Przejście Lewisa Hamiltona do Ferrari miało być zwieńczeniem jego legendarnej kariery. Rzeczywistość sezonu 2025 okazała się jednak brutalna. Brytyjczyk notuje najgorsze wyniki od lat, a w Maranello narasta frustracja, która może doprowadzić do poważnych przetasowań w zespole i nawet zakończyć karierę siedmiokrotnego mistrza świata.

Tak źle z Hamiltonem jeszcze nie było
Sezon 2025 zapowiada się na statystycznie najgorszy w karierze Lewisa Hamiltona. Po przejściu do Ferrari siedmiokrotny mistrz świata ani razu nie ukończył wyścigu na podium, a jego najlepszym wynikiem pozostaje czwarte miejsce. Co więcej, jest wyraźnie przyćmiony przez kolegę z zespołu, Charlesa Leclerca, który prowadzi w wewnętrznym pojedynku kwalifikacyjnym 13-5 i wyścigowym 12-3.
Sytuację z niepokojem obserwuje były mistrz świata i kolega Hamiltona z toru, Jenson Button. Sugeruje on, że Brytyjczyk może zakończyć karierę w Formule 1 już po sezonie 2026, jeśli nie poczuje, że jest w stanie wrócić na szczyt.
– Nadchodząca zmiana przepisów w 2026 roku będzie kluczowa. Wtedy zobaczymy albo Lewisa w jego najlepszej formie, albo Lewisa, który być może odejdzie – powiedział Button dla Sky Sports.
Kontrakt Hamiltona z Ferrari obowiązuje do końca 2026 roku. Według doniesień włoskiej prasy, to sam kierowca, a nie zespół, posiada opcję przedłużenia umowy na sezon 2027. Oznacza to, że jego przyszłość zależy wyłącznie od jego własnej motywacji i wiary w projekt Ferrari.
Kultura strachu w Ferrari i frustracja Leclerca
Problemy w Maranello sięgają jednak głębiej niż tylko dyspozycja Hamiltona. Eksperci zwracają uwagę na problem kulturowy w zespole, w którym „wszyscy boją się popełniać błędy”, co hamuje pełen potencjał ekipy. Przykładem był incydent podczas kwalifikacji w Singapurze, gdzie Leclerc został niebezpiecznie wypuszczony ze stanowiska serwisowego wprost pod koła Lando Norrisa.
Frustracji nie kryje również Charles Leclerc. Po Grand Prix Singapuru, w którym zajął dopiero szóste miejsce, Monakijczyk wydał brutalną ocenę sytuacji.
– To boli. Jesteśmy wyraźnie za czołową trójką – stwierdził
Jego komentarze są dla Ferrari alarmujące, zwłaszcza w kontekście niedawnych doniesień, według których obóz Leclerca miał kontaktować się z Red Bullem w sprawie potencjalnego transferu.

