Legia Warszawa ma za sobą kolejne intensywne spotkanie. Po wyczerpującym, choć zwycięskim meczu z Szachtarem w europejskich pucharach, tym razem podopieczni Edwarda Iordanescu mierzyli się w ligowym klasyku z Lechem Poznań. Choć szkoleniowiec Legii był zadowolony z postawy w tak zwanym „derbowym” starciu, nie ukrywał ogromnej frustracji związanej z brakiem skuteczności i pozycją zespołu w tabeli.

Zmęczeni po meczu z Szachtarem
Trener „Wojskowych” rozpoczął pomeczową analizę od wskazania na kontekst spotkania, które odbyło się tuż po trudnej, pucharowej przeprawie.
„Zagraliśmy po spotkaniu z Szachtarem, które było fantastycznym wynikiem dla Legii, ale też kosztowało nas bardzo dużo wysiłku. Wiedzieliśmy, że dziś czeka nas kolejne wyzwanie” – powiedział Edward Iordanescu. „Przeciwko takiemu zespołowi jak Lech Poznań trzeba być gotowym biegać i grać intensywnie. Oba zespoły chciały dziś wygrać. Jeśli coś straciliśmy, to nie dzisiaj – straciliśmy w innych meczach” – dodał szkoleniowiec.
Niemoc strzelecka największym problemem
Rumuński trener zwrócił uwagę, że Legia w bieżącej rundzie prezentuje się solidnie w meczach o podwyższonej presji – z Lechem, Rakowem czy Jagiellonią.
„Rozegraliśmy cztery 'derbowe’ mecze w tej rundzie i nie przegraliśmy żadnego z nich. Uważam, że w co najmniej trzech z czterech zasłużyliśmy na zwycięstwo. Dziś też stworzyliśmy sytuacje” – analizował.
To właśnie brak skuteczności jest, zdaniem Iordanescu, największą bolączką jego drużyny. W meczu z Lechem legioniści ponownie nie potrafili zamienić wypracowanych okazji na bramki.
„Kiedy masz okazje, musisz je wykorzystać. Mieliśmy dziś naprawdę dobre sytuacje – Kacper Urbański miał dwie, Steve Kapuadi miał świetną szansę, Paweł Wszołek trafił w słupek. W takich meczach jak z Lechem trzeba być skutecznym” – podkreślił.
Szkoleniowiec zaznaczył, że problem nie leży w kreowaniu gry, lecz w finalizacji akcji.
„Brakuje nam 'ostatniego dotknięcia’ – ostatniego podania, ostatniego strzału. Nad tym trzeba pracować, ale to już nie jest tylko kwestia trenera. Do pewnego momentu zawsze chronię swój zespół, ale w końcu trzeba też wziąć za to odpowiedzialność” – stwierdził Iordanescu.
„Nie da się zdobywać mistrzostwa, jeśli gole padają tylko z drugiej linii”
Edward Iordanescu nie ukrywał, że oczekuje znacznie więcej od swoich zawodników ofensywnych. Wskazał, że do zdobywania trofeów niezbędny jest regularny wkład napastników.
„Musimy wreszcie zacząć strzelać gole napastnikami. W meczu z Szachtarem dwa razy trafił Rafał Augustyniak, czyli nasz 'szóstka’. To jednak za mało. To jest problem” – stanowczo ocenił trener. „Nie da się zdobywać mistrzostwa, jeśli gole padają tylko z drugiej i trzeciej linii. Trzeba mieć ofensywnych zawodników, którzy kończą akcje, idą jeden na jeden i strzelają. Tego właśnie nam brakuje”.
Proces budowy a presja wyników
Niemoc strzelecka bezpośrednio przekłada się na trudną sytuację Legii w tabeli Ekstraklasy. Strata do lidera wynosi dziesięć punktów, Iordanescu zwrócił uwagę na znacznie większy problem.
„Strata do lidera to jedno, ale przed nami jest aż dziewięć drużyn. To trudny moment sezonu dla Legii” – przyznał.
Po raz kolejny zaznaczył, że kluczowe punkty uciekły nie w starciach z czołówką, a w meczach, w których Legia była faworytem.
„Problem nie leży w dzisiejszym meczu. Graliśmy cztery derbowe spotkania i w każdym zagraliśmy dobrze. Problem leży w spotkaniach z teoretycznie słabszymi rywalami – tam, gdzie nie byliśmy wystarczająco produktywni”.
Szkoleniowiec zapewnił, że wierzy w proces budowy zespołu i ma wsparcie władz klubu, ale jednocześnie doskonale zdaje sobie sprawę ze specyfiki pracy w Warszawie.
„Wiem, że w takim klubie jak Legia nikt nie ma cierpliwości. Albo dostarczasz wyniki natychmiast, albo nie. Nikt nie będzie czekał, aż coś się zbuduje” – stwierdził. „Jeśli miałbym wskazać jedną osobę, która jest dziś najbardziej sfrustrowana, rozczarowana i smutna, to jestem nią ja. Bo wiem, że przy odrobinie szczęścia mogliśmy mieć cztery lub sześć punktów więcej. Cieszę się, że nie przegraliśmy żadnego z derbowych spotkań, ale mistrzostwo zdobywa się przede wszystkim, wygrywając z innymi drużynami” – zakończył Edward Iordanescu.



