Raków Częstochowa to klub, który w ostatnich sezonach nie tylko podbija krajową scenę piłkarską, ale także przyciąga uwagę ekspertów i fanów bezkompromisowym podejściem do transferów oraz zarządzania finansami. Rozmowa Szymona Janczyka dla weszlo.com z Piotrem Obidzińskim obala wiele mitów o rzekomej rozrzutności i pokazuje, na czym dziś polega siła Rakowa.

W skrócie:
- W minionym sezonie Raków osiągnął rekordowe przychody ze sprzedaży zawodników i zajął trzecie miejsce pod względem wydatków na pierwszy zespół.
- Klub opiera swoją politykę inwestycyjną na elastyczności i cierpliwości właściciela, nie przepalając pieniędzy, lecz odpowiedzialnie budując wartość piłkarską i kapitał sportowy.
- Zyski z transferów i wsparcie miasta pozwalają na stabilny rozwój mimo dużych nakładów ponoszonych każdego okienka.
Raków – finansowa cierpliwość zamiast szaleństwa
Na polskim rynku piłkarskim nie brakuje opinii, jakoby Raków Częstochowa zbyt łatwo rozstawał się z ciężko zarobionymi pieniędzmi. Tymczasem prezes Piotr Obidziński zdecydowanie temu zaprzecza: „Nie przepalamy pieniędzy, ale dzięki poduszce finansowej i dostępności kapitału możemy czynić inwestycje, wiedząc i mając zaufanie do tego, że dobrze selekcjonujemy i rozwijamy zawodników”.
Raków stosuje elastyczną politykę budowania kadry – nie wymyśla sztywnych widełek czy limitów, ale reaguje na okazje i nieprzewidziane potrzeby, takie jak kontuzje czy pilne roszady transferowe. Decydując się na inwestycje, klub wspiera się zarówno regularnymi przychodami z transferów, jak i finansową wytrwałością właściciela Michała Świerczewskiego. To dzięki temu Raków może utrzymać płynność nawet wtedy, gdy rozliczenia za sprzedanych piłkarzy rozłożone są na kilka lat. „Całość przychodów transferowych w takiej sytuacji byłaby zyskiem” – podkreśla Obidziński.
Twarde liczby czy plotki – ile naprawdę wydaje Raków?
O transferowych wydatkach Rakowa regularnie dyskutuje się na podstawie danych platform takich jak Transfermarkt. Jednak, jak wskazuje sam zarząd klubu, rzeczywistość jest mniej spektakularna: „Wydaliśmy mniej, zauważalnie mniej, ale nie dwa razy mniej” – mówi Obidziński, odpierając zarzuty o rzekome rekordowe zakupy. Raków potrafi wykorzystywać okazje transferowe, zwłaszcza na rynkach bałkańskim czy skandynawskim, ale inwestuje także konsekwentnie w akademię i odmładza polski trzon drużyny.
Znaczące transakcje, jak sprzedaż Gustava Berggrena do New York Red Bulls, gdzie klub zarobił ponad milion euro czystego zysku, świadczą o efektywnej realizacji transferowej strategii jeszcze długo przed finalizacją transferów – „To była bardzo dobra marża jak na rok do końca kontraktu”. W efekcie, mimo wysokich wydatków brutto, klub notuje dodatnie bilanse gotówkowe i utrzymuje rynkową elastyczność.
Transferowe kulisy i „grzechy” trenerów
Nie brakuje gorących tematów – co z transferami, po których świeżo sprowadzeni zawodnicy szybko znikają ze składu? Obidziński odpowiada bez owijania w bawełnę: „Czasami to kwestia potrzeby. Przykład: Leonardo Rocha lepiej odnajduje się w innym klubie, ale może wrócić lub przynieść klubowi dodatkowy zysk”. W opinii prezesa nie ma mowy o niegospodarności, a transfery takie jak pozyskanie Imada Rondicia są efektem konsekwentnych wielomiesięcznych obserwacji, nie przypadkowych decyzji.
Co kluczowe, klub nie żałuje braku sprzedaży kluczowych graczy, gdy stawka nie była wystarczająco atrakcyjna – „Wierzę, że dostaniemy za Jonatana Brunesa nie gorsze oferty. Długość kariery piłkarskiej się rozciąga, więc piłkarze dłużej trzymają swoją wartość”.
Źródło: Szymon Janczyk weszlo.com
