Letnia karuzela transferowa w Ekstraklasie nabiera tempa i choć niektóre kluby dopiero się rozkręcają, inne już wykonują konkretne ruchy. W Legii panuje zamieszanie po odsunięciu legendy, a Lechowi uciekł sprzed nosa niemal pewny nabytek. Tymczasem w Lubinie, gdzie do niedawna panowała cisza, nowy dyrektor sportowy Rafał Ulatowski zakasał rękawy i ruszył na łowy, celując w zawodnika, który właśnie pożegnał się z ligą.

W skrócie:
- Zagłębie Lubin jest poważnie zainteresowane sprowadzeniem środkowego obrońcy, Romana Jakuba.
- Jakuba to zawodnik Puszczy Niepołomice, czyli klubu, który w ubiegłym sezonie spadł z Ekstraklasy.
- Za ruchami transferowymi „Miedziowych” stoi nowy dyrektor sportowy, Rafał Ulatowski, który rozpoczął w klubie swoje porządki.
Miedziowi na łowach. Ulatowski zamiast gwiazd celuje w spadkowicza?
Wydawało się, że po zakończeniu sezonu w Lubinie nastał czas na głębszy oddech i analizę, ale rynkowa cisza okazała się jedynie ciszą przed burzą. Nowy dyrektor sportowy Zagłębia, Rafał Ulatowski, zaczął od spraw wewnętrznych, przedłużając kluczowe kontrakty, ale teraz ruszył po wzmocnienia z zewnątrz. Na celowniku „Miedziowych” znalazł się Roman Jakuba, środkowy obrońca Puszczy Niepołomice. To ruch tyleż zaskakujący, co logiczny. Z jednej strony Zagłębie nie sięga po głośne nazwisko z zagranicznej ligi, a z drugiej próbuje wyciągnąć solidnego, ograny na poziomie Ekstraklasy zawodnika z klubu, który właśnie zaliczył degradację.
Taki manewr to często podręcznikowy przykład rynkowej okazji. Piłkarz ze spadkowicza bywa łatwiejszy do pozyskania, a jego motywacja, by udowodnić swoją wartość i pozostać na najwyższym szczeblu, jest ogromna. Jakuba w barwach Puszczy pokazał, że potrafi być twardym i nieustępliwym defensorem, a właśnie takiego charakteru wydaje się brakować w szeregach Zagłębia. Ulatowski najwyraźniej uznał, że fundamenty drużyny buduje się nie na fajerwerkach, a na solidnych, sprawdzonych w ligowych bojach cegiełkach.
Transferowa karuzela kręci się w najlepsze, ale nie wszyscy łapią okazje
Podczas gdy w Lubinie pracują nad konkretnym wzmocnieniem defensywy, w innych częściach piłkarskiej Polski sytuacja jest znacznie bardziej dynamiczna i nie zawsze pozytywna. Wystarczy spojrzeć na Lecha Poznań, któremu praktycznie pewny transfer Mariusza Fornalczyka wymknął się z rąk w ostatniej chwili. Jak donoszą media, piłkarz miał „wystraszyć się rywalizacji” w Kolejorzu i ostatecznie zrezygnował z przeprowadzki. To pokazuje, że nawet sfinalizowanie rozmów nie gwarantuje sukcesu.
Z kolei Korona Kielce udowodniła, że potrafi być skuteczna nie tylko na boisku, ale i w gabinetach. Klub wygrał walkę o napastnika, o którego zabiegał również faworyzowany Raków Częstochowa. To mały pstryczek w nos dla medalistów mistrzostw Polski i dowód na to, że determinacja i spryt liczą się na rynku równie mocno co pieniądze.
Gdzie indziej, jak w Warszawie, tematem numer jeden nie są transfery przychodzące, a wewnętrzne przetasowania – odsunięcie od pracy z pierwszą drużyną ikony klubu, trenera bramkarzy Krzysztofa Dowhania. Na tym tle przemyślany i spokojny ruch Zagłębia po Romana Jakubę wygląda na działanie klubu, który ma jasno określony plan i nie daje się ponieść rynkowemu szaleństwu.