Historia Divocka Origiego w Milanie to nie tylko sportowa klęska, lecz także finansowa pułapka, której skutki klub odczuwa do dziś. Tymczasem Luka Modrić – ikona futbolu – zgodził się na wielomilionową obniżkę zarobków, by dołączyć do Rossonerich. Te liczby szokują nie tylko kibiców, ale i ekspertów piłkarskich. Oto kulisy kontraktowego chaosu w Mediolanie.

W skrócie:
- Origi od ponad roku nie gra, a Milan płaci mu 4 mln euro netto rocznie.
- Modrić, podpisując kontrakt z Milanem, zaakceptował pensję identyczną lub niższą niż „piłkarz widmo”.
- Klub szykuje rozwiązanie umowy z Origim – zapłaci fortunę za przedwczesne rozstanie.
Kontrakt Origiego odbija się czkawką
Cztery miliony euro netto rocznie – tyle faktycznie wynosi pensja Divocka Origiego, sprowadzonego z Liverpoolu z dużymi nadziejami. Belg zapowiadał się na dynamicznego napastnika, ale bardzo szybko przestał się liczyć w planach zespołu. Od miesięcy Origi nie pojawia się ani na boisku, ani w kadrze meczowej, zniknął z radarów trenerów, a mimo to wciąż pobiera jedno z najwyższych wynagrodzeń w klubie. Jego sytuacja to przykład, jak kosztowne mogą być nietrafione inwestycje transferowe – Milan nadal płaci graczowi, którego trudno dziś nawet wypożyczyć.
Coraz głośniej mówi się o próbie rozwiązania umowy – Origi domaga się kilku milionów euro w ramach odprawy za wcześniejsze rozstanie. Stanowi to nie lada dylemat dla władz klubu, które z jednej strony chcą przeciąć kosztowną patową sytuację, z drugiej nie mogą znaleźć chętnego, by przejąć piłkarza z taką pensją.
Modrić za połowę „królewskich” zarobków
Luka Modrić, wchodząc do Milanu po latach w Realu Madryt, zgodził się na pensję, która stanowi ledwie połowę tego, co otrzymywał w Hiszpanii. W Milanie otrzymuje około 4 mln euro netto rocznie – to warunki identyczne lub nawet niższe niż u Origiego. Ta informacja wywołała spore zaskoczenie w świecie piłki: gwiazda Champions League i dawny zdobywca Złotej Piłki zarabia tyle, co „piłkarz widmo”, niezdolny do gry od długiego czasu.
Taki kontrakt Modricia to z jednej strony czysty pragmatyzm: Milan nie mógł sobie pozwolić na luksus pensji w stylu arabskich czy amerykańskich lig, z drugiej jest to sygnał doświadczonego zawodnika, że liczy się dla niego jeszcze sportowy projekt, nie tylko finanse. Modrić wniósł do drużyny nową jakość i autorytet, nie zasilając grona przepłaconych rezerwowych.
„Być może Origi i Modrić zainaugurują nową erę kontraktowego absurdu w światowej piłce”.
Perspektywa klubu: balast i kompromis
Dla Milanu przedłużający się finansowy balast Origiego to nie tylko konkretne miliony euro straty rocznie, ale też lekcja – jak jeden źle skonstruowany kontrakt może zablokować klubowe ambicje i wymusić nieprzewidziane ruchy kadrowe. Zakontraktowanie Modricia to próba odbudowania sportowego autorytetu, lecz z oszczędnością, jakiej nie było w poprzednich latach.
Coraz trudniej znaleźć klub, który przejmie Belgijczyka – agent Origiego wysłał już dziesiątki zapytań po Europie, ale nikt nie chce ryzykować transferu z taką pensją. Milan szykuje się na konieczność negocjacji odprawy, a kadrowy chaos z sezonu na sezon jest coraz trudniejszy do opanowania.
„Dla Milanu ta historia to ostrzeżenie: nieprzemyślane transfery bolą dłużej niż jedna przegrana kampania”.
