FC Barcelona wykonuje niespodziewany zwrot i ostatecznie rozstaje się z projektem Superligi. Po miesiącach napięć relacje klubu z UEFA uległy spektakularnej poprawie, czego konsekwencją jest całkowite wycofanie się Blaugrany z rywalizacyjnego przedsięwzięcia inspirowanego przez Real Madryt. Czy to początek końca idei futbolowej elity tylko dla wybranych?

W skrócie:
- Barcelona wycofuje się z projektu Superligi z powodu satysfakcji z reformy Ligi Mistrzów i lepszych relacji z UEFA
- Klub potwierdza bliską współpracę z Aleksandrem Ceferinem, prezydentem UEFA
- Florentino Pérez zostaje niemal samotny na froncie walki o nową piłkarską elitę
Zwrot akcji – Barca na dobre żegna się z Superligą
Jeszcze rok temu projekt Superligi elektryzował piłkarskich kibiców, a samo pojawienie się FC Barcelony w gronie „założycieli” budziło mieszane emocje: od ekscytacji po gniew i bojkoty. Dziś jednak kataloński gigant stanowczo odcina się od kontrowersyjnego przedsięwzięcia. Jak informuje RAC1, „Barca jest w pełni zadowolona ze zmian UEFA dotyczących nowego formatu Ligi Mistrzów, więc nie widzi już potrzeby istnienia Superligi”.
Kulisy tej decyzji nie pozostawiają złudzeń – „Barca i UEFA, po okresie otwartych konfliktów, zbudowały płaszczyznę do wspólnego działania. Ostatnie rozmowy przebiegły w doskonałej atmosferze, a dawny dystans ostatecznie przeszedł do historii”. Potwierdzeniem tego była obecność Aleksandra Ceferina w loży Montjuïc podczas niedawnego klasyku z PSG – tej symbolicznej nocy, choć na boisku nie zapadły historyczne rozstrzygnięcia, zapadła strategiczna decyzja na szczytach piłkarskiej władzy.
Gra interesów – czemu Superliga przegrywa z rzeczywistością?
Choć Superliga miała być ratunkiem dla najbogatszych klubów i zarazem alternatywą wobec coraz szerzej krytykowanej reformy Ligi Mistrzów, dziś dla Barcelony ten temat – po prostu – nie istnieje. Katalończycy są przekonani, że obecne rozwiązania spełniają oczekiwania sportowe i finansowe. „Zmiana strategii oznacza, że Florentino Pérez właściwie pozostaje sam na placu boju – pierwotnie popierało go kilkanaście klubów, dziś to zaledwie cień tamtego ruchu”.
Warto podkreślić, że sam prezydent Realu Madryt wciąż nie traci wiary w przyszłość Superligi, regularnie deklarując, że projekt „ruszy w 2025 roku”. Jednak rynek i piłkarskie otoczenie odczytało ruch Barcelony jako cios, z którego ten pomysł może się już nie podnieść. Media od miesięcy sugerowały, że wielu dołączyło do Superligi tylko po to, by szantażować UEFA w negocjacjach nad reformą, nigdy nie wierząc w ostateczny sukces elity poza strukturami europejskiej centrali piłkarskiej.
Nowa rzeczywistość – rywale na boisku, sojusznicy przy stole?
Barcelońska zgoda z UEFA ma wymiar o wiele szerszy niż futbolowy pragmatyzm. „Poprawa relacji z Aleksandrem Ceferinem oznacza, że kolejne istotne decyzje dotyczące Ligi Mistrzów będą wypracowywane wspólnie, nie w klimacie szantażu czy podziału”. Dla piłkarskiej Europy to jasny sygnał – era flirtu z alternatywnymi rozgrywkami właśnie się kończy.
To także konsekwencja coraz większego znaczenia dialogu, dyplomacji i realnych korzyści dla topowych marek piłkarskich. Elity futbolu zaczynają rozumieć, że najbardziej prestiżowe rozgrywki rodzą się tam, gdzie istnieje konsensus – nie tam, gdzie króluje kontrowersja i medialny zgiełk. Symboliczna zmiana dokonała się na oczach świata – czy to ostateczne przekreślenie marzeń o piłkarskiej superlidze tylko dla wybranych?
