Arkadiusz Milik w końcu może odetchnąć z ulgą. Po tygodniach niepewności i żmudnej rehabilitacji, polski napastnik nareszcie wrócił na boisko treningowe Juventusu. To przełomowa informacja zarówno dla samego zawodnika, jak i dla klubu, który liczy na jego bramki. Walka o powrót do pełnej sprawności i miejsca w składzie „Starej Damy” właśnie się rozpoczęła.

W skrócie:
- Arkadiusz Milik wrócił do treningów z całym zespołem Juventusu po kontuzji kolana.
- Napastnik doznał urazu 7 czerwca w meczu towarzyskim reprezentacji Polski z Ukrainą, co wykluczyło go z gry na dłuższy czas.
- Polak nie zostanie powołany na zbliżające się Klubowe Mistrzostwa Świata, aby w pełni odbudować formę.
Koniec dramatu Milika. Ale czy to początek czegoś wielkiego?
Wszyscy pamiętamy ten feralny wieczór 7 czerwca. Mecz towarzyski z Ukrainą, który dla wielu był ostatnim testem przed wielkim turniejem, dla Arkadiusza Milika okazał się początkiem koszmaru. Już w pierwszych minutach musiał opuścić boisko, a diagnoza była brutalna – poważna kontuzja kolana. To oznaczało jedno: koniec marzeń o grze w kadrze i długa, monotonna rekonwalescencja, czyli po prostu dochodzenie do siebie po ciężkim urazie.
W czwartek jednak nad Turynem zaświeciło słońce. Juventus oficjalnie potwierdził, że polski napastnik wrócił do treningów, a dzień później odbył pierwsze pełne zajęcia z resztą drużyny. To sygnał, że najgorsze już za nim. A przecież Juventus ma z niego pożytek, gdy tylko jest zdrowy. W 75 dotychczasowych występach dla „Starej Damy” strzelił 17 goli i dołożył 2 asysty, co jest solidnym wynikiem. Klub w niego wierzy, o czym świadczy kontrakt obowiązujący aż do połowy 2027 roku.
Słodko-gorzki powrót. Na wielki turniej Milik nie pojedzie
Radość z powrotu do zdrowia mąci jednak jedna, choć w pełni zrozumiała, decyzja. Trener Igor Tudor nie zabierze Polaka na Klubowe Mistrzostwa Świata. To logiczny ruch – rzucanie zawodnika na głęboką wodę tuż po wyleczeniu poważnego urazu byłoby skrajnie nieodpowiedzialne. Juventus rozpoczyna zmagania w tym turnieju już 19 czerwca meczem z Al-Ain FC i sztab szkoleniowy woli, aby Milik w tym czasie spokojnie pracował nad powrotem do optymalnej dyspozycji fizycznej.
Przed napastnikiem teraz kluczowe tygodnie. Samo wznowienie treningów to jedno, ale powrót do rytmu meczowego i wywalczenie sobie na nowo miejsca w ataku 36-krotnego mistrza Włoch to zupełnie inna bajka. Konkurencja w Turynie nigdy nie śpi, a Milik będzie musiał udowodnić, że jego instynkt strzelecki nie zardzewiał podczas przymusowej pauzy. Czy Polak zdoła szybko wrócić do formy i znów stanie się kluczową postacią w układance chorwackiego szkoleniowca? Kibice nad Wisłą i w Piemoncie z pewnością trzymają za to kciuki.