Krzysztof Mrozek przez lata budował wizerunek solidnego biznesmena i prezesa, który zawsze wywiązuje się z zobowiązań finansowych wobec zawodników. Jednak jak udało nam się ustalić, rzeczywistość w rybnickiej drużynie wygląda inaczej. Prezes ROW-u miał złożyć zawodnikom obietnicę wypłaty gigantycznej premii za awans do PGE Ekstraligi, lecz gdy cel został osiągnięty, temat zniknął.

W skrócie:
- Prezes ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek obiecał zawodnikom 300 tys. zł premii za awans do Ekstraligi
- Zawodnicy mieli otrzymać po 37,5 tys. zł każdy, ale pomimo osiągnięcia celu sportowego nie zobaczyli obiecanych pieniędzy
- W obecnym sezonie pojawiły się również problemy z terminowymi wypłatami za zdobyte punkty
Obietnice złożone w euforii po zwycięstwie
Historia zaległości finansowych w ROW Rybnik sięga finałowego dwumeczu z Abramczyk Polonią Bydgoszcz w 2024 roku. Drużyna prowadzona przez Krzysztofa Mrozka nieoczekiwanie rozbiła faworyzowaną Polonię na własnym torze 50:40, co otworzyło drogę do upragnionego awansu do PGE Ekstraligi. Sukces ten był tym cenniejszy, że przed sezonem mało kto wierzył w możliwości rybnickiego zespołu.
Po pierwszym, zwycięskim spotkaniu, w klubowym pomieszczeniu odbyło się specjalne spotkanie. Prezes Mrozek zgromadził wokół siebie pracowników klubu oraz pełny skład pierwszej drużyny. W atmosferze euforii po udanym meczu rzucił zdecydowaną deklarację:
Dostaniecie 300 tysięcy złotych premii do podziału jak awansujecie do PGE Ekstraligi.
Zawodnicy szybko ustalili między sobą, że kwota zostanie podzielona równo pomiędzy ósemkę podstawowych zawodników – każdy miał otrzymać po 37,5 tys. zł. Perspektywa takiej premii z pewnością dodatkowo zmotywowała zespół przed rewanżem, który – jak możemy wywnioskować – zakończył się ostatecznie awansem ROW-u do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Problemy finansowe w ekstraligowym sezonie
Jak udało nam się ustalić, obietnica złożona przez Krzysztofa Mrozka pozostała jedynie w sferze deklaracji. Pomimo osiągnięcia upragnionego celu i awansu do Ekstraligi, zawodnicy nie otrzymali obiecanej premii. Co więcej, prezes ROW-u Rybnik zaczął unikać rozmów na ten temat, nie odnosząc się do wcześniejszych ustaleń.
Problemy finansowe rozszerzyły się również na bieżący sezon. Zawodnicy rybnickiej drużyny skarżą się na nieterminowe wypłaty za zdobyte punkty w meczach ligowych. Mimo rozpoczęcia rozgrywek, wielu z nich czekało na należne wynagrodzenie. Jest to szczególnie istotne dla sportowców, dla których punktowe kontrakty stanowią główne źródło dochodu.
Sytuacja ta rzuca nowe światło na wizerunek Krzysztofa Mrozka, który do tej pory uchodził za jednego z najbardziej solidnych płatników w świecie żużla. W środowisku żużlowym mówiło się, że prezes rybnickiej drużyny zawsze płaci „co do grosza” zgodnie z umową. Teraz wizerunek ten został poważnie nadszarpnięty.
Warto przypomnieć, że Mrozek to jedna z najbardziej charakterystycznych postaci w polskim żużlu, znany ze swoich barwnych i czasem kontrowersyjnych wypowiedzi, które niejednokrotnie przeszły do historii tego sportu. Tym razem jednak to nie słowa, a działania – a właściwie ich brak – stały się powodem kontrowersji wokół jego osoby.
Zawodnicy w trudnej sytuacji
W środowisku sportowym, szczególnie w żużlu, dotrzymywanie zobowiązań finansowych jest kluczowe dla budowania zaufania między klubem a zawodnikami. Sportowcy, którzy zdecydowali się reprezentować barwy ROW-u Rybnik, liczyli nie tylko na regularne wypłaty za punkty, ale również na realizację obietnic dotyczących premii za osiągnięte sukcesy.
Brak terminowych wypłat stawia zawodników w trudnej sytuacji, szczególnie że żużel to sport, w którym sportowcy ponoszą znaczące koszty związane z utrzymaniem sprzętu, zakupem części i przygotowaniem do zawodów. Nieotrzymanie na czas należnych kwot może bezpośrednio wpływać na ich możliwości treningowe i startowe.
Czy w obliczu tych informacji wizerunek Krzysztofa Mrozka jako solidnego partnera biznesowego w świecie żużla przetrwa? Czy zawodnicy w końcu otrzymają obiecane premie? Te pytania na razie pozostają bez odpowiedzi. Jedno jest pewne – sytuacja ta pokazuje, że nawet najbarwniejsze obietnice składane w chwilach triumfu mogą pozostać tylko słowami, gdy przychodzi czas ich realizacji.
Źródło: WP Sportowe Fakty

