratorium nowej myśli
Nikt nie wdrożył rewolucji lepiej niż Brentford. To właśnie „Pszczoły” jako pierwsze całkowicie przebudowały trening rzutów z autu, ucząc techniki nie tylko rosłych obrońców, ale i bardziej filigranowych pomocników. Efekt? W ubiegłym sezonie blisko 30% bramek Brentford padło po akcjach zapoczątkowanych autem. Klub jako pierwszy w lidze postawił na zatrudnianie „throw-in coach” na pełen etat i współpracę interdyscyplinarną – od biomechaników, przez konsultantów snu, aż po specjalistów od ustawienia zawodników w tłoku pola karnego.
Co ciekawe, trener Thomas Frank stawia na nieustanną rotację egzekutorów. W efekcie Brentford jako jedyny klub w Premier League rozdziela zadania rzutów z autu aż pomiędzy czterech różnych graczy podczas jednego meczu. To wywołało lawinę naśladownictwa: Manchester City, który przez lata ignorował długie auty, w tym sezonie wykonał ich o 60% więcej niż przez całą poprzednią kampanię.
Nowe wyzwania i ekonomia autów
Eksplozja długich autów wymusiła powstanie nowego rynku – trenerzy odpowiedzialni wyłącznie za fragmenty gry, otrzymują pensje znacznie przekraczające 500 tysięcy funtów. To porównywalne z zarobkami głównych asystentów trenerów. Juventus, Arsenal, a nawet Real Madryt rozważają zatrudnienie zagranicznych specjalistów.
Dane pokazują, że na europejskich pucharach przewaga zespołów z Premier League w liczbie goli po długich autach rośnie co sezon, a federacje narodowe jak Anglia czy Holandia już włączają ten element w przygotowania do mundialu.
Obecna dominacja angielskich klubów przyciąga coraz młodszych zawodników, uczonych techniki długiego rzutu już w wieku 10-12 lat. To może w długofalowej perspektywie zmienić sposób szkolenia na całym kontynencie.
