17 lutego 2018 roku dla Kamila Stocha był to dzień spełnienia kolejnego marzenia w swojej karierze zawodniczej jako skoczek narciarski. To właśnie podczas konkursu na skoczni dużej w Pjongczangu „Rakieta z Zębu” została trzykrotnym Mistrzem Olimpijskim. Srebrny medal należał do Mistrza Olimpijskiego z małej skoczni- Andreasa Wellinegra, a brązowy medal powędrowała do Norwega – Roberta Johanssona.
Minęło pięć lat odkąd Kamil Stoch po raz trzeci został Mistrzem Olimpijskim w skokach narciarskich
Wszyscy na pewno pamiętają konkurs olimpijski na małej skoczni w Pjongczangu, gdzie po pierwszej serii Stefan Hula był liderem na półmetku olimpijskiej rywalizacji po fantastycznym skoku na odległość 111 metra. Na drugim miejscu był Kamil Stoch – największy faworyt do złota olimpijskiego i Norweg- Johann Andre Forfang. Obaj skoczkowie tracili do Huli 5,9 punktów po pierwszej serii konkursowej. Wydawało się pewnie wszystkim, że Hula dokona wyczynu Wojciecha Fortuny z Sapporo i zostanie niespodziewanym Mistrzem Olimpijskim, a Stoch po raz trzeci będzie miał medal indywidualny na Igrzyskach Olimpijskich.
Niestety w drugiej serii na kompleksie skoczni Alpensia Jumping Park w Pjongczangu, główną rolę zaczął odgrywać silny wiatr. Sama seria finałowa był kilkukrotnie przerywana i przedłużana. Najdłużej na swój finałowy skok musiał czekać Simon Ammann, który zapisał w historii jako skocze, który na swój skok musiał czekać dwa dni, ponieważ na belce startowej zameldował się w sobotę 10 lutego, a z progu wybił się po północy w niedzielę 11 lutego. Ostatecznie w tych loteryjnych warunkach poradził sobie Andreas Wellinger. Niemiec skoczył na odległość 114,5 m wyrównując przy tym rekord obiektu na normalnej skoczni w Pjongczangu. Na drugim miejscu znalazł się Norweg Johann Andre Forfang, a na ostatniej pozycji medalowej, jego rodak – JRobert Johannson. Kamil Stoch po skoku na 105,5 m wylądował na czwartym miejscu, a Stefan Hula o oczko niżej na piątej pozycji. Trzeba powiedzieć, że Stefanowi Huli na pewno w nocy śni się ten pamiętny konkurs w Pjongczangu, gdzie mógł być Mistrzem Olimpijskim, a sama strata do medalu wynosiła zaledwie 0,9 pkt. Sam Kamil Stoch natomiast na skoczni dużej chciał się zrewanżować za loterię na skoczni normalnej.
Siedem dni później Kamil Stoch po raz kolejny stanął przed szansą na zdobycie po raz trzeci złotego medalu. Tym razem skoczek z Zęba bronił tytułu olimpijskiego wywalczonego przed czterema latami, które zdobył w Soczi. Po pierwsze serii konkursowej Kamilowi Stoch po skoku na odległość 135 metrów przy niekorzystnych warunkach, prowadził na półmetku rywalizacji, wyprzedzając Austriaka – Michaela Hayboecka i zajmującego trzecie miejsce Mistrza Olimpijskiego z dużej skoczni – Andreasa Wellingera. Na piątej pozycji znajdował się Dawid Kubacki, który do medalowego podium tracił tylko 1,4 pkt. Dwunasty był natomiast pechowiec z normalne skoczni – Stefan Hula, natomiast siedemnasty – Maciej Kot.
W drugiej serii konkursowej dwukrotny medalista olimpijski z Soczi miał po raz kolejny niekorzystne warunki, do tego spóźnił swój finałowy skok, jednak udało mu się skoczyć na 136,5 metrze, właśnie tam, gdzie zielona laserowa linia pokazywała ile Kamil Stoch musi skoczyć, aby zostać trzykrotnym Mistrzem Oilimpijskim. Po wielkim i długim oczekiwaniu wszyscy Polacy oglądający ten konkurs w strefach kibica lub przy swoich telewizorach mogli skoczyć z radości do góry, ponieważ podliczając wszystkie rekompensaty i punkty za styl okazało się, że Kamil Stoch po raz trzeci został Mistrzem Olimpijskim, dodatkowo będąc trzecim skoczkiem po Norwegu Bigerze Ruudzie i Finie Mattim Nykaenem, który obronił tytuł mistrza olimpijskiego na dużej skoczni. Polak był lepszy od Andreasa Wellingera o dokładnie 3,4 punktów, czyli o prawie dwa metry. Brązowy medal należał do Roberta Johannsona, który po brązie na skoczni normalnej, tym razem podczas tego konkursu po raz drugi na tych igrzyskach zdobył medal.
Dawid Kubacki, który na półmetku rywalizacji był na piątej pozycji zawody zakończył na dziesiątym miejscu ex aequo z Peterem Prevem i Ryoyu Kobayashim. Stefan Hula zajął ostatecznie siedemnaste miejsce, a dziewiętnasty był Maciej Kot. Dla polskiej kadry złoty medal Kamila Stocha był pierwszym medalem na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu.
Trzeba powiedzieć, że wszystkie krzywdy, jakie zostały wyrządzone Kamilowi Stochowi na normalnej skoczni, to na dużym obiekcie los odwrócił w drugą stronę, tym razem na korzyść trzykrotnego Mistrza Olimpijskiego.