Trener Motoru Lublin, Mateusz Stolarski, wziął na siebie odpowiedzialność za słabszą postawę zespołu w PKO BP Ekstraklasie. Podczas konferencji prasowej przed meczem z GKS-em Katowice przyznał, że drużyna, podobnie jak on sam, stała się „zakładnikiem oczekiwań i kalkulacji”. To odejście od ofensywnego i odważnego stylu gry, który zachwycał w poprzednim sezonie, ma być główną przyczyną obecnych problemów.

Szczera samoocena trenera Stolarskiego
Po fenomenalnym, poprzednim sezonie w wykonaniu Motoru Lublin, apetyty kibiców były ogromne. Tymczasem obecna kampania przynosi znacznie więcej nerwów niż radości. Zespół z Lublina zajmuje 14. miejsce w tabeli, niebezpiecznie blisko strefy spadkowej. Co więcej, na ligowe zwycięstwo czeka od końca sierpnia, kiedy to pokonał… obecnego lidera tabeli, Górnika Zabrze. Ta długa, niemal dwumiesięczna niemoc, skłoniła trenera do głębokiej refleksji.
Podczas spotkania z mediami Mateusz Stolarski dokonał zaskakująco szczerej samooceny. Wyjaśnił, że w pogoni za poprawą gry defensywnej i lepszymi wynikami, sam przyczynił się do utraty największego atutu swojego zespołu – jego tożsamości.
„W tym sezonie zostaliśmy, za moją sprawą, zakładnikiem pewnych oczekiwań i zostaliśmy zakładnikiem kalkulacji i tego, co przeciwnik zrobi” – przyznał otwarcie trener. „Doprowadziłem do tego momentu, że zamiast myśleć w 100% o moim zespole, (…) zacząłem się zastanawiać, a co się stanie, jak oni mają szybkiego skrzydłowego”.
Ten nadmiar taktycznej analizy rywala sprawił, że Motor przestał być sobą. Jak stwierdził szkoleniowiec, jego drużyna stała się „nijaka”.
„To skupienie się na tym, żeby bronić, spowodowało, że tracimy mniej, ale nie wcale dużo, a zdecydowanie mniej kreujemy i ten Motor jest nijaki. Nijaki” – dosadnie podsumował Stolarski.
Powrót do korzeni planem na przełamanie
Dwutygodniową przerwę na mecze reprezentacji sztab szkoleniowy Motoru poświęcił nie na sparing, a na pracę nad mentalnym i taktycznym „resetem”. Celem jest powrót do odważnej i niekalkulującej gry, która w przeszłości przynosiła sukcesy i dumę kibicom.
„Pozwoliłem Motorowi być Motorem” – zadeklarował trener, dodając, jaki jest jego cel na najbliższe spotkanie. „Nie mogę obiecać, [że zdobędziemy] trzy punkty z Katowicami. Chciałbym natomiast powiedzieć, że chcę, żeby po meczu zawodnicy mogli sobie powiedzieć, że Motor był Motorem”.
Okazja do przełamania złej passy nadarza się idealna. Rywalem lublinian będzie GKS Katowice. Drużyna z Górnego Śląska znajduje się w jeszcze trudniejszej sytuacji – z dorobkiem zaledwie 8 punktów zajmuje miejsce w strefie spadkowej. W dotychczasowych 11 meczach wygrała tylko dwukrotnie. Sam trener Stolarski zauważył, że GKS jest w podobnej sytuacji, dlatego spodziewa się meczu pełnego walki i „bojowych nastrojów” po obu stronach.


