Paris Saint-Germain przegrał u siebie z Liverpoolem 0:1 w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Trener francuskiego klubu Luis Enrique nie ukrywał po spotkaniu swojego rozczarowania, twierdząc, że wynik był „niesprawiedliwy”. Szkoleniowiec jednocześnie zapowiedział, że jego zespół wygra rewanż na Anfield.

Enrique wścieka się po meczu: „Piłka jest czasami niesprawiedliwa”
Paryżanie zdominowali mecz przeciwko Liverpoolowi, oddając aż 27 strzałów, z czego 10 w światło bramki. Jednak fantastycznie dysponowany Alisson w bramce gości odbijał wszystko, co leciało w jego kierunku. Kiedy Harvey Elliott zdobył bramkę na trzy minuty przed końcem meczu, Liverpool zapewnił sobie zwycięstwo w stylu „wjazdu z buta”.
Luis Enrique nie krył frustracji po spotkaniu:
„Moje odczucia… trudno teraz myśleć o meczu w pozytywny sposób, ponieważ uważam, że zasłużyliśmy na zwycięstwo. Stworzyliśmy wiele sytuacji. To jeden z naszych najlepszych meczów w Lidze Mistrzów w tym sezonie. Kiedy najlepszym zawodnikiem Liverpoolu jest ich bramkarz Alisson, to pokazuje, że piłka nożna jest czasami niesprawiedliwa. Musimy to zaakceptować.”
Mimo porażki hiszpański szkoleniowiec był dumny z postawy swoich zawodników i zapowiedział walkę w rewanżu.
„Oczywiście, że wygramy na Anfield!” – mocna deklaracja trenera PSG
Enrique nie zamierza składać broni i wierzy, że jego zespół jest w stanie odwrócić losy dwumeczu. Na pytanie dziennikarzy, czy PSG może wygrać rewanż na Anfield, odpowiedział bez wahania:
„Oczywiście! Zrobimy to!”
Hiszpan dodał również:
„Nie mamy nic do stracenia. Myślę, że przewyższyliśmy Liverpool. Liverpool to najlepszy zespół w Europie, a dziś stworzyli maksymalnie jedną czy dwie sytuacje, podczas gdy my stworzyliśmy ich wiele. Jestem dumny z moich zawodników, z mojego zespołu, z kibiców.”
Trener PSG nie szczędził przy tym komplementów ekipie Arne Slota:
„Najlepsi zawodnicy, najwyższa jakość, najlepszy zespół i myślę, że nie czuli tego w tym sezonie z Arne Slotem. Dla nas to ważne, ale mamy jeszcze ostatnią szansę i będziemy myśleć o tym pozytywnie.”
Slot przyznaje: „Liverpool wygrał niezasłużenie”
Holenderski trener Liverpoolu był świadomy, że jego zespół miał dużo szczęścia w Paryżu. Przed meczem Slot przyznał, że jego zespół prawdopodobnie stanie przed największym testem w sezonie, a po spotkaniu nie kryje, że francuski zespół był świetny z piłką przy nodze.
„Powiedziałem przed meczem, że nie będziemy dominować przy posiadaniu piłki. Jedyne, za co mogę winić moich zawodników, to fakt, że cztery, pięć, sześć razy próbowaliśmy przebić się przez ich obronę i było całkowicie otwarte, a ostatnie podanie powinno być lepsze. Może to było spowodowane zmęczeniem po tak długiej obronie.”
Slot zgodził się z oceną Enrique i przyznał, że Liverpool miał szczęście, zdobywając trzy punkty: „Wyjazd stąd ze zwycięstwem to trochę więcej, niż zasłużyliśmy.”
Co do występu Alissona, holenderski trener powiedział krótko: „Jest najlepszym bramkarzem na świecie. Nigdy nie widziałem nikogo na tym poziomie.”
Bilans statystyczny nie pozostawia złudzeń
Statystyki meczu w Paryżu pokazują dominację gospodarzy:
- Strzały: 27-7 dla PSG
- Strzały celne: 10-4 dla PSG
- Posiadanie piłki: 57%-43% dla PSG
- Rzuty rożne: 13-1 dla PSG
Mimo tak przygniatającej przewagi w statystykach, to Liverpool zdobył jedyną bramkę w meczu i pojawi się w rewanżu z jednobramkową zaliczką.
Alisson bohaterem wieczoru – Brazylijczyk ustanowił rekord
Alisson Becker był absolutnym bohaterem Liverpoolu w meczu przeciwko PSG. Brazylijski bramkarz zapisał w swoim dorobku aż 9 interwencji, co jest rekordem tego zawodnika w meczu Ligi Mistrzów. Jego fantastyczne parady uratowały „The Reds” przed pewną porażką.
Rio Ferdinand, były obrońca Manchesteru United, nie szczędził pochwał pod adresem Brazylijczyka:
„To był światowej klasy występ. Niektóre z tych interwencji były absolutnie fenomenalne. Na czym ten facet jest? Jego refleks, jego koncentracja przez cały mecz… To była po prostu światowa klasa.”
Rewanżowe spotkanie odbędzie się na Anfield we wtorek. Liverpool, mając jednobramkową przewagę, będzie starał się obronić zaliczkę przed własną publicznością. Z kolei PSG będzie miało wszystko do zyskania i nic do stracenia, co może uczynić z nich jeszcze bardziej niebezpiecznego przeciwnika.