Paris Saint-Germain bezlitośnie rozbiło Bayer Leverkusen 7-2 w Lidze Mistrzów, zadając gospodarzom najwyższą porażkę w historii europejskich pucharów na własnym stadionie. Czerwona kartka kapitana po 33 minutach, błędy bramkarza, młody zespół zostawiony sam sobie i pusty stadion na długo przed końcowym gwizdkiem — to był wieczór kompletnego upokorzenia dla niemieckiego klubu. Trener Kasper Hjulmand przeprosił kibiców, a piłkarze opuszczali murawę jak pokonani emocjonalnie i fizycznie.

W skrócie:
- PSG rozbiło Bayer Leverkusen 7-2 w BayArena — najwyższa porażka gospodarzy w europejskich pucharach u siebie
- Kapitan Robert Andrich wykluczony po 33 minutach za nierozsądny łokieć, młody zespół zostawiony bez lidera
- PSG strzeliło 4 gole z 4 strzałów celnych w pierwszej połowie, każdy z nich majstersztykiem
Idealny sztorm, który zniszczył Leverkusen
Młody zespół. Niezdyscyplinowany kapitan. Bezlitosny, genialny przeciwnik. To były elementy składające się na jeden z najbardziej upokarzających wieczorów w historii Bayeru Leverkusen. Paris Saint-Germain pokazało we wtorek wieczorem, jak bezwzględne potrafi być europejskie futbolowe środowisko na najwyższym poziomie.
PSG strzeliło cztery gole z czterech strzałów celnych w pierwszej połowie. Każdy z nich był arcydziełem. Do końca meczu, po drugiej połowie pełnej błędów i chaosu, rozgrywanej na niemal pustym stadionie (kibice zaczęli opuszczać trybuny na długo przed końcem), Leverkusen straciło siedem bramek u siebie po raz pierwszy w historii występów w europejskich pucharach.
Gospodarze trafili z karnego, zmarnowali kolejnego, a pomocnik Aleix Garcia prawdopodobnie strzelił gola wieczoru — wolejem z 30 metrów pod samo okienko. Nic z tego nie miało znaczenia. To był najbardziej jednostronny mecz, jaki Liga Mistrzów wyprodukowała w tym sezonie.
Czerwona kartka kapitana i młodzi zostawieni na pastwę PSG
Wśród winowajców porażki Leverkusen bramkarz Mark Flekken miał kolejny trudny wieczór, przedłużając serię słabej formy. Dwa gole, które wpuścił, powinny być obronione. Robert Andrich, mianowany kapitanem w tym sezonie, został wyrzucony po 33 minutach za nierozważny łokieć wymierzony w Desire Doue.
„Czujemy wielki ból. Jesteśmy zranieni” — przyznał po meczu trener Kasper Hjulmand, przepraszając kibiców.
PSG również zostało zredukowane do dziesięciu zawodników w pierwszej połowie po czerwonej kartce Illii Zabarnyi za profesjonalny faul. To nie zmieniło nic. Był to drugi raz w ciągu pięciu tygodni, kiedy Andrich zostawił swoich kolegów z drużyny w osłabieniu przez brak dyscypliny. Pierwszym razem, przeciwko Eintracht Frankfurt, uszło mu to płazem i Leverkusen wygrało. Tym razem nie.
Piłkarze zostawieni na boisku — wśród nich czterech podstawowych zawodników w wieku 23 lat lub młodszych — zostali zostawieni bezbronni i rozszarpani. Stracili trzy gole w sześć minut pod koniec pierwszej połowy. PSG było pełne życia, maestrii i jakości — wszystkiego, czego można oczekiwać od mistrza Europy. Desire Doue. Nuno Mendes. Khvicha Kvaratskhelia. Genialnie, genialnie, genialnie.
Rozpad po odejściu Alonso i wielkich gwiazd
To była kolejna dziwna noc w tym, co jest bardzo niezwykłym sezonem Leverkusen. Minęły niemal trzy miesiące od zwolnienia Erika ten Haga po zaledwie trzech meczach ligowych — upokorzenie dla Holendra, ale publiczna katastrofa dla klubu, którego plan sukcesji po Xabim Alonso rozpadł się w sposób odzwierciedlający źle na wszystkich zaangażowanych.
Plan A okazał się szybką porażką. Do wtorku Plan B szedł znacznie lepiej. Kasper Hjulmand, 53-letni były selekcjoner reprezentacji Danii z reputacją trenera rozwijającego talenty, przejął stery na początku września i nie przegrał meczu aż do starcia z PSG. Prawda, jego postępy były raczej stabilne niż spektakularne — cztery wygrane i trzy remisy z zbyt wieloma straconymi golami i tylko jednym czystym kontem.
Gdzie to go pozostawia, trudno powiedzieć, ponieważ Leverkusen zostało tak bardzo osłabione. Florian Wirtz, Piero Hincapie, Jeremie Frimpong i Granit Xhaka zostali sprzedani latem. Jonathan Tah i Lukas Hradecky także odeszli. Ten zespół został pozbawiony klasy, ale także osobowości.
To pokazał wtorek. Była techniczna nierówność między dwiema drużynami, ale Leverkusen wyglądało tak zagubione. Zostali emocjonalnie zdziesiątkowani przez tę szybką trójkę goli przed przerwą i spędzili resztę meczu w oszołomieniu, desperacko czekając na koniec spotkania.
Zadaniem Hjulmanda jest teraz nie tylko odbudowanie profilu technicznego i tożsamości tego zespołu, ale także kultywowanie nowych struktur społecznych i hierarchii przywództwa. Hradecky był kapitanem klubu, a Tah i Xhaka byli obu niezwykle istotnymi postaciami szatni.
Wzmocnienia są w drodze. Patrik Schick, ich główny napastnik, nie był dostępny we wtorek, ale powinien wrócić do treningów w ciągu dni. Lucas Vazquez także powinien wkrótce wrócić. Ale ci, którzy zmierzyli się z PSG, zapamiętają tę przeciwność i albo stwardnieją, albo… zostaną złamani.
Media nie będą miłe, a te rany nie zagoją się łatwo. Dwadzieścia cztery godziny temu Hjulmand miał niepokonany rekord i zespół z rosnącą chemią i rozwijającą się wiarą. Wszystko to zostało roztrzaskane. A przed Leverkusen mecze z Freiburgiem w niedzielę i Bayernem Monachium za dwa tygodnie. Jest straszliwie dużo pracy, by pozbierać te wszystkie kawałki.

