W miniony weekend na „Żylecie”, czyli najbardziej znanej trybunie stadionu Legii Warszawa, pojawił się Janusz Waluś. Wizyta Polaka, który w RPA dokonał jednej z najbardziej głośnych zbrodni politycznych XX wieku, wywołała żywą dyskusję nie tylko wśród kibiców, ale też publicystów, polityków i opinii społecznej. W tym materiale przedstawiamy, o co dokładnie chodzi w całej tej sprawie.

Dlaczego Waluś pojawił się na Żylecie?
Dla części ultrasów Legii Janusz Waluś stał się symbolem sprzeciwu wobec komunizmu i „bohaterem walki o wolność”, przy czym nie bez znaczenia są także jego poglądy, bliskie środowiskom skrajnym i antykomunistycznym. Jego podobizna od lat pojawia się na klubowych flagach i transparentach, a tym razem sam Waluś pojawił się na trybunie, witany owacjami i skandowaniem swojego nazwiska.
Kibice podkreślali, że Waluś „wycierpiał więcej niż wielu innych za swoje przekonania”, spędzając niemal 29 lat w afrykańskim więzieniu po zamordowaniu Chrisa Haniego — lidera antyapartheidowskiego ruchu komunistycznego w RPA.
W tej narracji Waluś przedstawiany jest jako „patriota, ofiara systemu i antykomunista”, a jego działania są tłumaczone jako motywowane walką z komunizmem.
Gloryfikowanie mordercy?
Dla wielu osób, zarówno w środowisku sportowym, jak i poza nim, wywieszanie flag z podobizną Walusia oraz jego osobiste honorowanie na stadionie jest głęboko nieakceptowalne. Przypominają, że Waluś jest nie tylko antykomunistą, ale przede wszystkim mordercą skazanym za zabójstwo polityczne, które niemal doprowadziło do pogłębienia konfliktu w RPA. Krytycy podkreślają również wątki rasistowskie, które pojawiały się w jego światopoglądzie.
W ich opinii sport, kibicowanie i atmosfera stadionu nie powinny być miejscem dla gloryfikowania takich postaci. Argumentują, że stadion Legii – tak samo jak inne miejsca publiczne – nie powinien zamieniać się w scenę promocji ekstremistycznych idei czy osób powiązanych z przemocą polityczną. W sieci pojawiły się głosy oburzenia, padały określenia takie jak „hańba dla miasta”, „skandal”, czy „brak szacunku wobec ofiar przemocy politycznej”.
Wizyta Janusza Walusia na „Żylecie” podzieliła kibiców i opinię publiczną. Legia Warszawa, chcąc nie chcąc, ponownie stała się areną nie tylko sportowych emocji, ale też gorących społecznych debat o granicach kibicowskiej ekspresji i odpowiedzialności za promowaną na stadionie ideologię.

