Już w najbliższy piątek, 3 października, przed meczem Pogoni Szczecin z Piastem Gliwice odbędzie się akcja charytatywna „Kilometry na Pomoc”. Kibice, którzy przyjdą na stadion, będą mogli wesprzeć lokalny szpital, jeżdżąc na rowerach stacjonarnych. Każdy przejechany kilometr zostanie przeliczony na wsparcie finansowe przeznaczone na zakup specjalistycznego sprzętu medycznego.
Im więcej kilometrów, tym pokaźniejsza pomoc
Inicjatywa jest wspólnym projektem klubu Pogoń Szczecin oraz jego kluczowego partnera, firmy zondacrypto. W specjalnej strefie, która stanie obok Portu Kibica przy ulicy Witkiewicza, ustawione zostaną rowery stacjonarne. Akcja rozpocznie się o godzinie 15:30 i potrwa do pierwszego gwizdka sędziego.
Mechanizm akcji jest prosty: za każdy kilometr przejechany przez uczestnika, organizator przekaże 10 swoich tokenów (ZND) na cel zbiórki. Zebrane w ten sposób środki zostaną przekazane Uniwersyteckiemu Szpitalowi Klinicznemu nr 2 PUM w Szczecinie.
Celem zbiórki jest zakup innowacyjnego systemu pozycjonowania NEOBED. To nowoczesne rozwiązanie medyczne, które służy do zapewnienia stabilnej i bezpiecznej pozycji ciała wcześniaków oraz noworodków wymagających opieki. System ten redukuje stres dziecka, poprawia jego funkcje oddechowe i ogólny komfort. Jak podkreślają organizatorzy, jest to sprzęt dostępny obecnie tylko w kilku placówkach w Polsce, dlatego wsparcie dla szczecińskiego szpitala ma szczególne znaczenie.
Jak mówi Przemysław Kral, prezes zondacrypto, inicjatywa „Kilometry na Pomoc” łączy sport z działalnością charytatywną i jest częścią szerszej misji firmy, związanej z odpowiedzialnością społeczną. To kolejna wspólna akcja partnera i klubu w tym sezonie – wcześniej organizowano m.in. zbiórkę krwi.
Specjalna nagroda dla najskuteczniejszego kibica
Dla osoby, która pokona najdłuższy dystans, przewidziano cenną – w oczach każdego fana Dumy Pomorza – nagrodę w postaci koszulki meczowej z autografami piłkarzy Pogoni Szczecin. Postępy akcji będzie można śledzić na żywo na dedykowanej stronie internetowej.
