Przez pierwsze trzydzieści minut kibice w ORLEN Arenie mogli mieć wrażenie, że są świadkami wyrównanego boju. Owszem, ORLEN Wisła Płock prowadziła z Rebud KPR Ostrovią Ostrów Wielkopolski, ale wynik 15:11 pozostawiał gościom cień nadziei. Nic jednak nie zapowiadało nawałnicy, która miała nadejść w drugiej połowie środowego spotkania.

Po przerwie zagrali jak mistrzowie
To, co wydarzyło się po powrocie drużyn z szatni, było demonstracją siły godną mistrza Polski. Podopieczni Xaviego Sabate wrzucili wyższy bieg, zamieniając wyrównany mecz w jednostronny spektakl. Solidna do tej pory obrona gości zaczęła pękać pod naporem bezwzględnych ataków Nafciarzy, a w bramce płocczan kolejne świetne interwencje notował Torbjorn Bergerud, odbierając przyjezdnym resztki nadziei.
Siłą gospodarzy nie był jeden lider, a cała, doskonale naoliwiona machina ofensywna. Przewaga rosła w zastraszającym tempie, a każda pomyłka Ostrovii była natychmiast karana zabójczą kontrą. Gergo Fazekas, Michał Daszek, Mitja Janc i Przemysław Krajewski – każdy z nich zakończył mecz z pięcioma trafieniami na koncie, co najlepiej świadczy o zespołowości i wszechstronności płockiego ataku.
Goście z Ostrowa Wielkopolskiego byli po prostu bezradni. Z każdą minutą coraz bardziej gasł ich opór, a na parkiecie istniała już tylko jedna drużyna. Ostateczny wynik 37:22 nie był jedynie zapisem kolejnego ligowego zwycięstwa. Był to dobitny dowód na to, co się dzieje, gdy płocka maszyna wchodzi na najwyższe obroty.
ORLEN Wisła Płock 37:22 (15:11) Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski
ORLEN Wisła Płock: Bergerud, Borucki – Fazekas 5, Daszek 5, Janc 5, Krajewski 5, Kosorotov 4, Richardson 3, Dawydzik 2, Szyszko 2, Mihić 2, Serdio 1, Szostak 1, Szita 1, Ilić 1.
Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski: Ligarzewski, Zimny, Krekora – Marciniak 4, Chojnacki 3, Adamski 3, Urbaniak 3, Kamyszek 3, Klopsteg 2, Gajek 2, Burzak 1, Krok 1, Frankowski, Gavashelishvili, Wojciechowski.

